Historia o młodej dziewczynie, która chce być szczęśliwa, chce poukładanego życia: chce się zakochać, mieć dobrą pracę, założyć rodzinę.
Historia młodego chłopaka, która ma wszystko, o czym każdy mógłby pomarzyć, jednak nie jest do końca szczęśliwy...
Otworzyłem oczy, gdy tylko promienie słoneczne przebiły się przez hotelowe zasłony i oświeciły mi twarz. Poszedłem do łazienki i od razu udałem się w stronę kabiny prysznicowej. Dzisiaj spałem bardzo dobrze, ponieważ jest to mój pierwszy wolny dzień od bardzo dawna. Wchodząc z powrotem do pokoju narzuciłem na siebie luźny, czarny podkoszulek i białe spodenki sportowe. Nagle usłyszałem pukanie do drzwi... - Nieee, przecież mam wolne - pomyślalem z niepokojem... Podszedłem do drzwi i kiedy pociągnąłen za klamkę, na moich ustach pojawił się uśmiech jakiego długo tam nie było...
- Mama, tato, Jaxon, Jazmyn!! - wykrzyknąłem po kolei imiona mojej rodziny, przytulając każdego z nich po kolei - Co wy tu robicie?
- Scooter zdradził nam, że dzisiaj masz wolne, więc postanowiliśmy wpaść i umilić Ci czas - poinformował mnie tata Jeremy.
- Bardzo się cieszę, ale mam tylko jeden dzień wolnego, więc niestety nie będę się mógł wami bardzo nacieszyć - odpowiedziałem z żalem w głosie i kucając przy młodszym bracie.
- Widzisz kochanie - zaczęła mama kładąc rękę na moim ramieniu - Twoja matka ma niesamowity dar przekonywania i dzięki temu Scooter poprzesuwał wszytkie Twoje zajęcia z całego tygodnia na następny, więc będziesz musiał nas znosić przez całe 6 dni - powiedziała, a ja słuchałem jednocześnie wstając z przysiadu. Na mojej twarzy natychmiast znowu pojawił się szeroki uśmiech.
- To co? Barbados? - zaproponowałem rodzince wspólne "wakacje", które niestety mam bardzo rzadko. - A tak w ogóle to Jazmyn nie powinna być teraz w szkole a Jaxon w przedszkolu? - kontynuowałem.
- Sam wolałbyś wcześniejsze wakacje na Barbados, niż chodzenie do szkoły - odpowiedziała Jazmyn sarkastycznie wystawiając mi język.
- Może zamiast gadać załatwisz samolot i zaczniesz się pakować? - wtrącił tato, wskazując na mój telefon - my poczekamy w holu.
Wykonałem telefon do Josha - szefa firmy, ktora zajmowała się moimi środkami transportu i poprosiłem o przygotowanie mojego prywatnego samolotu na za godzine.
Po 20 minutach byłem już spakowany. Zszedłem na dół i razem z najbliższymi udaliśmy się na miejsce startu.
Jeszcze przed wylotem załatwiłem nam miejsca w hotelu na czas pobytu oraz wynająłem jacht na 2 dni.
Karaibska wyspa była jednym z najlepszych miejsc, gdzie lubiłem wypoczywać. Zatrzymaliśmy się w hotelu na zachodnim wybrzeżu Barbadosu o nazwie Tamarind by Elegant Hotels. Wybraliśmy pokoje z widokiem na przepiękny Ocean Atlantycki.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
- Długo czekałem na taki wypoczynek - westchnąłem padając na łóżko swojej sypialni apartamentu, który wynająłem dla całej naszej rodziny.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Idziemy na plażę! - krzyknęła moja siostra, wpadając bez pukania do mojej sypialni...szybko wybaczyłem jej ten "najazd" do mojego pokoju podnosząc się niechętnie z cudownie wygodnego łóżka.
