Chapter 7

40 1 0
                                    

Chloe

- Obroniłam się na 5!! - wybiegłam z sali krzycząc i rzucając się na szyję przyjaciółce, która niemalże straciła równowagę. - Nareszcie mam wakacje! Zasłużone wakacje!! - kontynuowałam odklejając się od dzielącej moją radość dziewczyny.
- Gratuluję kochana! Wiedziałam, że kto jak kto, ale Ty musiałaś tak to skończyć, a teraz idziemy to opić! - rzuciła Emma z ekscytacją na jednym oddechu, chwytając mój nadgarstek i ciągnąc w stronę wyjścia z terenu Uniwersytetu.

.. Nie wiem czemu dałam się na to namówić, ale Emm zdecydowała, że jedziemy do Bootsy Bellows...kiedy mówiła, że chce opić mój sukces, myślałam, że ma na myśli seans filmowy w moim pokoju z butelką wina bądź szampana, a ona zadecydowała, że jedziemy do klubu...i to nie do byle jakiego...

Najpierw pojechałyśmy do swoich domów, aby móc się troche przygotować przed wyjściem. Wchodząc zauważyłam, że nikogo nie ma, więc od razu udałam się na górę do pokoju.

Weszłam do garderoby szukając czegoś na wieczór... wyszłam po 10 minutach trzymając w ręce czystą bieliznę, małą czarną i czarne szpilki. Położyłam ciuchy na łóżku i udałam się do łazienki. Weszłam do kabiny i pozwoliłam, aby krople ciepłej wody przyjemnie relaksowały moje napięte mięśnie po porannych wrażeniach. Wychodząc z kabiny owinęłam ciało swoim mięciutkim, błękitnym ręcznikiem i wyszłam z łazienki.

Spojrzałam na zegarek i z ulgą stwierdziłam, że mam jeszcze całą godzinę, więc spokojnie zabrałam się za makijaż typu smokie eyes oraz podkręcanie włosów prostownicą.

Kiedy byłam już całkowicie gotowa usłyszałam dzwonek do drzwi.

- Chloe! Jedziemy, raz, raz! - ponaglała mnie przyjaciółka - a tak poza tym wyglądasz jak milion dolarów kobieto! - zilustrowała mnie od dołu do góry z bananem na twarzy.

- Przesadzasz - odrzekłam i wyminęłam dziewczynę kierując się do taksówki.
Tak, postanowiłyśmy zamówić taksówkę, ponieważ mamy zamiar troszeczkę poszaleć.

~

W drodze do klubu zadzwoniłam jeszcze do rodziców i oznajmiłam im przewspaniałą dla mnie wiadomość, no i przekazałam, że nie wracam na noc do domu.

Nareszcie znalazłyśmy sobie z Emmą mieszkanie w Santa Monica, więc już od przyszłego tygodnia nie będę musiała martwić się o to, czy powiadomiłam rodziów, o której wracam lub czy nikogo nie zbudze wracając późno do domu...nie żebym prowadziła nocne życie, ale wiadomo o co chodzi.

Po 20 minutach byłyśmy już na miejscu.

Byłam świadoma, że w tym właśnie miejscu mój portfel opustoszeje, ale jak to się mówi..."raz się żyje".

Podeszłyśmy do baru zamawiając na sam początek tylko piwo...zdecydowałyśmy się na Bud Light.

-Zdrowie naszej Pani Magister - wykrzyczała na cały klub moja przyjaciółka wznosząc otrzymane od barmana piwo...

-Przestań! - chciałam ją uciszyć spalając przy tym buraka, kiedy zauważyłam, że wzrok większości ludzi skierowany był właśnie na nas.

-Błagam Cię - zwróciła się do mnie Emm - przecież takie rzeczy nie zdarzają się codziennie, a dzisiaj jest Twój dzień, więc rozluźnij się trochę! - stwierdziła i szturchnęła mnie swoim kościstym biodrem.

W sumie miała trochę racji, ale i tak było mi głupio przez to, jak zwróciła na nas uwagę innych.

-Z takiej okazji Szampan dla wszystkich! Niech piją za zdrowie Pani Magister! - usłyszałam gdzieś w tłumie, a gdy się odwróciłam widziałam tylko uniesioną do góry wytatuowaną i umięśnioną rękę, która po chwili zniknęła pośród ludzi stojących przy barze.

