.16

1K 213 63
                                        

Taehyung jeszcze nigdy nie biegał tak szybko. Pędził na oślep, chcąc zwyczajnie oddalić się od tego miejsca. Na szczęście kojarzył mniej więcej okolicę, a powrót nie był problemem.

Pomimo zmęczenia i wciąż zanikającego oddechu, brnął w przód zaciskając pięści. W jednej z nich tkwił malutki, czarny kanciasty przedmiot, który nieprzyjemnie drażnił skórę na wewnętrznej stronie dłoni. Był jednak niezwykle szczęśliwy mogąc mieć go przy sobie i jednocześnie wspominać twarz Seokjina.

Kiedy już rzekomo zgodził się na propozycję starszego, tamten niczego się nie domyślając, zaczął się do niego dobierać. Taehyung chcąc dać złudzenie uległego, wstał wtedy i powoli zaczął zbliżać swoje usta do warg drugiego. Jednocześnie jego ręka błądziła na oślep po blacie biurka. Kiedy ich twarze dzieliły milimetry, a Tae upewnił się, że tamten zamknął oczy, jego opuszki trafiły na rzecz, o którą tak się starał. Szybko złapał pendrive między palce, zaciskając go jak najważniejszy skarb, w tej samej chwili sprzedając Seokjinowi najmocniejszy kopniak na jaki było go stać. Najpierw uderzył kolanem w godność starszego, a gdy tamten się pochylił, dołożył jeszcze uderzenie w łydkę.

Nie wiedział na ile unieszkodliwił chłopaka, ale kiedy tylko tamten zrobił krok do tyłu, a na jego twarzy pojawiła się chęć mordu, zerwał się do biegu i w trybie natychmiastowym opuścił mieszkanie. Cieszył się, że butów nie ściągał, a swoją kurtkę trzymał pod pachą.

Na dworze panował chłód, ale dla kogoś kto porusza się z taką prędkością, chyba żadne okrycie potrzebne nie było. Okolica wydawała się coraz bardziej znajoma, co niezmiernie cieszyło blondyna, który obecnie obawiał się, iż za chwilę wypluje płuca. Miał wrażenie, że prędzej zemdleje, ewentualnie zaliczy glebę, niż dotrze do domu i jakkolwiek poinformuje o tym Jungkooka.

Chłopak pewnie wciąż był w szkole. Tae nie orientował się, która była godzina. Chciał tylko wejść do swojego mieszkania i uspokoić rozgrzany organizm. Zwolnił nieznacznie, upewniając się, że jego śladem nie podąża jakiś czarny samochód, lub jego wkurzony właściciel. Zaczął ciężko dyszeć, a suchość i palenie w przełyku były nie do zniesienia. Z niemałym trudem przełknął ślinę i rozejrzał się. Jedynie dwie przecznice dzieliły go od celu. Ani na chwilę się nie zatrzymywał, nawet wibracje, które poczuł w kieszeni, nie zmusiły go do tego. Wyciągnął urządzenie wolną ręką, chcąc sprawdzić kto próbuje się dobić.

Na ekranie wyświetlał się napis "kochanie", a on machinalnie się uśmiechnął. Co z tego, iż był tak zdyszany, że pewnie nie będzie mógł mówić, a jedynie świszczeć do słuchawki - chciał z nim porozmawiać.

–Halo, Tae? Gdzie jesteś, głupku?- pytał Jungkook lekko roztrzęsionym głosem, a Kim zaśmiał się w myślach, gdyż w praktyce wciąż nadrabiał braki tlenu. Oddychał dosyć nierówno i głośno, co mogło przestraszyć młodszego.– Tae? Wszystko okej?

–Tak... okej...Kookie- dukał pojedynczymi słowami, gdyż co chwila nabierał powietrza. Jego serce biło już trochę wolniej, a samopoczucie wracało do względnej normy. Czuł ból w łydkach jak i całym ciele, ale dzielnie brnął w przód. Jego dom był praktycznie za zakrętem - tak niewiele dzieliło go od całkowitej wygranej.

–Na pewno? Brzmisz dziwnie, gdzie jesteś?- zamartwianie się młodszego było urocze, jednak Taehyung chciał go uspokoić, by tamten nie wypruł teraz ze szkoły i nie przyleciał do jego domu w trybie natychmiastowym. Bądź co bądź - blondyn chciał jeszcze sam zobaczyć co jest na urządzeniu, gdyż Jeon na pewno kazałby od razu zawartość skasować.

–Przyjdź do mnie po szkole, dobrze? Nie myśl nawet o urywaniu się z lekcji!- skarcił go starszy, a siedemnastolatek tylko jęknął, zastanawiając się skąd Tae wiedział, że właśnie sięgał po plecak z zamiarem skrócenia dzisiejszej edukacji.

–Niech ci będzie, a o co chodzi?- dopytywał ciekawsko szatyn, Kim cicho się zaśmiał, wiedząc, że tamten na pewno się ucieszy. Jednak postanowił milczeć, a poza tym - właśnie znalazł się przed wejściem swojego domu. Czyli wrócił żywy. Udało mu się, naprawdę się udało!

–Niespodzianka, papa- odpowiedział szybko, a kiedy tamten również się pożegnał, blondyn resztkami sił wdrapał się po schodach i zamknął w pokoju. 

Tym razem nie ważne było zmęczenie i chęć rzucenia się do łóżka, ewentualnie na podłogę. Od razu włączył swój komputer i włożył pendrive. Oczywiście na te pięćdziesiąt procent szans i tak musiał go odwrócić, bo czemu nie. Kiedy system wgrał pliki z urządzenia, momentalnie wzrok skierował na zawartość.

Zdjęcia, filmy, a nawet nagrania głosowe. Była tego masa. Taehyung bał się cokolwiek włączyć, mając w głowie obrazy z tamtego wideo. Przemógł się jednak i zaczął przeglądać fotografie.

Oczywiście natychmiast tego pożałował, bo były one niczym oglądanie filmu, ale z różnych perspektyw. Nie obeszło się bez zbliżeń. Choć patrzenie na to nie było w żadnym stopniu przyjemne, Taehyung zaczął oglądać z większym zaciekawieniem kiedy sceneria się zmieniła. Nie chodziło już o akcje z imprezy. Było tego znacznie więcej i w różnych sytuacjach. Oczywiście wszędzie to Jeon był tym, którego męczono. Kiedy jednak trafił na zdjęcie związanego chłopaka, który ma zakrwawiony brzuch, wszystko co Tae miał w żołądku zechciało wrócić, cofając się aż do gardła.

Ledwo powstrzymał ten odruch i ponownie spojrzał na ekran. Widok był obrzydliwy, a on naprawdę nie mógł pojąć, kto byłby w stanie zrobić coś takiego? To już nawet nie jest zwykły sadyzm. To jest szaleństwo. Nie mógł wyobrazić sobie siebie w takiej sytuacji, a co dopiero życia po takich torturach. Naprawdę podziwiał Kooka, że dał radę psychicznie i nie skończył tego w najbardziej oczywisty sposób.

Reszta plików była podobna, o ile nie gorsza. Kim rozważał zapytanie o to Jungkooka, ale bał się jego reakcji. Sam nie chciałby o tym rozmawiać. Wolałby zapomnieć.

Nagrania głosowe były zwykłymi krzykami, ale słuchanie ich i tak przyprawiało o dreszcze. Szczerze, Taehyung nawet nie myślał, że Jin mówił prawdę. Tamten tak zwyczajnie pokazał mu gdzie owe materiały są i dał tak łatwy dostęp.

Chyba nie planował niczego więcej?

Od przeglądania zawartości pendrive'a, oderwał go dzwonek do drzwi. Spojrzał szybko na zegar, zauważając, że minęły dwie godziny. Filmy były dosyć długie, a on przestał kontrolować czas. Zwyczajnie jak w transie pochłaniał obrazy i treści.

–Tae, Jeongguk przyszedł!

Kiedy usłyszał słowa swojej mamy, zerwał się z krzesła i zszedł na dół, zapominając o bolących mięśniach. Syknął pod nosem i skrzywił się. Nie cierpiał swojego organizmu za te natychmiastowe zakwasy.

Po chwili stał już w przedpokoju i patrzył na Jungkooka, który ściągał właśnie buty. Szatyn podniósł głowę, a zauważywszy Taehyunga, zaczął robić wszystko dwa razy szybciej.

–No mów o co chodzi!- krzyknął młodszy, stając momentalnie przed Kimem. Tamten podniósł tylko głowę i uśmiechnął się do siedemnastolatka.

–Udało się- odparł krótko starszy, a Jeon przekrzywił głowę, rzucając mu pytające spojrzenie.– Chodź.

Kiedy obydwoje znaleźli się w pokoju osiemnastolatka, ten włączył ponownie monitor, który zdążył zgasnąć podczas jego nieobecności. Wskazał ręką na ekran, a Jeon przybliżył się, chcąc zobaczyć to co pokazywał wyraźniej. Jego oczy rozszerzyły się chyba do maksimum kiedy zauważył co jest na wyświetlaczu. Spojrzał zaskoczony na Kima, który tylko szczerzył się i mrużył oczy. Na wspomnienie tamtych czasów, z oczu Jungkooka wypłynęło kilka łez. Przytulił starszego, bez przerwy dziękując. Jednak wiedział, że było zbyt pięknie. Jin nie oddałby tego od tak. Co Taehyung zrobił? Wyprostował się i spojrzał na chłopaka z powagą. Niższy tylko przechylił głowę, niemo pytając o co chodzi. Jeon pogładził jego policzek i westchnął, otwierając usta żeby coś powiedzieć.

–Jak?



This is joke; vkookWhere stories live. Discover now