XV

1.4K 95 18
                                    

Wyjątkowo poszłam spać o dwudziestej pierwszej, żeby móc wstać koło drugiej w nocy. Dla mojego taty  to i tak było za późno, ale postanowił mnie nie denerwować, ponieważ byłam już nieźle zestresowana dzisiejszym lotem. Wiele razy miałam okazje lecieć samolotem, ale nie przezwyciężyłam tego strachu i nadal boję się latać, zwłaszcza kiedy są turbulencje.

Tak jak wspomniałam, wstałam po drugiej i zajęłam się szykowaniem. W domu panowała totalna cisza, którą ubustwiałam. Poszłam do mojej łazienki, gdzie miałam przygotowane wszystkie ubrania na dzisiejszą podróż. Wzięłam ze sobą także telefon, aby zadzwonić do Samanty, bo co gdyby zaspała? Wybrałam szybko jej numer i przystawiłam telefon do ucha.

- Halo? - usłyszałam jej zaspany głos.

- Wstałaś już, prawda?

- No pewnie! - krzyknęła już żywiej i usłyszałam dziwny dźwięk, jakby spadła z łóżka i od razu wymamrotała coś pod nosem. - Która godzina?

- Kilkanaście minut po drugiej, a co?

- Jeju Vanessa, już myślałam, że jest jakaś czwarta, twoi rodzice czekają na mnie z tobą i Jasonem pod moim domem, a ty do mnie dzwonisz, bo jest... kilkanaście minut po drugiej?! Przecież mogłam sobie jeszcze pospać...

- Przepraszam Sam, ja po prostu się boję tego lotu i wszystkiego...

- Dobra. Nie gniewam się już. Teraz pozwól, że pośpie sobie jeszcze trochę, póki się nie rozbudziłam.

- No dobra, to do później.

- Dobranoc - odpowiedziała i rozłączyła się.

Nie dziwi mnie to. Często chodzi spać koło drugiej, po tym jak skończy swój maraton filmów czy odcinków seriali. Nie wiem jak dawała tak radę, a potem jeszcze wstawała rano do szkoły i wyglądała w miarę przyzwoicie. Ja nawet jak śpię ponad 7 godzin, to wyglądam z rana okropnie...

♢♡♢

Już było po czwartej, kiedy siedziałam z Jasonem i Samantą w jakiejś kawiarni na lotnisku. Patrzyłam ciągle jak ona opiera na nim głowę i próbuje nie zasnąć. Ja byłam za to rozbudzona i bardzo poddenerwowana.

- A co jak będzie jakiś wypadek? - zaczęłam myśleć na głos, przez co zwróciłam na siebie ich uwagę. - Co jak nagle samolot spadnie? Jak wszyscy zginiemy, a mój bilet pójdzie na marne...?

- Mam go wziąć od ciebie i pojechać? - spytała -na moje oko poirytowana- Samanta. Nic jej nie odpowiedziałam tylko schyliłam głowę i patrzyłam na resztę mojej gorącej czekolady, którą zamówiłam. - No właśnie, więc proszę cię Nessa, przestań wymyślać jakieś czarne scenariusze. Zobaczysz, że wszystko będzie dobrze. A najlepiej będzie jak w samolocie się zdrzemniesz.

- Masz rację. Dziękuję - odpowiedziałam z małym uśmiechem, ale w mojej głowie widziałam obraz samolotu, który spada do oceanu i nikt nigdy go nie odnajduje.

Chwilę jeszcze rozmawialiśmy, ale musiałam później już iść na odprawę. Byłam mega zdenerwowana, przez co stukałam we wszystko co mogłam palcami. Rzecz jasna najpierw pożegnałam się z moimi przyjaciółmi... Ech, będę za nimi strasznie tęskniła i mam nadzieje, ze nic im się nie stanie na tym obozie z moimi siostrami... Bardzo szybko znalazłam się już w samolocie, ale zanim wystartowaliśmy, to zdążyłam zjeść sobie jabłko. Lubię jeść jabłka. Zwłaszcza, kiedy się denerwuję.

Komunikaty od pilotów i stewardess w kilku jezykach, jakaś pani chodząca z wózkiem z różnymi smakołykami i pełno innych ludzi dookoła mnie, którzy rozmawiali, śmiali się... Byliśmy już kilkanaście jak nie kilkaset kilometrów nad ziemią. W pewnym momencie dziwnie się poczułam, moje uszy się zatkały, a w głowie strasznie mi się zakręciło, więc wstałam szybko z siedzenia i spróbowałam dojść do łazienki. Rzecz jasna wiedziałam, że można już chodzić i wstawać i nie trzeba mieć zapiętych pasów, bo gdybym nie była tego pewna, to znowu bym siedziała przykryta kocem. 

Szłam powoli w stronę łazienki, przynajmniej tak mi się zdawało, ale po chwili poczułam się jeszcze gorzej i nim się obejrzałam, to na kogoś upadłam. Spojrzałam niepewnie w górę, ale nic nie zobaczyłam, ponieważ wcześniej straciłam przytomność.

Bitwa Zespołów / 5sos & 1D \ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz