-Kookie! Posprzątałeś pokój?- szatyn wzdrygnął się, słysząc głos swojej matki. Jego oddech zanikł, wraz z rozbrzmieniem śmiechu Kima.
-Jak twoja mama cię nazwała?- wydusił blondyn, a Jeon z każdą kolejną salwą chichotu był bardziej czerwony. Na ekranie jego komputera widniała twarz roześmianego blondyna i chociaż Jeongguk lubił go takiego widzieć, teraz miał ochotę zapaść się pod ziemię.
Po tygodniu znajomości zaczęli używać kamer do rozmów. Co prawda Kook zapierał się rękami i nogami, ale po kilkugodzinnym jęczeniu i błaganiu starszego, odpuścił.
Kim nie rozumiał jego uprzedzenia do wszystkiego w internecie, a gdy pytał o to Jeona, ten natychmiastowo zmieniał temat.
Ciekawiło go, co starał się ukryć, ale nie naciskał, gdyż wiedział, że sam by tego nie chciał. Młodszy najwyraźniej nie był jeszcze gotowy, by się otworzyć.
-Taehyung, błagam cię- jęknął speszony siedemnastolatek. Blondyna ta reakcja rozczuliła, ale zgodnie z prośbą młodszego, przestał się śmiać.
-Uważam, że to urocze, Kookie- odparł słodko, a z ust szatyna uciekło kolejne westchnienie zawstydzenia.
Sądził, że sposób, w jaki zwraca się do niego mama, jest żałosny. Już długi czas powtarzał jej, by przestała. Dotąd nie przyniosło to skutku, a teraz jeszcze Kim to słyszał. Kolejna osoba będzie robić mu na złość, nazywając go tak? Bał się, że to zniszczy ich kruchą relację, ale o dziwo w ustach starszego przezwisko nie brzmiało tak źle...
-Słuchaj, jeśli ci to przeszkadza, to przestanę- odparł starszy, lekko zakłopotany.
Jeon wzdrygnął się, słysząc ten brak entuzjazmu w jego głosie. Od czasu, gdy był świadkiem załamania Tae, starał się go pocieszać i nie dopuścić, by znów płakał. Udawało mu się to, a kiedy tylko zauważał u blondyna wątpliwości, opowiadał jakieś śmieszne historie ze szkoły. Wtedy Kim niemal wybuchał śmiechem.
Ale Kook wolał słuchać, jak kwika do rozpuku, a nie szlocha, myśląc jak beznadziejny jest. Młodszy nareszcie znalazł kogoś, z kim może rozmawiać i wie, że jego przeszłość nie będzie go nękać.
Bo zbyt kolorowa nie była.
-Jeśli chcesz, możesz mnie tak nazywać- burknął wciąż delikatnie czerwony. Na twarz blondyna momentalnie wrócił uśmiech, a siedemnastolatek w duchu karcił się za swoją uległość wobec tego uroczego chłopaka.
Zaraz... 'uroczego'?
-Oczywiście, że chcę!- krzyknął radośnie Taehyung.
Ich rozmowa ciągnęła się jeszcze spory kawałek czasu. Kiedy jednak Kim zauważył, że Jeon od dłuższego czasu milczy i jedynie lustruje go wzrokiem, przestał mówić i spuścił głowę.
-Co się tak gapisz?- burknął, a na jego twarzy pojawiły się ledwie widoczne zarumienienia, które od razu ukrył, niemal wbijając brodę w klatkę piersiową.
-Nic, patrzę sobie- odpowiedział beztrosko młodszy i podparł głowę na ręce, minimalnie ją przekrzywiając.
Nie wiedział, kiedy zaczął myśleć o chłopaku w ten sposób. Jego ciemne, oczy mrużące się z każdym uśmiechem, usteczka, których kąciki ostatnio tak często kierowały się w górę. Nawet nie przypuszczał, że tak to lubi.
Ale nie powinien tak myśleć. W końcu to tylko żart. Relacja z Tae była jednym wielkim kłamstwem. Jeżeli miałby być szczery, to chciałby móc się z nim zaprzyjaźnić, bądź nawet zakochać się, ale kim dla starszego był dzieciak, wzdychający na widok jego twarzy?

YOU ARE READING
This is joke; vkook
FanfictionTen żart poszedł za daleko, a oni nie byli w stanie dostrzec, że wymarzoną rzeczywistością była ich zakłamana gra. Gatunek: fluff, angst, smut ship: vkook, yoonmin, namjin notowania: #155 w Fanfiction (20170120) © inseonah | 201...