11.

376 13 0
                                    

Czy będę bardzo żałosna kiedy powiem, że tęsknie za kimś kogo tak naprawdę nie znam? Za kimś, z kim zamieniłam raptem parę zdań? To jest nienormalne, przyznaję. Chciałam cofnąć się w czasie i zupełnie inaczej potraktować Camerona. Jednak widocznie tak miało być, tak było pewnie zapisane w naszych kartach. Ludzi się poznaje, ale z niektórymi zobaczysz się pierwszy i ostatni raz, bo nie będzie wam pisane zobaczyć się kolejny.

Rok szkolny dobiegał końcowi, wszyscy nauczyciele jak to zwykle bywa postanowili robić kartkówki, żeby dać szansę na lepszą ocenę, ale tak naprawdę dobijali nimi uczniów jeszcze bardziej. Ja ku mojej radości miałam wszystko jasne, jeśli chodzi o przedmioty szkolne. Nie było świetnie, ale strasznie też nie, więc byłam zadowolona. Cieszyłam się, pewnie z resztą jak wszyscy, że wakacje są coraz bliżej. Miałam mnóstwo planów jak je spędzić, wiadomo, że połowa z nich nie wypali. Zamierzam odwiedzić Los Angeles, jeśli tylko rodzice mi na to pozwolą i oczywiście chciałam pojechać do Nowego Jorku, bywałam tam naprawdę rzadko, a żałuję bo to bardzo urokliwe miasto. Nie wiedziałam jeszcze co szykują moi rodzice, mam nadzieję, że to nic szalonego. Ale to dopiero za nieco ponad tydzień.

Była sobota, a to znaczy wielkie lenistwo w moim wykonaniu. Mamie to przeszkadza, ale zawsze obiecuję, że wypełnię swoje obowiązki. Czasami też martwi się, że nie wychodzę z rówieśnikami, na jakieś spotkania. Cóż mamo, nie masz przebojowej córki. Ja wole poleżeć i poobserwować trochę ludzi w internecie. Każde hobby jest dobre, więc nie czepiajcie się mojego. Dzisiaj mama stwierdziła, że muszę iść do sklepu, dlatego musiałam się ogarnąć. Nienawidzę tego robić tylko dla wyjścia, które zajmuje mi 45 minut. Razem z listą i pieniędzmi ruszyłam do mojego celu, zazwyczaj droga do sklepu zajmuje mi 15 minut, umila mi ją oczywiście mój telefon i hity, które na nim mam. Po dotarciu do celu skierowałam się do działu pieczywo, gdzie znalazłam chleb tostowy, potem nabiał, napoje... Tu spotkałam nie zgadniecie kogo, no mówię wam. Zgadujcie, daje wam szansę...

Dean, we własnej osobie. Gdyby mnie nie zaczepił to był go nie zauważyła, ale to u mnie typowe.

"Izzy, tak sobie pomyślałem." zaczął po krótkiej wymianie zdań. " Może wpadłabyś dzisiaj do mnie? Przyjedzie kilku znajomych, którzy byli ostatnio, będzie Aaron i Cameron. chyba się polubiliście, prawda?"

"Tak..." powiedziałam niepewnie i się uśmiechnęłam.

"To co, wpadniesz?" zapytał. Pokręciłam głową.

"Niestety, mam już na dzisiaj plany i nie dam rady ich przełożyć." udałam smutną. Oczywiście moje plany były kłamstwem. Plany miałam, ale takie jak zawsze, spokojnie mogłabym je zmienić.

"Szkoda... Ale jeśli zmieniłabyś zdanie, to wiesz gdzie mieszkam, wpadaj śmiało." uśmiechnął się i odszedł wcześniej się żegnając. Było mi trochę głupio, że go okłamałam.

Po zrobieniu zakupów wróciłam do domu, gdzie zastałam karteczkę od mamy, która poinformowała mnie, ze musiała pilnie jechać do pracy i wróci bardzo późno. Ta, dzięki za info mamo. Zostawiła mi również pieniądze na pizzę. Szczęśliwa, że nie będę musiała nic już dzisiaj robić pobiegłam do swojego pokoju. Jedzenie zamierzałam zamówić dopiero na kolacje, a na obiad zamierzałam zjeść jakieś kanapki. Przebrałam się w dresy i położyłam się na łóżku, biorąc laptopa na kolana. Tak spędziłam całe popołudnie.

Przed 18 zadzwonił dzwonek do drzwi, byłam ciekawa kto to, bo nie zamawiałam jeszcze kolacji. Zbiegłam po schodach i otwarłam drzwi. Na widok chłopaka od razu chciałam zamknąć drzwi, ale mi to uniemożliwił. Wiedziałam, że przyszedł tylko po to, żeby namówić mnie na wyjście. Dylan.

"To było niegrzeczne." skomentował i wszedł do salonu. No jasne czuj się jak u siebie.

"Co cię tu sprowadza, mój przyjacielu?" zadałam pytanie, na które znałam odpowiedź.

Hope ||Cameron Dallas||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz