**17**

5.6K 306 5
                                    

Alex

-Pozdrów May.

Poczułem jak Emma wyrywa rękę którą trzymam. Zamknąłem oczy czekając na ból spowodowany postrzałem. Usłyszałem strzał ale nic po za tym. Otworzyłem oczy i zobaczyłem Emme która leży na ziemi, z racji tego że jej bluzka odsłaniała brzuch widziałem jedną wielką plamę krwi na nim. Od razu dochodzi do mnie co się właśnie stało.

-Emma! aniołku coś ty zrobiła-czemu to zrobiła- nie waż się zamykać oczu! Masz ze mną zostać! Słyszysz zostań ze mną!- czuje jak do moich oczu napływają łzy- proszę nie zastawiaj mnie- i w tym momencie moja tama pęka i daje łzom płynąć jak chcą.

-Kocha Cię złośniku- dłonią dotyka mojego policzka, jej oczy nic nie wyrażają.

-Kocham Cię aniołku- czy musiało do tego dojść aby jej to wyznał?

Oczy Emmy się zamykają.

-Nie zamykaj oczu kochanie, proszę!- krzyczę ale to już nic nie daje, zamyka je.

Przytulam jej bezwładne ciało do swojej klatki piersiowej. Widzę jak ktoś podnosi Johna ( Blondyn który postrzelił Emme ).

-Miało być na odwrót- śmieje się- ale ta suka też może zginąć.

Nie wytrzymuję, co za chory skurwiel. Wyciągam broń za paska i celuję w niego. Już mam nacisną spust kiedy ktoś wyrywa mi pistolet z ręki.

-Co się debilu patrzysz- drze się na mnie Nick- bierz dupę zaraz przyjedzie karetka.

Jak na zawołanie na opuszczony teren gdzie są wyścigi wjeżdża karetka. Ratownicy odciągają mnie od ciała Emmy po czym tamują jej ranę i zabierają do karetki.

-Nie ma nowy żebyś ty prowadził- słyszę za plecami głos Nica.

-To rusz się i jedziemy!-mówię pełen nerwów, no bo kurwa właśnie jakiś psychopata postrzelił mojego aniołka.

Po 10 minutach dojechaliśmy do szpitala, łamiąc przy tym nie jeden przepis. Wpadam do budynku jak by ktoś mnie co najmniej chciał zabić przez co ludzi patrzą na mnie jak na człowieka chorego psychicznie.

-Przed chwilą przywieziono tu dziewczynę po postrzale, gdzie ona jest- bez zbędnej gadaniny mówię do młodej pielęgniarki.

-Jest pan kimś z rodziny pacjenta?- nie kurwa sąsiadem.

-Tak, proszę mi powiedzieć gdzie ona jest.

-Sala operacyjna numer 7 piętro 5.

Od razu ruszam pod wskazane miejsce. Nick cały czas idzie za mną i wiem że on tez się martwi o mojego aniołka, przez ten czas który z nami spędzała zdążyli się zaprzyjaźnić.

Siedzimy już drugą godzinę pod salą operacyjną i nikt za cholerę nie chce nam udzielić żadnych informacji a pielęgniarki jak nakręcone latają w tą i z powrotem. Od razu po tym jak pierwszy szok minął zadzwoniłem do rodziców dziewczyny informując ich o zaistniałej sytuacji, Ci po niespełna 30 minutach zjawili się w szpitalu.

Z rozmyślań wyrywa mnie dźwięk otwieranych drzwi w których staje lekarz i już po jego minię mam ochotę rozpierdolić ten szpital.

-Panie doktorze co z nasza córką?- pierwszy odzywa się Tom.

-Pańska córka straciła dużo krwi zanim do nas trafiła przez co mieliśmy trudności podczas operacji. Stan pacjentki na tą chwile jest niezbyt korzystny, przyszła doba będzie decydująca czy przeżyję na chwilę obecną jest w stanie śpiączki.

-Kiedy może się wybudzić?- tym razem głos zabiera jej mama.

-Nie jestem w stanie odpowiedzieć państwu na to pytanie, wszystko zależy od tego jak poradzi sobie jej organizm, proszę być dobrej myśli.

-Można do niej wejść?- pytam.

-W tej chwili jest przewożona na sale pooperacyjną, więc jak tylko pielęgniarki podadzą jej wszystkie leki mogą państwo wejść, tylko nie wszyscy na raz- mówi po czym odchodzi.

Dwie osoby, które połączyło uczucieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz