Kansas, rok 3016.
Wstałem jak co rano i zerknąłem w lustro. Westchnąłem i przetarłem zmęczone oczy. Lekcje historii dobijały mnie ostatnimi czasy, dlatego zacząłem wagarować. Kiedyś świat był inny. Kiedyś nie musieliśmy się odgradzać od „dziczy" i kiedyś ziemia nie próbowała wyprzeć ludzkości, traktując ją jak pasożyta. Kiedyś. Czułem, że w moim życiu czegoś brakuje. Byłem zamknięty w betonowej klatce, kiedy wolałbym biegać po lasach, które znałem tylko ze zdjęć. Ludzkość przeskrobała niejedno. Prawie doszło do apokalipsy ale nikt nie wie do końca kto ją powstrzymał. Później istoty z innych światów, takich jak czyściec zaczęły się przedostawać na ziemię. Z tego co jeszcze zanotowałem to historia datuje zejścia samego stwórcy na ziemię, aby zmierzyć się z ciemną stroną stworzenia. Przypada to na rok 2016, dlatego za jakieś 4 miesiące obchodzić będziemy tysiąclecie ocalenia ziemi i wszystkie osady będą świętować. Jest jedna szalona teoria, że za wszystkimi tymi zdarzeniami stoi jedna ekipa. Częściowo się przyczyniali do sprowadzenia na ziemię tych nieszczęść ale zawsze ją ratowali. Jak dla mnie jest to mało prawdopodobne bo kto by przeżył Apokalipsę, walkę z istotami z innego wymiaru, a nawet spotkanie z samym stwórcą? To, że okres czasu 2005-2017 na ziemi był niesamowicie wybuchowym okresem nie znaczy, że te same osoby maczały w tym palce... chyba. W każdym razie ludzkość potrzebuje kogoś czcić, więc legendarne postacie nazwano Trójcą Wielkich Strażników. Podobno jeden z nich był aniołem... Z zamyślenia wyrwały mnie otwierające się drzwi. Do pokoju nieśmiało weszła moja mama.- Zrobiłam Ci kakao, Dean- powiedziała, uśmiechając się nieśmiało. Zerknąłem na nią podejrzliwie. Zawsze gdy się martwiła to to robiła. Wziąłem od niej kubek i uśmiechając się lekko, odpowiedziałem.
- Dzięki, mamo.
- Skarbie, wszystko gra?- Zapytała marszcząc brwi i przewiercając mnie wzrokiem.
- Jasne, w porządku.
- Znowu nie poszedłeś na historię- spojrzałem na nią z lekką irytacją ale miała rację. Gdyby ojciec się dowiedział... ale ojciec nie żył. Mama zaczęła się spotykać z jakimś kolesiem. Nazywał się Connor i nie trawiłem gościa. Coś było z nim nie tak. Mówiłem jej to już wiele razy ale nie słuchała.
- No wiem. Nie podchodzą mi obecne tematy.
- Nie możesz chodzić tylko na te lekcje, które Ci się podobają. Dyrektor jest cięty na Ciebie.
- Nic mi nie zrobi, za bardzo nasza szkoła potrzebuje rozgrywającego w drużynie.
- Wiem ale się martwię o Ciebie.
- Nie martw się. Wszystko gra. W przyszłym tygodniu pójdę na tą durną historię.
- No dobra. Pamiętaj, że możesz do mnie przyjść ze wszystkim.
- Wiem mamo- powiedziałem i pocałowałem ją w czoło.
- Sam gotowy do szkoły?- zapytałem zmieniając temat.- Podwiozę go skoro idę później na zajęcia.
- Jakbyś nie znał Sama- zaśmiała się- gotowy już od godziny, mimo że za jakieś 40 minut będzie dopiero musiał wyjść żeby na spokojnie dojść na piechotę.
- Powiedz naszej długowłosej księżniczce, że za pół godziny chcę go widzieć w Impali- uśmiechnąłem się, a ona pokiwała głową.
- Jasne, dzięki że tak się nim zajmujesz..
- Daj spokój to mój brat- powiedziałem nie rozumiejąc o co jej chodzi. Uśmiechnęła się jeszcze raz, po czym wyszła z mojego pokoju. Muszę się wziąć w garść i zacząć chodzić na tą historię bo nie chcę jej niepotrzebnie przysparzać zmartwień. Już wystarczająco dużo przeszła. Zarzuciłem na plecy za dużą, skórzaną kurtkę taty i wdychając jej zapach ruszyłem na dół na śniadanie.
CZYTASZ
Tysiąclecie Apokalipsy cz.1 ~ Niewolnicy Systemu (Destiel)
FanficRok 3016. Świat się zmienił. Nic nie jest takie jak dawniej. Nic nie jest przyjaźnie nastawione do ludzkiego gatunku. Ludzie, żeby przetrwać muszą mieszkać w osadach, odgrodzonych od zabójczej dla nich natury. Taką wersję zna Dean Winchester, jedna...