— Wciąż nie rozumiem — jęknął Yoongi, patrząc na rudzielca, nerwowo kręcącego się po pokoju. Jimin burknął coś pod nosem i złapał swoje włosy między palce. Cały wywód młodszego brzmiał idiotycznie, a jedyne co Min rozumiał i co Park powtarzał co kilka słów to "nie może się o tym dowiedzieć". Pogubił się w myśleniu osiemnastolatka. Sam naprowadził tamtych na niego, więc o co chodzi? Czy nie chciał pozwolić poznać Jungkookowi prawdy?
— Nie wiem co ty chcesz rozumieć. Nie możemy mu o tym powiedzieć i tyle — mówił Jimin, przecząc swoim słowom z dnia poprzedniego. Czyżby faktycznie zapomniał, że to z jego winy sprawy przybrały taki kierunek?
— Przecież mówiłeś...
— Wiem co mówiłem! — krzyknął rudowłosy, zaciskając zęby. Nie chciał kłócić się z Yoongim.— Jednak wiem też, że on mnie znienawidzi.
— Nie dramatyzujesz trochę za bardzo? Byliście dzieciakami — powiedział spokojnie Min, podnosząc się z łóżka i podchodząc do buzującego z nerwów nastolatka. Objął go w pasie, zatrzymując mniejszego w miejscu. Jimin nie próbował się wyrwać. Tak było mu lepiej.
— Co ja mam zrobić? — szepnął, opierając głowę na ramieniu wyższego. Uspokoił się, teraz czując jedynie bezsilność.
— Najlepiej się przyznaj — odparł zgodnie z prawdą starszy i delikatnie cmoknął skroń tamtego. Jimin zacisnął powieki i choć za żadne skarby nie chciał tego robić, wiedział, że inaczej nie będzie w stanie pomóc Jungkookowi.
Rudzielec kiwnął głową, przytakując na słowa swojego chłopaka. Już dawno powinien powiedzieć Jeonowi o co w tej całej szopce chodzi.
Powinien przyznać się, że to on nasłał wtedy Namjoona, ale cholera - gdyby Jeon nie był tak cudowny, to pewnie skończończyłoby się na nieznacznym pobiciu.
Licealista miał postraszyć Jungkooka z prośby Jimina. Ten jednak zaprzyjaźnił się z chłopakiem, podburzając tym samym Seokjina, który startował do niego parę ładnych lat. Co Jimin mógł poradzić? Poznał Jina kilka tygodni przed tym incydentem, nie będąc świadomym do czego tamten może się posunąć.
Seokjin był zazdrosny o Namjoona, toteż kazał Parkowi sprawić żeby Jeon przestał się z nim spotykać. Jimin zrobił to, całkiem efektownie z resztą, bo już następnego dnia Jungkook zerwał kontakty z Kimem, ale sposób jakim do tego doszedł, niezbyt podobał się innym.
Jedno niewinne kłamstewko ściągnęło ogromne kłopoty na Kooka, a rudowłosy zamiast wtedy mu pomóc, wciąż zmyślał, czym jeszcze bardziej nakręcał znajomych Namjoona. Tak między innymi powstał pomysł o nakręceniu tamtego filmu. Właściwie, tak też pomysł doszedł do skutku.
A wszystko dlatego, że Jeon raz podpadł Parkowi? Jak długo mógł żywić urazę do chłopaka za to, że wtedy kiedy on był poniżany przez przyjaciół młodszego, tamten tylko potwierdzał ich słowa i sam wyśmiewał Jimina? Wszyscy powinni dorosnąć i zostawić te dziecinne błędy przeszłości za sobą. Z racji, że jednak tego nie zrobili - wszystko wracało do nich, zamykając w błędnym kole. Jedyne co mogą teraz uczynić to wyjaśnić wszystko, licząc, że każdy zrozumie co zrobił źle i będzie w stanie przyznać się do błędu.
Ale czy nie jest już za późno?
***
— Powinniśmy do nich iść — zaproponował Tae, przerywając ciszę, która panowała odkąd się obudzili. Starszy leżał głową na klatce piersiowej Jungkooka i patrzył tępo w sufit.
Był pewny, że jedynie rozmowa wyjaśni powiązanie Yoongiego z tym nagraniem, a może i chłopak powie coś więcej. Kima niezwykle ciekawiło kto i w jakim celu skazał Kooka na takie katusze, a bardziej co Jeon tej osobie zrobił. Czym wzbudził taką nienawiść? Nie wyglądał na kogoś, kogo łatwo można znielubić, ale co Tae mógł wiedzieć? Przecież chodzi o sprawy sprzed czterech lat, o których blondyn nie wiedział praktycznie niczego. Sam Jugnkook nie uraczył go żadnymi historiami, a Seokjin również niewiele mu powiedział. Wspomniał jednak coś o Namjoonie, więc czy to chłopak był przyczyną problemów siedemnastolatka?
