.24

976 182 45
                                    

"Osoba ma wyłączony telefon lub jest poza zasięgiem. Spróbuj ponownie później"

Taehyung jęknął i z irytacją rzucił telefon na łóżko. Słyszał ten komunikat już czternasty raz, a nie zapowiadało się, iż sprawy ulegną zmianie.

Jungkook, jak wczoraj jeszcze słodko się z nim kochał, tak dziś wyparował. Matka Tae nie widziała, kiedy wyszedł, a Kim wręcz umierał z nerwów. Co, jeśli Seokjin go gdzieś zaciągnął? A może chodzi o Namjoona? Każdy wydawał się blondynowi podejrzany, ale sam nie mógł zrobić nic.

Położył się obok wcześniej rzuconego urządzenia. Na wyświetlaczu wciąż widniało zdjęcie Kooka. Twarz osiemnastolatka choć na chwilę rozjaśnił uśmiech, zniknął jednak równie szybko, co się pojawił. Jeona nie było obok, a miejsce jego pobytu pozostawało zagadką.

— Gdzie jesteś, Jungkookie? — zapytał sam siebie i zgasił ekran telefonu. Dzwonienie nie miało sensu, gdyż urządzenie młodszego pewnie było wyłączone. Cóż jednak mógł zrobić Kim, poza nieustannym zamartwianiem się i generowaniem mrocznych teorii, jak to szatyna Jin porwał? Ewentualnie Jimin, który ostatnio w oczach Tae stał się definicją większości obraźliwych przymiotników.

Nie mógł bezczynnie walać się po łóżku, nie kiedy wracały do niego wspomnienia z dnia poprzedniego, wywołując soczyste rumieńce. Może Kookiemu się nie podobało i dlatego odszedł? Nigdy więcej go nie zobaczy?

Takie myślenie zaowocowało nieznacznym pieczeniem oczu, na co Tae jedynie pokręcił głową. Nie mógł tak myśleć, przecież Jeon go kochał. Przynajmniej tak powiedział, a Kim wierzył swojemu kochaniu, więc nie miał podstaw, by zwątpić w uczucia młodszego.

Kurczowo trzymał się tej teorii i z takim nastawieniem wyszedł z domu. Pomyślał, że może faktycznie Jimin mógł być winny, to też stwierdził, że wizyta w domu Yoongiego pomoże mu jakoś znaleźć swoją zgubę. Naprawdę miał taką nadzieję.

Nerwowo pukał po drewnianej powierzchni, kiedy dotarł już pod drzwi Mina. Wziął kilka wdechów, bojąc się, że jeśli w drzwiach zobaczy rudzielca, to mógłby zacząć zasypywać go pytaniami lub stać się agresywny. Nie mógł wyciągać pochopnych wniosków. To, że wczoraj Park wyznał wszystkie swoje grzechy, nijak nie musiało być powiązane z tym nagłym zniknięciem Jungkooka.

Choć Tae chyba wolałby to, niż wciąż trwać w niewiedzy i zamartwiać się, gdzie jego chłopak wybył.

W wejściu pojawił się Yoongi. Kiedy tylko zobaczył Taehyunga, otworzył szerzej oczy i pchnął drzwi, które stały teraz praktycznie rozwarte na oścież. Kima zaskoczyło takie zachowanie, to też wzdrygnął się na dźwięk uderzającego o wewnętrzną ścianę drewna.

— Wszystko okej, Yoongi? — zapytał lekko przestraszony blondyn i postawił krok do przodu. Min zlustrował go przerażony, skinieniem głowy zapraszając do środka. Zachowanie starszego ani trochę nie podobało się Kimowi, ale chwilowo to Kook zajmował wszystkie jego myśli. Co, jeśli jednak ten strach w oczach szarowłosego i jego dziwaczne postępowanie były związane ze zniknięciem najmłodszego? Stres był coraz silniejszy, a to wszystko jedynie go potęgowało.— Yoongi, co się dzieje?

 — Nie widziałeś tego jeszcze, prawda? — zapytał tamten słabo, a w głowie jasnowłosego poczęły mnożyć się rożne możliwości wytłumaczenia tej sytuacji. Czego nie widział? Co przeoczył? Czy to miało związek z Jeonem? Pytania rozsadzały jego głowę i jedno za drugim uderzyły go niczym młot.— Chodź.

Taehyung ruszył za brunetem, będąc pełnym obaw. O czym tamten mógł mówić?

Min zaprowadził młodszego do swojego pokoju, od razu siadając przed komputerem. Tae posłał mu pytające spojrzenie, ale podchodząc bliżej - jego  mina natychmiast zrzedła. Chłopak otwierał kolejno kilka stron, przy ich nazwie dopisując "Kookie" bądź "Jungkook". Kim musiałby być debilem żeby nie wiedzieć, iż większość z tych stron to istna kopalnia treści pornograficznych. Poczuł zimny pot, kiedy pierwsza witryna raczyła się załadować, pokazując nagranie. Zignorował fakt, że na większości z tych portali Yoongi był zalogowany. Nie obchodziło go co straszy robił, bo to nie jego sprawa. Ważniejszym było, iż załadowanie wideo to jedno z tych, które ukradł Seokjinowi. Dodane wczoraj.

Taehyungowi zakręciło się w głowie, kiedy zobaczył tę datę i ilość wyświetleń. Nie czuł nawet siły, by choć rzucić okiem na komentarze. To dlatego Jungkooka nie było?

Poczuł się dziwnie słabo, więc podparł się o blat biurka. Mroczyło mu się przed oczami, a umysł nie był w stanie normalnie pracować. To znowu Jin? Czy z Kookiem w porządku? Co jeśli znowu uciekł? Zostawił go? A jeśli coś mu się stało? Albo sam sobie coś zrobił? Taehyung próbował tak nie myśleć, ale rzeczywistość nie pozwalała mu rozumować racjonalnie. Bo gdzie Jungkook mógł po tym pójść? 

Do Seokjina.

Blondyn wzdrygnął się na swoją odpowiedź. Czy mogło tak być? W jakim celu wracałby do tego sadysty? Może to on nie wiedział wszystkiego, a jakieś niewyjaśnione sekrety z przeszłości Jeona, wciąż były mu obce? Jednak czemu młodszy miałby go oszukiwać, skoro zdołał powiedzieć mu aż tyle? To nie mogło być to, ale szare komórki Taehyunga chyba odmówiły jakichkolwiek działań. Stał, wgapiając się w ekran, kiedy dotarł do niego kolejny zadziwiający fakt.

— Gdzie jest Jimin?— po tych słowach starszy spojrzał na niego i westchnął cicho. Sytuacja stawała się coraz mniej klarowna, a informacja, że jeszcze ten głupi rudzielec rozpłynął się w powietrzu, wcale nie pomagała. Czy istniał choć cień szansy, iż ich zniknięcie to zwykły przypadek i za chwilę obydwoje wrócą? 

— On wyszedł, kiedy tylko to zobaczył, ale nie wiem, czy kontaktował się z Jeonem. Martwię się tak samo, jak ty— bezradność jaka ogarnęła Taehyunga po tych słowach, była okropna. To znaczy, że razem są skazani na siedzenie i czekanie na zbawienie? Nie mogli zrobić nic innego, a czas mijał nieubłaganie.

Kim postanowił zostać, nie dlatego, że Yoongi go o to prosił, ale dlatego, iż sam potrzebował towarzystwa, by nie oszaleć z tych emocji. Skończyło się na wspólnym siedzeniu w ciszy. Z każdą minutą atmosfera stawała się cięższa, a myśli bez ustanku brnęły w te mroczne strony. W końcu blondyn się odezwał i skończyli na wspominaniu uroczych momentów w swoich związkach. Czemu by nie dobić się bardziej, prawda?

Zdarzyło się im płakać, albo zaśmiać, jednak takie rzeczy wydawały się niczym w porównaniu z narastającą rozpaczą i niepewnością, odbierającą chęci do oddychania. 

Po kilku godzinach czystej tortury, po mieszkaniu starszego rozległo się otwieranie drzwi. Natychmiastowo zerwali się ze swoich miejsc i ruszyli w kierunku wejścia. Nie wiedzieli, czy widok jaki zastali miałby ich cieszyć, czy napawać złością.

Drzwi były uchylone, a do środka zaglądała rudowłosa czupryna. Yoongi o mało co nie zakrztusił się powietrzem, a po nim Tae, widząc, że zaraz za Jiminem do środka wszedł Jungkook. Blondyn wraz z brunetem patrzyli to na siebie, to na tamtych, chcąc się upewnić, iż nie zaznali jakichś wspólnych halucynacji. Po tych kilku sekundach szoku rzucili się na swoich chłopaków, krzycząc jakimi to są debilami i zalewając ich pytaniami gdzie byli.

— Tak się martwiłem, jeszcze kiedy zobaczyłem ten film— jęknął Tae, zaciskając ręce na talii szatyna. Jeon uśmiechnął się i pocałował niższego w czubek głowy, na co ten oderwał się od niego i pacnął go w głowę.— Nigdy mi tak nie rób, Kookiś!

— Okej, okej. Przepraszam, Tae— odpowiedział z udawaną skruchą, dając tym samym satysfakcję starszemu.

— Jimin, gdzie byliście?— zapytał brunet, kiedy skończył ściskać rudowłosego, gdyż przyuważył, iż tamtemu brakuje już tlenu.

— My...

— Witaj, Yoongi— odezwał się pewien głos, na który Min natychmiastowo spojrzał w stonę, z której dochodził. Dopiero teraz zauważył, że z mniejszymi przyszła trzecia osoba.

No jego się tutaj nie spodziewał.   

This is joke; vkookWhere stories live. Discover now