XVIII

319 33 24
                                    

Grimmauld Place 12

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Grimmauld Place 12


Od czasu tamtej kolacji, Teddy ze wszystkich sił nie chciał dopuścić, żebym znowu zaczęła się izolować od świata, a że doskonale wiedział, że miałam do tego skłonność, postanowił na własną rękę zapełnić mój grafik towarzyski. Tym sposobem w końcu nawet Alana i jej chłopak zostali przez niego zaproszeni na obiad, choć akurat przed tym trochę się broniłam. Miałam wrażenie, że każdy kontakt z Alaną oznaczał dla Teddy'ego niebezpieczeństwo. Jeśli jakimś sposobem dowiedziałby się o tym, co robiłyśmy i co ja robiłam dla Dumbledore'a, to znając jego gryfońską naturę na pewno chciałby się wtrącić.

Nie pamiętam nawet kiedy przestałam sypiać na zapleczu sklepu madame Malkin, ale jakimś sposobem w ciągu kilku miesięcy moje rzeczy zaczęły samoistnie wędrować do mieszania Teda. Na początku było to kilka sztuk odzieży, potem ze dwie książki, szkolny kufer, który wciąż służył mi za szafę i walizkę, a na koniec... Cóż, ja. Jeśli nawet madame miała ku temu jakieś obiekcje, to nic nie powiedziała. Czasem tylko przyglądała mi się z nieodgadnionym uśmieszkiem.

Teddy uwielbiał mieć wokół siebie ludzi. Zapraszał do nas wszystkich dobrych znajomych i to możliwie jak najczęściej. Kończyło się to na tym, że czasem wracałam z pracy w piątek wieczór i nie mogłam się wcisnąć do własnego mieszkania. Jak udawało mu się zmieścić tylu ludzi na dwudziestu pięciu metrach kwadratowych, i to bez magii, pozostawało zagadką. Nie miałam mu tego jednak za złe — jako gospodarz był w swoim żywiole i nigdy nie wymagał ode mnie pomocy w kuchni. I chwała mu za to, bo obawiam się, że moje umiejętności w tym zakresie ograniczały się jedynie do nalewania wina.

Gdy zrobiło się ciepło, Weasleyowie z wielką chęcią zaczęli urządzać większe imprezy u siebie. Zauważyłam, że Molly niekoniecznie chciała stołować ludzi w domu per se, ale za to jej ogród okazał się być idealnym miejscem do rodzinnych obiadów, które czasem trwały aż do późnej nocy. Molly, podobnie jak Teddy, miała talent do gromadzenia wokół siebie dobrych ludzi. Zanim się obejrzałam, zaczęliśmy wpadać do Nory w co drugą niedzielę, a razem z nami Alana i Jim, których Weasleyowie poznali podczas jednej z legendarnych prywatek Teda.

Pod koniec czerwca Alana zaczęła odliczać dni do powrotu dziewczyn z Hogwartu. Potem wpadła na szalony plan, by powitać je na peronie, a ja w przypływie lekkomyślnej euforii się na to zgodziłam, kompletnie ignorując przykazaną mi konieczność pozostawania w ukryciu. Być może miałam już dość, a być może zgłupiałam z nadmiaru szczęścia, ale dwudziestego ósmego czerwca, punktualnie o dwunastej, stawiłyśmy się na peronie dziewięć i trzy czwarte, żeby powitać świeżo upieczone absolwentki. Demeter zauważyła nas od razu po wyjściu z pociągu i, ku mojemu zdumieniu, poznała mnie bez mrugnięcia okiem. Nie wyglądała na zachwyconą moim widokiem, a ja też jej się nie dziwiłam. Przez rok nie utrzymywałyśmy ze sobą kontaktu i chociaż miałam ku temu bardzo dobre powody, to niestety nie mogłam ich zdradzić.

Wielka ucieczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz