Dwa dni po przyjechaniu do Chloe i jej wiadomości o śmierci mojej ciotki, a jej mamy odbył się pogrzeb. Dziennikarze nie dawali nam spokoju, przedewszystkim dlatego, że to moja ciotka i chcą dowiedzieć się więcej. Większość, a raczej wszystkie gazety piszą o tym pogrzebie.
- Veri?
- Tak Chloe?
- Ktoś przyjechał do ciebie.
- Ja pierdole kolejny dziennikarz?
- Nie. To jacyś faceci. Jest ich czterech i mają tyle samo lat co ty i grają w kapeli.
- A skąd ty o tym wiesz?- Bo sama ich słucham i jestem ich fanką.
- Dobra idę już.
- Tylko przejmyj twarz, bo jak cię taką zobaczą to uciekną z krzykiem.
- Nie chce mi się.
- Ech... Dobra choć.
Zeszłyśmy na dół, a tam nie minęła chwila, a zostałam przez co najmniej trzy osoby przytulna. Kiedy się odsuneli zobaczyłam Caluma, Asha i Mikey'ego.
Potem oni się bardziej odsuneli, a podszedł do mnie Luke. Zrobił to samo co chłopaki. Wtuliłam się w niego bardziej i poczułam jak łzy napływają mi do oczu. Nie powstrzymywałam łez, pozwoliłam im płynąć. Zaczęłam płakać, a Luke bardziej mnie do siebie przytulił.-------------------------
niall66horan: Będę u was za pół godziny.
vhislife: Dobra czekamy.
niall66horan: Dajecie jakoś radę? Wszystko w porządku?
vhislife: Tak. Wszytko byłoby w porządku gdyby ciocia żyła, a my byśmy nie płakały jak bobry
niall66horan: Veronica!
vhislife: Co?
niall66horan: Od kiedy nie dajesz kropek na końcu zdania?
vhislife: Od dziś
niall66horan: No dobra to ja zaraz będę. Bye.
vhislife: Bye
CZYTASZ
SMS'y (L. H.)
FanfictionOd nieznajomy: Ty idioto miałeś być na miejscu już 10 minut temu. Gdzie do cholery jesteś? Do nieznajomy: Eee... chyba pomyliłeś numery. Od nieznajomy: Debilu, wcale nie pomyliłem numerów. Chcę cię tu widzieć za 5 minut. Do nieznajomy: Pomyliłeś i n...