Na salę weszło kilku barmanów, trzymając w rękach tacę z napełnionymi kieliszkami.
Teraz naprawdę ciężko mi sobie wyobrazić, jak czerwona na twarzy muszę być.
Kiedy każdy otrzymał szampana, wzniósł kieliszek do góry i jednogłośnie krzyknęli moje zdrowie, po czym musujący napój znalazł się w ich gardłach.

-Przepraszam- zagadnęłam do blondyna obsługującego przy ladzie...- czy mogłabym się dowiedzieć, kto zamówił tego szampana na „moją cześć"? - postanowiłam zdobyć informację na temat mężczyzny w tatuażach na ręku.

-Niestety, zastrzegł sobie anonimowość - odpowiedział barman wycierając blat jasną ściereczką.

-Szkoda, to było miłe jego strony, kimkolwiek jest - wzruszyłam ramionami i zwróciłam się w kierunku brunetki siedzącej obok:
-Em, idziemy potańczyć! - pociągnełam zaskoczoną brunetkę o ciemnych oczach w kierunku parkietu.
W głośnikach rozbrzmiewała głośna, klubowa muzyka z dodatkami dubstepu, więc grzechem byłoby siedzieć tylko przy barze i sączyć alkohol.
Fakt, moja głowa odczuwała już lekkie zawroty głowy, dlatego postanowiłam sięgać już tylko po wodę sodową.

Po paru utworach odczułam, że moje nogi potrzebują chwili odpoczynku... poiformowałam o tym przyjaciółkę, która nie dawała za wygraną i postanowiła nadal pląsać z ludźmi.
Skierowałam swoje kroki w stronę kanap, aby chociaż na chwilę spocząć, gdy nagle moje ramie zderzyło się z innym, bardziej zbudowanym.

- Auć, sorki! - powiedziałam odwracajac głowę do tyłu, ale niestety przez tłum ludzi nie dostrzegłam osoby, na którą wpadłam...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Justin

-Z takiej okazji Szampan dla wszystkich! Niech piją za zdrowie Pani Magister! - zawołałem unosząc rękę w górę, kiedy usłyszałem, jak pewna brunetka gratuluje zjawiskowej blondynce sukcesu. Nie mogłem odpuścić takiej okazji, ale zdecydowałem, że lepiej będzie, jak nikt się nie dowie, czyja to sprawka ten szampan.

- Hej Tommy - zagadałem do znajomego za barem - masz tu kase za zamówionego szampana dla wszystkich, a i "darczyńca " - obrałem słowa w cudzysłów gestukulując palcami - ma pozostać anonimowy, ok? - to było bardziej stwierdzenie, niż pytanie, na co blondyn kiwnął głową..

- Ma się rozumieć - oznajmił wycierając blad baru.

Razem z chłopakami siedzieliśmy na kanapach. Dzisiaj nie miałem ochoty pić. Jutro mam parę spotkań, więc wolę być jak nowy, niż ubolewać z powodu kaca.
Gadaliśmy, śmialiśmy się, chłopaki co chwilę obczajali jakieś laski, na co ja osobiście średnio miałem ochotę...co sie ze mną dzieje? Przecież mam 22 lata!
Ech...muszę wrócić do domu, pomyśleć, ogarnąć się...

Pożegnałem się z chłopakami i wstając z kanapy udałem się w kierunku wyjścia.

- Auć, Sorki! - usłyszałem, gdy sekundę wcześniej ktoś zderzył się ze mną drobnym ramieniem. Nie przejąłem się tym zbytnio i poszedłem dalej znikając w tłumie...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

(Rozdział nie sprawdzany, wybaczcie.)

Pierwsze "spotkanie" naszych bohaterów? - prawie.

Jeszcze minie troszkę zanim się poznają, ale robię to specjalnie, alby wzbudzić trochę ciekawości.

Nadal czekam na jakieś pomysł, jeśli macie to piszcie koniecznie!
Ja ogólnie mam tak, że pomysły przychodzą mi w trakcie pisania...dlatego jestem otwarta :D

A tak w ogóle to musicie mi wybaczyć, bo ciężko mi stwierdzić co ile i kiedy będę wrzucała rozdziały...:(

Jak na razie po prostu koedy będą, wtedy będą, bo mam baaardzo mało czasu na cokolwiek :/

Dziękuję za wyrozumiałość.

Cześć i czołem!
Polcia.


You are my destination. |J.B| ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz