Chapter 17

24 1 1
                                    

Chloe:

Pieprzony Bieber! Za kogo on się w ogóle uważa? Myśli, że jest jakimś cholernym ideałem i wszystkie laski będą na jego skinienie? Dobra…to pierwsze może i tak, ale na pewno nie będę jedną z tych lasek.
Byłam wściekła na niego, ale również na siebie. Musiałam go jakoś do siebie zniechęcić, dlatego przez cały pobyt na plaży rozmawiałam i spędzałam czas z Willem. Może jak Justin zobaczy, że jego osoba mnie nie interesuje to się odwali… W zasadzie to William jest bardzo sympatycznym mężczyzną, dobrze mi się z nim rozmawia, umie mnie rozbawić, ale nie pociąga mnie w ten sposób co Justin…chwila, chwila…czy ja właśnie pomyślałam o tym, o czym nie powinnam myśleć?! Nie, absolutnie Justin nie pociąga mnie pod żadnym względem i tego będę się trzymała. Nie cierpię tego człowieka. Jest pewnym siebie burakiem. O! Chcę się trzymać od niego z daleka. Boże, ale dlaczego ciągle o nim ”mówię”?...

Wieczorem zorganizowali nam obiecane wcześniej ognisko, na którym mam zamiar nażreć się kiełbasy, dobrze się bawić i pójść spać. Tak, nie jestem jedną z tych dziewczyn, które liczą kalorie, chociaż lubię zdrowy tryb życia, ale bardziej pod względem uprawiania sportów, dlatego codziennie rano biegam. Nawet tutaj na obozie sobie nie odpuszczam i albo rano, albo w wolnym czasie robię sobie kilka rundek po lesie.
Przebrałam się w luźne szare dresy, czarny podkoszulek, a na wierzch bluzę dresową do kompletu. Noce tutaj były chłodne i mimo ogniska wolałam się cieplej ubrać.
Emma była już przy ognisku i z daleka dostrzegłam już, jak trzyma patyk z kiełbaską...w zasadzie to dwa patyki, bo jeden już trzyma w ogniu, kochana.

- No w końcu malenia, bo mam tu dla Ciebie nadzianą kiełbaskę, nie wiem jak przypieczoną byś chciała, więc stwierdziłam, że sama to zrobisz -  zwróciła się do mnie brunetka, wystawiając język, po czym podała mi jeden z patyków.

Czy ja pomyślałam wcześniej "kochana"?

Tak naprawdę to nie lubię piec kiełbaski przy ognisku, bo strasznie pali mnie ten żar i po kilku minutach mam wrażenie, że albo nie mam już brwi i rzęs, albo, że moja twarz jest już nieźle „podsmażona”…

- Może potrzebujesz pomocy,? bo widzę, że średnio Ci idzie, skoro Twoja kiełbaska leży prawie na drzewie w ognisku - usłyszałam obok siebie męski głos, po czym obróciłam lekko głowę do jego właściciela pocierając po niej ręką - Matulu, chyba serio nie mam brwi! dotykam palcami nad oczami.
- Właściwie to troszkę tak - informuję swojego „wybawiciela” -moja twarz już chyba nie da rady - dodaję pocierając ręką swoje gorące czoło. - Wielkie dzięki Will.

- Nie ma sprawy, ale w zamian za to czy mogę Cię prosić o szklankę wody? Nie chce mi się już po nią iść - pyta mężczyzna, posyłając mi swój uroczy uśmiech.

- Jasne - wstaję z pieńka, na którym siedziałam i udaję się do stołu z napojami, przy którym stoi teraz Emma i przygotowuje swoją podpieczoną kiełbaskę, kładąc ją na papierowym talerzyku i polewając sosem BBQ.
Nalewam wody do dwóch szklanek, które za chwilę łapię w obie ręce i kieruję się w stronę swojego miejsca przy ognisku, gdy słyszę za sobą:

- Fajny ten Will co Chloe? - cała  Emma…przewróciłam oczami i odwróciłam się w jej stronę ciężko wzdychając.

- A Ty znowu swoje? To już nawet nie mogę mieć przyjaciela? - pytam z lekkim poirytowaniem odstawiając na chwilę szklanki napełnione wodą na stół.

- Gdyby miał do Ciebie tylko przyjacielskie zamiary, nie pożerałby wzrokiem Twojego tyłka, kiedy tu szłaś - stwierdziła, a ja otworzyłam szeroko oczy i odwracając się do tyłu złapałam za swoje pośladki, nie wierząc w to co właśnie powiedziała Em. Wróciłam zszokowanym wzrokiem w stronę przyjaciółki, która tylko uniosła ręce w geście obronnym... - no co? ślepa nie jestem - dodała podśmiechując. -  Zresztą, nie tylko on pożera Cię wzrokiem - zwróciła moją uwagę i kiwnęła głowę w kierunku miejsca, w którym jeszcze niedawno siedziałam. 

You are my destination. |J.B| ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz