Odległość między nimi zmniejszyła się do minimum. Nogi Jeona ugieły się, kiedy twarz Jina znalazła się milimetry od tej jego. Ciepły oddech owiewający jego policzki umiejętnie go rozpraszał, powodując otumanienie. Kim złożył pocałunek na jego czole i złapał go za podbródek, by podnieść opuszczoną głowę.Rozbiegane oczy Jeona były czymś niesamowitym. Niezwykle fascynował go strach i niepewność, które odbijały się w tych ciemnych perełkach. Cały Kook był czymś niesamowitym i zagadkowym, a w sytuacjach, gdzie strach brał go w swe objęcia, był potulny i niezwykle pociągający. Seokjin nie mógł go sobie od tak odpuścić.
Obecnie nawet jeden mięsień Jeongguka nie śmiał drgnąć. Stał, pozwalając starszemu na wszystko. Głos również uwiązł mu w gardle. Brunet był impulsywny i wybuchowy, miał okazję się przekonać. Nie wspominał tego dobrze. Były chwile, w których naprawdę myślał, że go kocha, ale niewiele później Kim pokazywał, że może zranić go mocniej, może być jeszcze gorszy.
Jednak mniejszy się od niego uwolnić nie mógł, a nie chciał prosić o pomoc nikogo. Nikt nie był w stanie tego zmienić.
Ręce Jina zaczęły sunąć wzdłuż jego torsu, a wilgotne wargi przeniosły się na szyję. Zassał jego skórę, a Jeon już wiedział, że w tym miejscu pojawi się czerwony ślad. Znów przez kilka tygodni będzie brzydził się swojego ciała, całego siebie. Kiedy upadł tak nisko, by pozwolić się szmacić?
-Wsiadaj, Kookie- szepnął Kim i pociągnął młodszego za nadgarstek. Szatyn jak w transie podszedł do pojazdu i zajął miejsce z przodu. Jin wrócił za kierownicę i już chwilę później jechali.
Powietrze w samochodzie było nazbyt gęste. Jeongguk nie wiedział, czy faktycznie oddycha. Wciąż był nieobecny, a jego myśli zajmowały przewijające się raz po raz wspomnienia. Stres go męczył. Chciał, żeby to się skończyło. Niestety, nie wiedział ile czasu przetrzyma go Jin. Bywało, że znikał z domu na tydzień. W duchu liczył, iż tym razem nie będzie musiał znosić tego tak długo.
-Powiedz coś- rzucił Jin, a Kook wzdrygnął się, nie wiedząc, czy owe słowa faktycznie padły z ust starszego. Brunet patrzył na ulicę, ale od czasu do czasu zerkał na Jeona.
-Niby co?- ledwo wydukał młodszy. Wciąż miał gulę w gardle, a jego głos załamywał się nawet przy tych dwóch słowach. Czuł tak niebywałą bezsilność. Była gorsza niż uczucie towarzyszące słuchaniu o tym, jakie katusze Taehyung musi znosić. Właśnie, Tae.
Czy chłopak będzie się martwił? Nie ma opcji, by dowiedział się o Jinie. To po prostu niemożliwe. Jest szansa, że zobaczy go wśród znajomych Jeona, ale na tym jego udział się skończy. Nie znajdzie Seokjina, siedemnastolatka też nie odszuka. Innymi słowy, chłopak był zdany na łaskę swojego prześladowcy, tudzież chłopaka.
-Dawno nie słyszałem jak jęczysz- odparł wrednie Jin, a na jego twarz wkroczył uśmieszek.
Szatyn spojrzał speszony w okno. Tak minęła mu reszta drogi, jak się okazało, do domu Jina. Starszy wyciągnął go z auta i za rękę pociągnął do mieszkania. Będąc już w środku, pchnął mniejszego na ścianę i momentalnie przywarł do jego ust. Młodszy odruchowo zaczął oddawać pieszczotę, a kiedy chciał przestać, język Jina już wadził o ten jego. Nie powinien z tym walczyć, przecież on zawsze wygrywał. Przecież brunet nigdy go nie wykorzystał w ten sposób, a seks z nim był chyba jedną z lepszych rzeczy w tej relacji.
Oczywiście Jeongguk znał swoją wartość, ale pamiętał, co robił mu Jin, gdy ten nie zgadzał się na jego zachcianki. Ze względu na wcześniejsze doświadczenia zgodził się na to spotkanie. Może już trochę przywykł, może brunet stał się jego swego rodzaju rutyną?

YOU ARE READING
This is joke; vkook
FanfictionTen żart poszedł za daleko, a oni nie byli w stanie dostrzec, że wymarzoną rzeczywistością była ich zakłamana gra. Gatunek: fluff, angst, smut ship: vkook, yoonmin, namjin notowania: #155 w Fanfiction (20170120) © inseonah | 201...