- Idziemy Jazz, ale następnym razem masz zapukać, zanim wpadniesz do mojego pokoju - odparłem czochrając jej szatynowe włosy, które były rozpuszczone i sięgały jej do ramion.
Po 10 minutach wszyscy wyszliśmy z hotelu i udaliśmy się na plaży, która znajdowała się bezpośrednio przy miejscu naszego zakwaterowania.
Ułożyłem się wygodnie na jednym z leżaków znajdujących się na plaży i pozwoliłem, aby gorące promienie słoneczne pieściły skórę mojej twarzy i ciała. Przez chwilę wsłuchiwałem się w szum wody i przeróżne okrzyki, rozmowy ludzi znajdujących się na plaży, gdy nagle zorientowałem się, że pod zamkniętymi powiekami nie odczuwam już jasnego słońca, ale delikatny cień. Niepewnie otworzyłem oczy...
- Hej Justin! - ujrzałem nad sobą dwie urocze, młode dziewczyny o blond włosach i wielkich uśmiechach pełnych ekscytacji. - Czy możemy zrobić sobie z Tobą zdjęcie? Nie chcemy Ci przeszkadzać, ani psuć odpoczynku, ale jest to dla nas spełnienie marzeń, spotkanie Ciebie!! - kontynuowały.
- Jasne! - podniosłem się z leżaka, założyłem na nos moje ulubione ciemne okulary, aby nie marszczyć brwi podczas robienia zdjęcia, chwyciłem pierwszy telefon i zrobiłem nam "selfie", po czym zrobiłem to samo z drugim uśmiechając się do dziewczyn.
- Bardzo Ci dziękujemy! - powiedziały podekscytowane blondynki niemalże w tym samym momencie - Kochamy Cię i życzymy udanego wypoczynku! - dodał żegnając się ze mną krótkim uściskiem.
- Dzięki dziewczyny! Wam również tego życzę. Kocham was! - odpowiedziałem puszczając każdej z osobna oczko, po czym oddałem uściski.
Kocham swoje fanki, zawsze mnie wspierają...a to, że niektóre z nich są piękne i urocze, tylko wzbogaca moją sympatie do nich. Nie jestem typem flirciarza, ale nie ukrywam, że podoba mi się zachwyt moich fanek nad moją osobą.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Justin, przyjedziesz do mnie na kilka dni na obóz muzyczny w wakacje? - zapytała mnie Jazzmyn, smarując masłem powoli kromkę świeżego chleba podczas naszej rodzinnej kolacji w restauracji.
- Co to za obóz? - zapytałem zaciekawiony siegając po dzbanek soku pomarańczowego.
- Taki dla młodzieży. Będą różbe warsztaty, ja chciałabym pójść na warsztat wokalny - informowała mnie siostra - no i fajnie, jakbyś przyjechał do mnie na 1 lub 2 dni, jako gość dałbyś obozowiczom pare wskazówek. - kontynułowała, po czym patrząc na mnie skierowała zrobioną przez siebie kanapkę prosto do swych ust.
- Zobaczę młoda, czy będę miał czas - powiedziałem zauważając lo minie siostry, że nie zbyt podoba jej się ta odpowiedź...
- Tak myślałam, zapomnij, że zapytałam - wstała gniewnie od stołu i nie zasuwając za sobą krzesła pobiegła w stronę salonu.
Dwunastolatki bywają humorzaste..ale nieśpiesznie wstałem od stołu, zasunąłem po sobie krzesło, delikatnie skinąłem głową w kierunku pozostałych członków rodziny i udałem się do salonu śladami mojej Jazz...
Młoda szatynka siedziała na sofie, nie zwracając uwagi na to, że wszedłem prawie zaraz za nią i spoglądała tylko na swoje palce, którymi rysowała jakieś wzory na skórzanej tapicerce sofy... ja natomiast usiadłem za fortepianem i zacząłem grać moją piosenkę "Live is worth living"...