-Niech ci będzie, więc jedziemy do wesołego miasteczka.- Uśmiechnął się szeroko.
-Jej!- Pewnie brzmiałam jak jakaś pięciolatka... Oczywiście, jak można się było tego spodziewać- nie obchodzi mnie to.
Lilli
Razem z Ashtonem poszliśmy ponownie do jego auta, atmosfera była bardzo przyjemna. Przez te wszystkie lata bardzo brakowało mi mojego, starszego braciszka. Po tym, gdy wszystko się już ułożyło chciałam zapomnieć o jego istnieniu, wyprzeć z pamięci wszystkie wspólne chwili, a to tylko dlatego by nie cierpieć. Mimo wszystko cieszę się, że Ash ponownie pojawił się w moim życiu.
-Daleko do tego wesołego miasteczka?- Zapytałam chłopaka, przerywając swoje rozmyślenia.
-Tak właściwie, to już jesteśmy- Blondyn zaparkował auto, więc oboje wysiedliśmy i poszliśmy do wejścia.
***
Byliśmy chyba na wszystkich atrakcjach (na niektórych nawet kilka razy). Obydwoje bawiliśmy się cudownie i wspominaliśmy nasze dzieciństwo, kiedy to bardzo często, wraz z rodzicami tu bywaliśmy. Ashton wygrał dla mnie wielkiego miśka, a jedna, starsza pani powiedziała, że do siebie pasujemy i słodko razem wyglądamy. Oczywiście powiedzieliśmy o naszym pokrewieństwie, na co ona odpowiedziała czymś w stylu ,,Zaraz policje wezwę, kazirodztwo jest zakazane! Za moich czasów nie było takich ekscesów, ta dzisiejsza młodzież sprowadzi nasz kraj na złą drogę! Wszędzie tylko sataniści, złodzieje i osoby pozbawione choć krzty człowieczeństwa! Wasza dwójka nie ma w ogóle moralności! Wstyd mi za, te wszystkie młode pokolenia!'' Taaa... Nawet nie wiem jak to określić, a wydawała się taką miłą staruszką. Wspomnę jeszcze o tym, że zdzieliła Asha swoją laską, gdy to zrobiła już nie wytrzymałam i wybuchłam śmiechem. Oczywiście zostałam przez to zbesztana spojrzeniem starszej pani. Po tym wszystkim odeszła od nas, mówiąc coś o niewychowanej młodzieży... Przemiła kobieta, nie ma co. Ja oczywiście nadal nie się śmiałam i trzymałam za brzuch, po chwili dołączył do mnie mój brat i kolejny raz wyglądaliśmy, jak osoby które uciekły z psychiatryka. Tak, czy inaczej czas spędziliśmy naprawdę fajnie. Teraz wchodzimy do domu, cały czas się śmiejąc. Poszliśmy razem do salonu, gdzie zastaliśmy chłopaków jedzących pizze.
-Czemu jesteście cali czerwoni, a wręcz płaczecie?- Zapytał Mike, patrząc się na nas jak na idiotów, a my oczywiście wybuchliśmy śmiechem.
-A-ashton zo-został pobi-pobity.- Dosłownie dławiłam się ze śmiech (dodatkowo też tarzałam na podłodze, ale to już nieważne...).
Calum do nas podszedł i zaczął oglądać z każdej strony.
-Nie czuć alkoholu ani papierosów, bądź marihuany, oczy przekrwione nie są, źrenice normalne, nie ma śladu po żadnych wkłuciach na rękach, halucynacji jak na razie nie mają, wysypek ani żadnych uczuleń nie ma... Poddaje się, nie wiem co wzięli. Swoją drogą ładne perfumy Lil.- Cal wydął wargę. Oczywiście gdy razem z loczkiem usłyszeliśmy zarzuty wobec nas ponownie wybuchliśmy śmiechem.
-My n-nic nie-nie brali-śmy.- Zaczął nas bronić chłopak. Po chwili obydwoje się uspokoiliśmy. Widząc zdziwionych i zdezorientowanych chłopaków postanowiliśmy im wszystko opowiedzieć.
***
Gdy skończyliśmy naszą opowieść reszta również wyglądała jakby się czegoś naćpali, wszyscy śmialiśmy się w najlepsze wspominając słowa tej, przemiłej kobiety i bitwę na popcorn w kinie.
-Nie mogę uwierzyć, że pobiła cię starsza pani.- Głos zabrał rozbawiony Luke.
-Oj tam od razu pobiła...- Najstarszy oczywiście zaczął się bronić.
-Daj już spokój, sam w samochodzie mówiłeś, że będziesz miał siniaka.- Wtrąciłam się, przerywając bratu.
-Eh, z wami wszystkimi nie wygram.- Westchnął.
-W ogóle Lilluś mam coś dla ciebie. Zapomniałem o twoich urodzinach, ale chcę ci to wynagrodzić.- Podszedł do szafki, skąd wyjął małe pudełeczko i mi je wręczył.
-Proszę.- Otworzyłam prezent, była tam złota zawieszka w kształcie serca, a w nim znajdowało się srebrna, wysadzana diamencikami litera ,,L''
-Jest piękny, dziękuję!- Przytuliłam brata.
-Też coś dla ciebie mamy.- Powiedział Cal i razem z resztą podeszli do mnie. Nagle wyciągnęli zza pleców wielkiego miśka. Dlaczego ja go wcześniej nie zauważyłam?!
-O boziu dziękuję!- Chłopcy wręczyli mi misia, a ja przytuliłam każdego po kolei.
***
Resztę dnia spędziliśmy wszyscy razem, rozmawiając i oglądając telewizję. Wieczorem zrobiłam nam kolację, ponieważ Michael robiąc kanapki prawię spalił kuchnię i to dosłownie, trzeba było użyć gaśnicy. Dlatego dla bezpieczeństwa postanowiłam, że tym razem ja coś upichcę (czytaj zrobię kanapki).
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Rozdział jest dosyć długi, nie pozostało mi nic innego, jak życzyć Wam miłego czytania :)
CZYTASZ
Lilli // 1D & 5SoS
Hayran KurguLilli Irwin to 17-letnia hakerka. Gdy miała 10 lat jej mama zginęła w katastrofie lotniczej, dwa lata później, z dnia na dzień wyprowadził się jej brat- Ashton. Dziewczyna była załamana i zamknięta w sobie, obwiniała się o wszystko. Jej życie było k...