19.

254 12 8
                                    

Na salę wróciłam z podniesioną głową, nie miałam powodów, żeby było inaczej. Brunet miał prawo robić to co chciał, a że mnie nagle zabolało serce, to tylko i wyłącznie mój problem. Scott szedł u mojego boku, wszyscy raczej zdziwieni patrzyli na tę scenę, bo taki widok nie był powszechny. Przy naszym stoliku siedzieli Cam i Dylan, próbowali się do mnie dodzwonić, ale telefon miałam w torebce. Kiedy mnie zobaczyli to od razu do mnie podeszli.

-Możemy porozmawiać?-zapytał Cameron.

-Po co gadać, bawmy się.-krzyknęłam i pociągnęłam całą trójkę za sobą chcąc uniknąć jak najdłużej konfrontacji z Dallasem. Z parkietu schodziłam bardzo rzadko, aby nie dać Cameronowi sytuacji do wciągnięcia mnie w rozmowę, na sali było głośno, więc nie próbował, ale było widać, że mi nie daruje tej rozmowy.

Impreza była naprawdę udana i wytańczyłam się za wszystkie czasy. Wiedziałam, że następnego dnia moje nogi będą cierpiały, ale warto było. Do domu wracałam razem z Dylem i Camem. Podwieźli mnie pod dom, pożegnałam się i szybko wyszłam, lecz Dallas wyszedł za mną i dogonił mnie przy drzwiach.

-Cam...-zaczęłam, ale nie dał mi skończyć i dał znak Dylanowi żeby ten odjechał.

-Musimy porozmawiać.-oznajmił i wskazał na wejście.

-Przecież rozmawiamy.-mruknęłam pod nosem i przewróciłam oczami.

-Co tam mruczysz?-popatrzył na mnie uważnie ściągając marynarkę.

-Że jest piękna pogoda.-powiedziałam co pierwsze przyszło mi do głowy.

Udaliśmy się do mojego pokoju. Przeprosiłam na chwilę chłopaka i poszłam się przebrać w piżamy i zmyłam makijaż. Trwało to dłużej niż zazwyczaj, ponieważ obawiałam się rozmowy z brunetem. W końcu wyszłam z łazienki i weszłam do mojego pokoju. Cam siedział na łóżku i przeglądał telefon, gdy mnie zobaczył poklepał miejsce obok siebie, usiadłam tam i zaczęłam bawić się palcami.

-Izzy...-zaczął i wyrwał mnie z zamyślenia.

-Tak?-popatrzyłam na niego, ale jego oczy były zbyt czarujące, więc szybko odwróciłam wzrok.

-To co widziałaś...-westchnął.

-Widziałam co?-udałam, że nie wiem o co chodzi.

-Bella...-przewróciłam oczami.-Naprawdę to nie było to, na co wyglądało. To ona mnie pocałowała, ja...

-Cam.-przerwałam mu.-Nie musisz mi się tłumaczyć, jesteśmy przyjaciółmi, jest okej.-uśmiechnęłam się.

-Ale...-zaczął chłopak, ale ponownie mu przerwałam.

-Nie ma żadnego 'ale' między nami jest okej.-zakończyłam i opadłam plecami na łóżko, chłopak zrobił to samo.

-Na pewno?-zapytał a ja pokiwałam głową, nie chciałam nic mówić, bo w moim gardle zebrała się wielka gula, która nie chciała odejść, miałam ściśnięte gardło i nic nie przeszłoby przez nie.

-Co robimy?-zapytał Cameron a ja popatrzyłam na niego jak na idiotę.

-Jest trzecia rano, jesteśmy zmęczeni, więc proponuję sen.

-Tak masz rację.-przyznał i zaczął rozpinać koszulę. Popatrzyłam na niego zdziwiona.

-Nie wracasz do domu?-zapytałam niepewnie.

-Nie, chyba, że nie chcesz mnie tutaj to...-zaczął zapinać koszulę.

-Nie, jest okej. Dam ci dresy Dylana i pokażę pokój gościnny.-odpowiedziałam szybko i wstałam z łóżka.

-Izzy, ale przecież...-zaczął, ale nie skończył. Popatrzył na mnie smutno i razem z rzeczami udał się do łazienki, przymknęłam powieki i przełknęłam wielką gulę, która ponownie formowała się w moim gardle. Po chwili chłopak wyszedł z łazienki, dałam mu znak, że ma iść za mną i po cichu wyszliśmy z pokoju. Otwarłam drzwi do pokoju gościnnego i zaprosiłam tam chłopaka, życząc mu dobrej nocy. Ten pokiwał tylko i wszedł do pokoju. Wypuściłam głośno powietrze z płuc i wróciłam do swojego pokoju.