— Chyba nie chcę — odparł słabo szatyn, gdyż faktycznie nie miał ochoty na wyjaśnianie tego wszystkiego. Nacierpiał się wystarczająco i nawet nie obchodziło go z czyjej winy. Chciał tylko o tym nie myśleć i zamknąć ten rozdział swojego życia. Jak miał to jednak zrobić skoro przeszłość wciąż go nachodziła i nie dawała o sobie zapomnieć? Był zwyczajnie zmęczony i choć wolałby żeby Taehyung odpuścił i leżał z nim tak w tym łóżku, to wiedział, że ciekawość mniejszego była zbyt duża, a on nie powstrzyma jego chęci, by dociec prawdy. Pogłaskał burzę blond kosmyków.
Kim poderwał się do siadu i zaczął szukać ubrań w szafie.
— Nie obchodzi mnie to, idziemy — rzucił i ściągnął z Jungkooka kołdrę, pod którą ten próbował się schować.
Kook nie widział sensu w dalszym buntowaniu się, więc również wstał i ubrał się w rzeczy, które kiedyś zostawił u Taehyunga. Tak awaryjnie.
Wyszli chwilę potem, zupełnie ignorując śniadanie i zmartwioną panią Kim. Kobieta jednak zdawała się rozumieć kiedy Tae szepnął jej coś na ucho. Wtedy jedynie posłała im słaby uśmiech, mówiąc, że po powrocie mają obowiązkowo coś zjeść.
Droga dłużyła się, a myśli szalejące w ich głowach nie były pomocne. Choć było wcześnie - ich głowy pracowały na pełnych obrotach. Do czasu.
Kiedy znaleźli się przed wejściem na posesję Mina, w oczy natychmiast rzuciła się czarnowłosa postać, stojąca pod drzwiami. Nie trzeba było dużo czasu żeby rozpoznali ową osobę.
Brunet odwrócił się, słysząc dosyć głośne zaciągnięcie się powietrzem Kima. Jungkook spojrzał na młodszego, przyciągając go do siebie i przytulając. Seokjin uśmiechnął się i prychnął.
Choć obydwoje chcieli, nie zamierzali teraz zawracać. W miarę pewnym krokiem podeszli do drzwi, stając kilkadziesiąt centymetrów obok Jina. Tamten wciąż uśmiechał się, widząc ukradkowe spojrzenia i nerwowe przełykanie śliny. Może i miał ochotę trochę się z nimi zabawić, ale skoro Jungkook zaczął kręcić się przy Yoongim, to pewnie już nie dużo tej zabawy mu zostało.
Prawdopodobnie Min nie da mu teraz kopii jego pendrive, a szkoda. Chciał zniszczyć Jeonowi życie chociaż ostatni raz. Westchnął z rezygnacją i odwrócił się na pięcie, mając zamiar odejść, ale dźwięk otwieranych drzwi zmienił jego plany. Spojrzał przez ramię, a widząc rudzielca wychylającego głowę, wyszczerzył się, wpadając na pomysł jak skomplikować sytuację. Skoro nie Kook, to Park będzie musiał się pomęczyć.
— Po co tu przylazłeś, Seokjin? — zapytał z wyrzutem Jimin, a kąciki ust starszego uniosły się jeszcze wyżej. Odwrócił się i przechylił głowę, a rudowłosy już widział, że nie pójdzie bez słowa.
— Wybacz za najście Jiminnie, chciałem tylko wziąć od Yoongiego kopię filmów — odpowiedział spokojnie, mówiąc prawie jak o pogodzie. Gdyby ktoś nie wiedział, o jakie wideo się rozchodzi, mógłby zupełnie nie zrozumieć powagi sytuacji. Z każdym słowem Jiminowi robiło się gorąco, a szok jaki malował się na twarzach Taehyunga i Kooka, wzmagał stres jeszcze bardziej.
— O czym ty gadasz? — zapytał oburzony Tae, ale w jego głosie dało się wyłapać strach i niepewność. Bał się odpowiedzi, albo zaczął łączyć wątki.
— Jimin wam wszystko wyjaśni, na razie — pożegnał się melodyjne czarnowłosy, wychodząc na chodnik i znikając im z oczu.
Rudowłosy wiódł za nim wzrokiem, a kiedy furtka zatrzasneła się, spojrzał ponownie na pozostałych. Widząc te dwa przepełnione złością pytające spojrzenia, wiedział, że tym razem nie uniknie odpowiedzi. Uśmiechnął się blado, otwierając drzwi szerzej i choć nadmiar stresu pewnie źle wpłynie na przebieg tej rozmowy - była ona konieczna. Goście weszli. Wszystko miało wyjaśnić się dzisiaj, choć rano jeszcze nic tego nie zapowiadało. Jimin popchnął drzwi, których uderzenie głucho rozniosło się po mieszkaniu.
Czyżby ich wieczna pętla miała zostać nareszcie rozerwana?

YOU ARE READING
This is joke; vkook
FanfictionTen żart poszedł za daleko, a oni nie byli w stanie dostrzec, że wymarzoną rzeczywistością była ich zakłamana gra. Gatunek: fluff, angst, smut ship: vkook, yoonmin, namjin notowania: #155 w Fanfiction (20170120) © inseonah | 201...