Veronica
Nienawidzę tych uczuć.
Nienawidzę strachu i stresu.
Niby się zgodziłam poznać mamę Luke'a, ale strasznie się boję.
O nie!
Poczułam wielki ból w okolicach serca, nie to serce mnie boli.
Ciemność tylko tyle widziałam. Znowu to samo.
Pomocy!Luke
Podjechałem pod dom Veri. Zadzwoniłem do drzwi i czekałem, ale nikt nie otwierał przez dłuższy czas.
Zacisnąłem klamkę i otworzyłem drzwi. Byłem nieźle zdziwiony, że w ogóle są otwarte.
Wszedłem do środka i zamarłem. Na środku przedpokoju leżała nieruchomo Veronica. Podbiegłem jak najszybciej i sprawdziłem jej puls, był słaby, ale jednak był i to się teraz najbardziej liczyło, i to, że oddycha. Zadzwoniłem na pogotowie i już po 10 minutach była karetka.
Po kolejnych 15 minutach dojechaliśmy do szpitala, a po drodze zadzwoniłem do mamy i ją o wszystkim poinformowałem i przeprosiłem.
Siedziałem w szpitalu 1,5 godziny zanim lekarz pozwolił mi do niej wejść.- Luke Hemmings?
- Tak. O co chodzi? - spytałem lekarza.
- Możemy porozmawiać?
- Tak.
Poszliśmy do gabinetu lekarskiego i od razu spytałem się o czym chce rozmawiać.
- Panie Hemmings jest pewien problem.
- Jaki?
- Panna Horan jest ciężko chora. Ma straszna wadę serca i przez to nie wolno jej stresować. Słyszałem co się stało z jej ciotką, ale pytanie do pana zdenerwował ją pan czymś?
- Nie. Tylko była zdenerwowana, bo miała dziś poznać moją mamę.
- No, to już mamy przyczynę. Bała się spotkania z nią oraz się denerwowała.
- I to tyle?
- Nie dokońca.
- Jak to?
- Ona nie tylko wadę serca, ale i jego raka.
- Wie ona o tym?
Lekarz niepewnie pokiwał głową.
- Ile jeszcze jej zostało?
- Dwa dni.
Taki nietypowy rozdział.
Ale się porobiło. Co myślicie o rozdziale? Jak zareaguje Luke?
CZYTASZ
SMS'y (L. H.)
FanficOd nieznajomy: Ty idioto miałeś być na miejscu już 10 minut temu. Gdzie do cholery jesteś? Do nieznajomy: Eee... chyba pomyliłeś numery. Od nieznajomy: Debilu, wcale nie pomyliłem numerów. Chcę cię tu widzieć za 5 minut. Do nieznajomy: Pomyliłeś i n...