Rozdział 48

3.4K 168 21
                                    

Ktoś

Mam już tego wszystkiego powoli dość, to mnie wykańcza. Myśl, że jestem tu dla wszystkich nikim, że moja rodzina mnie nienawidzi powoli zabija. Każdego ranka jestem coraz słabsza, a inni coraz więcej ode mnie wymagają. Już tak nie potrafię, najchętniej poszłabym teraz do swojego brata. Problem w tym, że nawet gdybym mogła prawdopodobnie bym się nie odważyła, nie po tym wszystkim, nie po tym co zrobiłam. Chciałabym zacząć od nowa, cofnąć czas, zapomnieć lub zasnąć i obudzić nie innym człowiekiem. Jednak tak się nie da, a ja jestem coraz bardziej zniszczona. Jutro są wyścigi, muszę je wygrać. Dla mnie jest to obojętne, jednak nie im. Jeśli przegram będę miała poważne problemy, natomiast gdy wygram nikt się mnie nie będzie czepiał, przynajmniej przez tą krótką chwile. Tak było ostatnio, mogłam choć przez moment odpocząć, choć przez moment poczuć się kimś, kto coś znaczy. Nawet przestałam się już kompletnie interesować sprawami gangu, wiem tylko, że szykują coś grubszego, na większą skale. Pod jakim względem? Tych informacji już nie posiadam, możliwe, iż w najbliższych dniach się dowiem.

Ashton

Wczoraj była u nas Lilluś. Nasze kontaktu są naprawdę bardzo dobre, myślę że jesteśmy w stanie porozmawiać o wszystkim. Tak bardzo ją kocham, nie wyobrażam sobie życia bez mojej małej siostrzyczki. Ale wracając do rzeczywistości to próbuję, podkreślam PRÓBUJĘ umyć okna. Jak można się domyśleć to mi nie wychodzi i nawet nie wiem jak, ale porysowałem szybę. Chłopaki mnie chyba zabiją, co ja poradzę na to, że nie potrafię myć okien?! Nagle do kuchnie, w której przebywałem wpadł Calum.

-Co ty robisz?- Zatrzymał się i dziwnie na mnie spojrzał.

-Kartofle obieram- odpowiedziałem sarkastycznie, na co ten przewrócił oczami.

-Dobra mniejsza, musimy natychmiast zwrócić im pieniądze!- Doskonale wiedziałem kogo ma na myśli, ostatnio pożyczyliśmy pieniądze od jakiegoś gangu, ale według umowy mamy jeszcze czas na ich oddanie.

-Ale przecież mówili...- Przerwał mi chuj jebany ziemniakami ruchany.

-Nie ważne co mówili, pacz co od nich dostaliśmy!- Energicznie gestykulował rękami, zaraz coś rozwali.

Wziąłem od niego pogniecioną kartkę i zacząłem czytać. Z każdym kolejnym zdaniem, słowem, a nawet literą robiłem się coraz bardziej wściekły. Oni grozili, że zrobią coś mojej siostrze! Najchętniej bym ich teraz zabił, nawet gdybym sam miał zginąć. Samobójstwo rozszerzone nie jest złym wyjście. Ale skąd oni w ogóle wiedzą o istnieniu Lilluś? Jedno jest pewne- nie zostawię tak tego.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Bardzo, bardzo, bardzo Was przepraszam. Przez ostatni miesiąc naprawdę nie miałam czasu na nic, dlatego nie było rozdziału. Nie wiem jak mam się Wam tłumaczyć, bo po prostu zawiniłam i poległam na całej linii. Plus jest taki, że teraz rozdziały postaram się dodawać o wiele częściej, tym bardziej, że zbliżamy się do końca (zostało mniej niż dziesięć rozdziałów). Przez ten czas, gdy mnie nie było uświadomiłam sobie pewną rzecz- może i nie jestem jakoś bardzo dobra w pisaniu, ale staram się poprawiać. Tym bardziej, że nie mogę bez tego żyć, to jest jakby częścią mnie. Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak bardzo za tym tęskniłam. Więc co by się nie działo, nie zrezygnuję z pisania. 

Kocham Was moje kochane jednorożce i bardzo dziękuję, że nawet podczas mojej długiej nieobecności byliście tu i spowodowaliście, iż Lilli była w rankingu <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 

Lilli // 1D & 5SoSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz