.6

1.4K 274 21
                                    

Taehyung kręcił się niespokojnie. Był już chyba w każdym kącie swojego pokoju z milion razy. Mijał piąty dzień, od kiedy jego kontakt z Jeonem, zanikł.

Wydzwaniał i pisał na potęgę, ale nic nie wydawało się, mieć wystarczająco dużo mocy, by móc skontaktować go z młodszym.

Miał ochotę wyszarpać sobie włosy. Kook uraczył go jedynie dziwnym sms'em i od tego czasu milczał. Jimin pewnie miał już Taehyunga dosyć, gdyż ten przez cały czas męczył go i płakał do telefonu. Park niestety nie wiedział nawet gdzie ich zguba mieszka. Każdy z nich się martwił. Bywało, że nie sypiali, a jedynie Jimin uspokajał Tae, który przejmował się zdecydowanie zbyt mocno.

Czy to beznadziejne zauroczenie nie jest trochę dziecinne? Znał go ledwie tydzień, ale nie był w stanie wobrazić sobie dnia bez rozmowy z nim.

To głupie.

Może i dla Jeona był tylko chłopakiem z internetu, ale on naprawdę panikował, mając w głowie najgorsze scenariusze.

Od ataku płaczu uratował go dźwięk telefonu. Niemal rzucił się na urządzenie. Był pewien, że to Jimin. Czyżby znalazł tego idiotę?

Rozświetlony ekran pokazywał słowo, które spowodowało u Taehyunga zawał, euforię, atak kaszlu, a przede wszystkim chęć mordu.

"Dzwoni: Kochanie"

No przecież on tego dzieciaka zabije.

-Tae? Dzwoniłeś i ja...- zaczął od razu Kook, a Kim natychmiast wydał jakiś bliżej nieokreślony dźwięk, uciszając tym samym szatyna.

-Co ty sobie myślałeś?!- krzyknął Tae, a do jego oczu znów napływały łzy. Nie wiedział, czy był niebywale szczęśliwy, czy chciał go udusić.

To drugie robiłby pewnie przez pięć dni, by ten poczuł chociaż kawałek tego co znosił starszy.

-Przepraszam- odparł młodszy cicho.

I tyle?

-Kookie, ja przez ostatnie 102 godziny zdążyłem oszaleć, a ty mówisz tylko "przepraszam"?! Myślałem, że może coś ci się stało. Prawie nie jadłem i nie spałem. Wysil się chociaż, proszę.

Taehyung wiedział, że brzmi żałośnie. Przecież Jeongguk nie musiał mu niczego mówić. Dlaczego więc czuł się oszukany? Skąd wzięło się to poczucie pominięcia?

Jeona zamurowało. Nie myślał nawet, że jego zniknięcie tak ruszy blondyna. Sam przez ten czas myślał co u niego i wszelkimi sposobami próbował znaleźć sposób na kontakt. Przy Jinie nie było to tak banalne. Odzyskanie telefonu sprawiło nie lada problem, a gdyby pisał z kimkolwiek, brunet by się dowiedział. Jak powiedział Taehyung- ostatnie 102 godziny były istnym szaleństwem. Nie wiedział, że aż tyle czasu tkwił u boku tego sadysty. Chociaż będąc dokładnym, powinien brać pod uwagę całe 4 lata.

-Przyjaciel mnie odwiedził, jakoś nie mogłem znaleźć chwili, by odpisać, a telefon zgubiłem i dopiero dziś znalazłem.

Ta bajka była tak nierealna, że sam szatyn by w nią nie uwierzył. Żywił jednak cichą nadzieję, iż Taehyung pominie temat. Nigdy nie oczekiwał od niego, że będzie się martwił.

Nie musiał, a jednak to zrobił.

-Mhm, pozdrów przyjaciela. Ja kończę, na razie.

Po tych słowach rozbrzmiał głuchy dźwięk zakończenia połączenia. Młodszy jeszcze chwilę trzymał telefon przy uchu.

Głos Taehyunga był dziwny, prawie jakby miał płakać, a Jeon czuł się źle z myślą, że faktycznie może tak być.

Dlaczego miałby smucić się z jego powodu? Myślał, że ich relacja wciąż jest żartem, więc w czym problem. Junkook ma swoje znienawidzone życie, a Tae znalazł się w nim przypadkiem. Czy zakończenie tej znajomości coś by dało? Nie musiałby myśleć czy Kim dobrze się czuje, czy w tym momencie nikt go nie krzywdzi.

This is joke; vkookWhere stories live. Discover now