Lilli
Gdy wróciłam od chłopaków poszłam do salonu, gdzie Louis i Liam grali na konsoli, a Harry leżał na stole. Reszty nie było, ale czekaj, czekaj... Harry na stole?! Boże, dlaczego?
-Yyyy Harry?- Podeszłam powoli do niego, ale odpowiedziało mi chrapanie, częściowo zagłuszone przez poduszkę.
-Cicho bądź, przed chwilą zasnął. Wiesz jak trudno było go ogarnąć?- mruknął Louis.
-Ale? Dobra ktoś mi wytłumaczy o co chodzi?- zapytałam patrząc raz na dwójkę, siedzącą na kanapie, a raz na śpiącego loczka
-No więc, gdy ciebie nie było pojechaliśmy na zakupy, bo byliśmy głodni, a w lodówce pustki. Oczywiście Harold też musiał jechać, a gdy zobaczył mrówkojada...- W tym momencie przerwałam Liamowi.
-Jakiego kuźwa mrówkojada?!
-Maskotkę debilko- mruknął Lou, a ja zgromiłam go spojrzeniem.
-A no okey, w takim razie kontynuuj.- Zachęciłam go ruchem ręki.
-No więc zaczął piszczeć, skakać i nie wiadomo co robić wrzeszcząc, że go chcę. Gdy jakoś udało nam się go uspokoić i wyszliśmy ze sklepu. Na parkingu było kilka gołębi, ten kretyn podszedł do nich z zamiarem, jak to powiedział ''przywitania się'', ale gdy gołąb się ruszył Harry zaczął biegać wokół nas. Cały czas krzyczał, że on chce go pożreć. Tym razem nie dało się go tak łatwo uspokoić, dlatego Tomlinson wyjął z bagażnika jakiś sznur i go związał. Nawet w domu się nie chciał ogarnąć, ale na szczęście po pewnej chwili zasnął... Chociaż na początku myśleliśmy, że zemdlał.-Skończył Payne, a ja postanowiłam już o nic więcej nie pytać.
-Dobra, uznam to za normalne, a gdzie inni?
-Dziewczyny z Niallem pojechały na zakupy, a Zayn jest w gabinecie. A właśnie! Idź do niego, bo coś chciał.-Przytaknęłam, gdy Louis skończył i poszłam do Malika.
-Co chciałeś?- zapytałam po wejściu do gabinetu.
-Jest kilka spraw, ale postanowiłem, że powiem o tym gdy będą wszyscy. Chociaż skoro już jesteś, to jak tam twój plan?- Widać było, że jest ciekawy.
-Bardzo dobrze, jednak czekam na rozwój wydarzeń.
-No dobra.
***
Wszyscy są już w domu, dlatego Zee postanowił na coś oznajmić, sama nie wiem czy mam się bać. Zeszłam na dół gdzie była już część osób. Po chwili przyszli Eleanor i Louis, a tuż po nich Harry, który niedawno się obudził i z tego co wiem gadał jeszcze coś, o tym pluszaku.
-Przejdę od razu do konkretów. Trzech chłopaków chcę do nas dołączyć. Nigdy o nich nie słyszałem , dlatego w tym tygodniu umówiliśmy się na spotkanie, żeby sprawdzić co umieją.- Przetwarzałam każde słowo po kolei, nic do tego nie mam, co więcej uważam, że nowe osoby by się przydały.
-Kiedy i gdzie?- odezwała się Sophie.
- Pojutrze, na magazynach, za miastem.
-Wiadomo coś o nich?- Tym razem zapytał się Niall.
-Nie wiele, tylko jakieś podstawowe informacje. Mam je w biurze, przynieść?
-Nie, myślę, że nie potrzeba- zaprzeczyłam.
***
'Spotkanie' się już skończyło, a ja siedzę w pokoju, na dywanie. Postanowiłam zrobić porządek w szafce, cóż kiedyś trzeba. Przypadkiem natrafiłam na stary album, ze zdjęciami moimi, Asha, naszego taty oraz mamy. Byliśmy jeszcze wtedy szczęśliwą rodziną, co jak wiadomo z czasem się zmieniło. Przeglądając kolejne strony do głowy wpadały mi przeróżne wspomnienia. Zdjęcie gdy pierwszy raz jadłam kanapkę. Może to zabrzmi dziwnie, ale w dzieciństwie, a dokładnej do szóstego roku życia miałam kanapko fobię. Tak, bałam się kanapek, dopiero Ashton mnie z niej wyleczył.
-Lilluś to tylko kanapka, nie ma się czego bać- zapewniał chłopczyk swoją siostrę, jednak ta mała istotka nie była do końca pewna jego słów.
-Ehh, może inaczej- wyjął kromkę chleba i kontynuował.-Boisz się go?-zapytał łagodnie a mała blondynka zaprzeczyła głową.
-Dobrze, a tego?- wskazał na masło, tym razem dziewczyna również zaprzeczyła.
-Czy boisz się szynki, bądź sera?- Jego pytania mogły wydać się śmieszne, ale właśnie tym sposobem pomagał swojej młodszej siostrzyczce.
-Nie- odpowiedziała pewnie, jednak trochę cicho. Blondyn 'poskładał' wszystko.
-Widzisz nie musisz się bać, wszystko co tu jest ci pokazywałem, nic z tego nie jest straszne, tak jak cała kanapka.- Talerzyk z jedzeniem wystawił przed siebie, sprawiając, że mała widziała go jeszcze lepiej niż wcześniej.
-O-ona mnie nie zje?- zająkała się. Ciepło uśmiechnięty chłopczyk pokręcił przecząco głowa.
-Spróbuj.- Zachęcał- ja tu cały czas będę.- Lilli wzięła ostrożnie kanapkę, po czym ją ugryzła.
-Mamo, tato chodźcie tu!- zawołał starszy, a zmartwieni rodzice szybko zjawili się w kuchni.
-Lilluś już się nie boi- oznajmił dumnie, a dorośli podeszli bliżej i ich przytulili, po czym mężczyzna zrobił zdjęcie.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Długo mnie nie było, przepraszam. Mam mega dużo nauki, postaram się dodać w środku tygodnia kolejny rozdział.
P.S. Taka fobia naprawdę istnieje, czytałam o niej.
Do następnego moje kochane jednorożce.
CZYTASZ
Lilli // 1D & 5SoS
FanfictionLilli Irwin to 17-letnia hakerka. Gdy miała 10 lat jej mama zginęła w katastrofie lotniczej, dwa lata później, z dnia na dzień wyprowadził się jej brat- Ashton. Dziewczyna była załamana i zamknięta w sobie, obwiniała się o wszystko. Jej życie było k...