Minęła godzina a ja nadal nie byłam w stanie zasnąć, przerabiałam w głowie każdy najmniejszy szczegół wieczoru. Dodatkowo męczyła mnie świadomość, ze Cameron jest w innym pokoju zamiast przy mnie. Denerwowałam się na moje szybkie podejmowanie decyzji i porywczość. Naprawdę czułam coś do chłopaka, ale nie mogłam się do tego przyznać nawet sobie. Przy Cameronie moje serce biło szybciej, na twarzy od razu pojawiał się uśmiech i byłam cholernie o niego zazdrosna co pokazała dzisiejsza sytuacja. Kolejny raz obróciłam się na drugi bok, bo pierwszy miał już dość, kolejny raz włączyłam telefon z nadzieją, że znajdę w nim coś ciekawego, co zajmie mój czas, ale dostatecznie znudzi i w końcu usnę. Jednak to ise nie stało, na twitterze nic się nie działo, ciągle na głównej stronie pojawiały się te same tweety, a na odpisywanie na dm nie miałam siły. Poirytowana rzuciłam telefon na poduszkę obok głowy i spojrzałam w sufit. W mojej głowie pojawiła się absurdalna myśl, żeby pójść do Cama i po prostu położyć się obok albo chociaż zobaczyć czy udało mu się zasnąć. W końcu po kilku minutach stwierdziłam, że raz kozie śmierć i wstałam z łóżka. Na palcach przeszłam cały korytarz aby nikogo nie obudzić, delikatnie chwyciłam za klamkę i weszłam do pokój gościnnego. Panowała tam całkowita cisza, która niczym nie była przerwana. Już miałam zrezygnować i wyjść, kiedy zatrzymał mnie głos Bruneta.

-Izzy?-zapytał zaspany i spojrzał na mnie.

-Ymm... Tak, ja przepraszam.-wyszeptałam szybko i chciałam wyjść z pokoju.

-Nie, czekaj.-powiedział szybko i usiadł na łóżku.-Stało się coś?-zapytał i przetarł oczy.

-Nie, ja po prostu...-podrapałam się po ręce i nerwowo przystąpiłam z nogi na nogę.

-Powiedz, nie ugryzę cię.-zachichotał.

-Nie mogłam zasnąć, więc chciałam zobaczyć czy śpisz, przepraszam, ze cię obudziłam.-powiedziałam.

-Nie obudziłaś, ja też nie mogłem zasnąć.-westchnął.-Chodź tutaj.-poklepał miejsce obok siebie. Z chęcią zgodziłam się na tę propozycję. Chłopak odsunął kołdrę i pozwolił położyć się obok siebie. Przez kilka minut leżeliśmy nic nie mówiąc w końcu nie wytrzymałam i odezwałam się.

-Przepraszam, ze byłam dzisiaj taką idiotką.-powiedziałam ze skruchą w głosie.Chłopak popatrzył na mnie ze zdziwieniem w oczach i przewrócił się na bok w moją stronę i zaczął mi się przyglądać.

-O czym ty mówisz?-zapytał, a ja głośno wypuściłam powietrze.-Nic złego nie zrobiłaś.-kontynuował.

-Uciekłam jak dziewczynka z podstawówki na wasz widok. Nie powinnam tego robić.-zaśmiałam się smutno.

-To nic złego.-pogłaskał mnie po policzku a ja przymknęłam oczy.

-To głupie.-jęknęłam i przejechałam rękami po twarzy.

-Wcale nie.-zaśmiał się.- Po prostu byłaś zazdrosna.-wyszczerzył się a ja uderzyłam go w ramię.

-Wcale nie byłam.-powiedziałam obrażona. Kłamczucha

-Tak, jasne.-zachichotał i przyciągnął mnie do siebie przez co leżałam na jego torsie.

-Cam.

-To nic złego!-pocałował mnie w głowę.-Powiedzieć ci coś?-wyszeptał mi do ucha a ja przytaknęłam.-Też byłem zazdrosny, kiedy on otwarcie powiedział, że jest w tobie zakochany.-wyznał a ja zapomniałam jak się oddycha. Moje serce wpadło w szał i zaczęło bardzo szybko bić a na policzkach pojawiły się rumieńce.

Zakochałam się i to bardzo mocno.

_____________________________

Nowy rozdział! Piszcie co sądzicie xxx

~Pikachu

Hope ||Cameron Dallas||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz