Justin:
...
- Witaj Kristine. Czy Hailey jest? - gdy wszedłem do domu zauważyłem w kuchni swoją gosposię.
- Witaj Justin - odpowiedziała po imieniu, bo już dawno umówiliśmy się, żeby nie zwracała się do mnie per pan, bo po pierwsze jest ode mnie starsza a po drugie traktuje ją jak członka mojej rodziny. Jestem do niej przywiązany, bo zawsze mogę na nią liczyć, jest jak moja druga mama. - panienka Hailey czeka na górze w gościnnym, przynieść wam coś do picia? - zapytała.
- Nie fatyguj się, sam to załatwię - uśmiechnąłem się do niej i nalałem soku ze świeżo wyciskanych pomarańczy, postawiłem szklanki na tacy i zaniosłem na górę.
Otworzyłem nieśmiało drzwi do pokoju gościnnego, gdzie czekała na mnie blondynka.- Hej - odezwałem się pierwszy, dostrzegając przyjaciółkę siedzącą na kanapie z telefonem w ręce.
- Hej Jus! - odezwała się unosząc wzrok zza telefonu, odkładając go na szafkę i podchodząc do mnie. Zabrała tacę z napojem, odstawiając ją na mebel, po czym zarzuciła na mnie swoje ramiona - było cudownie, kochanie, może to powtórzymy? Zapytała i nie pozwalając mi odpowiedzieć, wpiła się w moje usta, jeżdżąc językiem po mojej dolnej wardze, próbując wedrzeć się nim do środka.
- Nie! Stop! - podniosłem głos odrywając blondynkę od siebie.
- nie chce Hailey! To był błąd.
- Nie uważam, że to był błąd Justin. Co się z Tobą stało? Dlaczego nie pasuje Ci taki układ między nami? - zasypywała mnie pytaniami siadając z powrotem na kanapie.
- To niewłaściwe Hail, po prostu...
- Od kiedy obchodzi Cię co jest właściwe, a co nie?! - przerwała mi blondynka - chodzi przecież o czystą przyjemność kochanie.
- Nie Hailey. Koniec i kropka. Nie będę tego ciągnął. Nic do Ciebie nie czuje, a chciałbym się w końcu ustatkować. Ten układ może nas tylko zranić. - tłumaczyłem blondynce siadając obok niej. - Możemy nadal się przyjaźnić, ale nic poza tym. Tak zdecydowałem - wyjaśniłem.
- Ok. Jak chcesz Bieber - odezwała się dziewczyna wstając z kanapy i biorąc telefon z szafki. - tylko nie dzwoń, gdy Ci się zechce piperzyć - oznajmiła bezpośrednio i zabierając swoje rzeczy udała się do wyjścia.Jestem debilem. Po co w ogóle dałem się ponieść? Cholerny testosteron. Czasami się zastanawiam nad sobą, co się ze mną stało, że stałem się taki ułożony...zapewne wydoroślałem - tłumaczyłem sobie. Scooter miał rację...wyjadę na te 3 dni i ochłonę...przemyślę parę spraw pracując z dzieciakami i może to pozwoli mi zapomnieć o wszystkich tych skomplikowanych sprawach mojego życia.
Mam tylko wielką nadzieję, że niedługo wszystko zacznie się układać...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Chloe:
Pakujemy ostatnie rzeczy do samochodu i za 30 min. wyjeżdżamy. Przed nami 2h drogi, więc nie jest tak źle...szkoda tylko, że nie mogę wziąć ze sobą mojego motocyklu...na tamtych terenach przejażdżka byłaby idealna.
- Witamy na Music Camp - przeczytała Emma, gdy wjeżdżałysmy na teren obozu.
Wjechałyśmy dosłownie w środek lasu, ale po 2 minutach drogi dojechałyśmy na pole, na którym znajdowało się kilka sporych domków nad jeziorem. Zaparkowałam w wyznaczonym miejscu i na początek, zanim zabrałam się za znoszenie rzeczy, wolałam obeznać się w terenie...
Na środku był duży, w połowie oszklony budynek, który zapewne jest głównym centrum dowodzenia, jak i sala koncertowa
Obok stoi dwupiętrowy budynek z napisem "Pokoje", więc pewnie tam wszyscy nocują. A bliżej jeziora stoi kilka domków jednakowego wyglądu i każdy z nich jest podpisany np. Dance studio/Vocal studio; Music studio...
Przypuszczam, że właśnie tam codzienne odbywały się będą warsztaty z dzieciakami. Podwórko jest bardzo duże, znajduje się na nim nawet niewielka scena, miejsce na ognisko. Cały obiekt wyposażony jest w boiska, sprzęt sportowy, muzyczny, wszystko idealnie. Widać, że sporo kasy ktoś w to zainwestował.- Dzień dobry, jestem Chloe - powiedziałam wchodząc do budynku, do pokoju kierownika.
- Witaj Chloe, miło mi Cię poznać - podszedł i uścisnął mi dłoń - jestem Stevie. Na razie nie będę Cię obrzucał informacjami, bo za 30 min całą kadrą spotykamy się w sali koncertowej na spotkaniu organizacyjnym - tłumaczył - Mam nadzieję, że otrzymałaś miesiac temu maila z podstawowymi informacjami i masz ze sobą potrzebne dokumenty?
- Tak oczywiście panie...znaczy Steve. Jestem doskonale przygotowana i już nie mogę się doczekać - odpowiedziałam z entuzjazmem.
- Wspaniale, w takim razie za 30 min przyjdźcie z Emmą do koncertowej.
- Dobrze, do zobaczenia - opuściłam pokój kierownika i postanowiłam zabrać z samochodu swoje rzeczy i zacząć się wypakowywać w pokoju, do którego klucz otrzymałyśmy już przy wjeździe na pole od jednego z ochroniarzy.Pokój 113
Po 20 minitach byłyśmy już w miarę rozpakowane.
Miałyśmy pokój tak jakby składający się z dwóch, bo oddzielone byłyśmy ścianą. Wchodziło się do przedpokoju i naprzeciw były dwie pary drzwi:
p. 113a i p.113b.
W moim pokoju jak i w pokoju Emmy było jedno duże łóżko, obok lampka nocna, dwie duże szafy, a na ścianie wisiał duży telewizor plazmowy. Była łazienka, niewielka, ale bardzo ładna i nowoczesna. Dostęp do internetu miałyśmy tylko w tzw "pokoju nauczycielskim". Na obszarze obozu nie było w ogóle zasięgu, ale taki urok tego miejsca.- Dzień dobry wszystkim! - odezwał się kierownik, gdy wszyscy zajęli już swoje miejsca na zebraniu. - Jak już większość z was wie, mam na imię Stevie i wraz z żoną jesteśmy organizatorami, z czego wynika - kierownikami tego obozu. Cieszę się, że mogę gościć wśród kadry tak zdolnych, młodych, pełnych pasji ludzi, więc śmiało mogę się spodziewać, że będzie to bardzo przyjemna współpraca. Nie chcę was męczyć przemówieniami, więc po prostu rozdam wam teczki z informacjami, planem dnia, regulaminem i wszystkim co musicie wiedzieć, a wystarczy to tylko PRZECZYTAĆ - dziwnie zaakcentował to słowo - i dodatkowo każdy z was, jako wychowawca grup otrzyma teczki z materiałami, które rozdacie w swoich grupach. - po czym zaczął rozdawać nam wszystkie wymienione rzeczy.
Wyszłyśmy z sali koncertowej i zaczęłyśmy się przygotowywać do przyjazdu obozowiczów.

CZYTASZ
You are my destination. |J.B| ZAWIESZONE
Lãng mạnHistoria o młodej dziewczynie, która chce być szczęśliwa, chce poukładanego życia: chce się zakochać, mieć dobrą pracę, założyć rodzinę. Historia młodego chłopaka, która ma wszystko, o czym każdy mógłby pomarzyć, jednak nie jest do końca szczęśliwy...