SMS 39

1.1K 30 0
                                    

Dwa dni po przyjechaniu do Chloe i jej wiadomości o śmierci mojej ciotki, a jej mamy odbył się pogrzeb. Dziennikarze nie dawali nam spokoju, przedewszystkim dlatego, że to moja ciotka i chcą dowiedzieć się więcej. Większość, a raczej wszystkie gazety piszą o tym pogrzebie.

- Veri?

- Tak Chloe?

- Ktoś przyjechał do ciebie.

- Ja pierdole kolejny dziennikarz?

- Nie. To jacyś faceci. Jest ich czterech i mają tyle samo lat co ty i grają w kapeli.
- A skąd ty o tym wiesz?

- Bo sama ich słucham i jestem ich fanką.

- Dobra idę już.

- Tylko przejmyj twarz, bo jak cię taką zobaczą to uciekną z krzykiem.

- Nie chce mi się.

- Ech... Dobra choć.

Zeszłyśmy na dół, a tam nie minęła chwila, a zostałam przez co najmniej trzy osoby przytulna. Kiedy się odsuneli zobaczyłam Caluma, Asha i Mikey'ego.
Potem oni się bardziej odsuneli, a podszedł do mnie Luke. Zrobił to samo co chłopaki. Wtuliłam się w niego bardziej i poczułam jak łzy napływają mi do oczu. Nie powstrzymywałam łez, pozwoliłam im płynąć. Zaczęłam płakać, a Luke bardziej mnie do siebie przytulił.

-------------------------

niall66horan: Będę u was za pół godziny.

vhislife: Dobra czekamy.

niall66horan: Dajecie jakoś radę? Wszystko w porządku?

vhislife: Tak. Wszytko byłoby w porządku gdyby ciocia żyła, a my byśmy nie płakały jak bobry

niall66horan: Veronica!

vhislife: Co?

niall66horan: Od kiedy nie dajesz kropek na końcu zdania?

vhislife: Od dziś

niall66horan: No dobra to ja zaraz będę. Bye.

vhislife: Bye

SMS'y (L. H.)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz