.27 -End

1.5K 252 83
                                        

— Byłeś wspaniały, Tae — wysapał Jungkook, opadając na łóżko obok blondyna, który jeszcze nie całkiem wrócił do siebie. To jak kochał się z nim młodszy, było tak intensywnym doznaniem, że z pewnością każdego zamroczyłaby ilość pocałunków i przyjemności płynącej z wszelkiego dotyku.

Mniejszy wciąż miewał dreszcze, a podniecenie miarowo opadało. Był szczęśliwy, mając świadomość, że dzięki niemu, Jeon znów mógł normalnie żyć. Wcześniej nie był pewny, czy w ogóle poradzi sobie z tym zadaniem, ale skoro siedemnastolatek dorwał się do jego tyłka już z samego rana - chyba mógł uznać to za sukces? 

Oczywiście szatynowi nie zależało jedynie na seksie, gdyż co rusz rozpieszczał Taehyunga, dając mu chyba więcej miłości, aniżeli zaznał od własnych rodziców. Jungkook postanowił skończyć szkołę razem z Tae, po cichu planując ich przyszłość. Oczywiście Kim nie wiedział, ale to chyba podstawa dobrej niespodzianki?

Starszy potrząsnął głową, już całkowicie otrząsając się z otępienia. Podniósł się do siadu, informując młodszego, że wybiera się pod prysznic. Nie obyło się również bez krwistego rumieńca, kiedy Jungkook żartobliwie zaproponował mu pomoc przy myciu. Wiedział, że coś takiego zawstydza mniejszego, więc tylko cicho zaśmiał się, kiedy tamten fuknął, wychodząc z pomieszczenia. Obecnie byli w domu Kima, jednak godziny pracy jego matki były na tyle wygodnie i odległe, że mogłoby się wydawać, iż mieszkają sami. Weekendowe nocowania Jeona także weszły w rutynę. 

Siedemnastolatek leżał, gapiąc się w sufit, dodatkowo szczerząc się, co z pewnością wyglądało dziwnie, jeśli nie strasznie. Podobała mu się cisza, która trwała już kilka miesięcy. Z Jiminem jako tako utrzymywał kontakt, co robił ze względu na Tae, gdyż ten przyjaźnił się z rudowłosym pare ładnych lat i uznali, iż szkoda byłby marnować taką przyjaźń. Park jeszcze nie raz przepraszał Jungkooka, który ostatecznie machnął na przeszłość ręką, chcąc pozwolić jej całkowicie odejść. 

I to właśnie się działo.

Namjoon zadbał o zniknięcie wszystkich filmów i zdjęć, a jeśli ktoś miał je dla własnego użytku - to Jeona nie obchodziło. Póki nie musiał znosić świadomości, że jest publicznie wyśmiewany, wszystko było znośne. Poza tym - miał Taehyunga, który bez względu na wszystko przy nim był i starał się jak mógł, by wywołać uśmiech chłopaka. Udawało mu się praktycznie zawsze, przez co Kook nie miał chwil na użalanie się nad sobą. Seokjin także zniknął z jego życia. O dziwo nawet te bolesne wspomnienia przestały wracać na samą myśl o brunecie. Przeszłość schodziła na drugi plan, ustępując lepszym chwilom, a poszczególne sytuacje były spychane w cień, robiąc miejsce tym weselszym. Jungkook zaczynał tworzyć sobie nowe wspomnienia, mogąc spokojnie wyrzucić z głowy tamte. Chyba w końcu był szczęśliwy.

Z zamyślenia wyrwał go dźwięk telefonu Kima, który na raz rozbrzmiał w pomieszczeniu. Szatyn poniósł się na łokciach i spojrzał na urządzenie leżące obok. Ekran pokazywał zdjęcie rudzielca i informował o przychodzącym połączeniu. Jeon po chwili zastanowienia postanowił odebrać, gdyż nie zapowiadało się, że w ciągu najbliższych sekund Taehyung wróci, by móc rozmawiać.

Ledwo nacisnął zieloną słuchawkę, a do jego uszu już dotarł zniekształcony głos Jimina.

— Też je dostaliście?! — prawie krzyknął Park, a Jungkook cieszył się, że nie zdążył przystawić urządzenia do ucha. Albo mu się wydawało, albo głos chłopaka przez telefon był dwa razy głośniejszy.

— Tobie również dzień dobry, Jimin — odparł spokojnie Jeon, na powrót kładąc głowę na poduszce. Po chwili ciszy jego rozmówca znów postanowił się odezwać. Cóż, najwidoczniej opornie idzie mu łączenie wątków.

This is joke; vkookWhere stories live. Discover now