Chapter 3

48 0 0
                                    

Chloe

Moje życie w tej chwili to: uczelnia, książki, stres i nieprzespane noce...

Do obrony pracy magisterskiej zostały mi jeszcze niecałe 2 tygodnie.
Ten czas tak szybko leci...
Z dnia na dzień moje serce bije coraz szybciej, mam wrażenie, że w dzień obrony eksploduje.

Dzisiaj wyjątkowo mam luźniejszy dzień.
Postanowiłam, że dam mojemu umysłowi mały urlop.

Moja mama jest dyrektorką i nauczycielką w Szkole Podstawowej, więc zamierzałam jej trochę pomóc.

Zrobię im zajęcia z muzyki.
Oczywiście tylko młodszym klasom, bo z wszystkimi nie dałabym rady w jeden dzień.

Mama udostępniła mi na cały dzień salę gimnastyczną, dlatego moje zajęcia będą odbywały się w ramach w-f'u.

Przygotowałam całą salę: przyniosłam koce, na których usiądą dzieciaki, sprzęt nagłaśnijący i różne instrumenty perkusyjne oraz gitarę. Koce rozłożyłam na podłodze, a resztę odłożyłam pod drabinki i czekałam na pierwszą grupę.

- Dzień dobry. - Powiedzieli pierwszoklasiści wchodząc do sali.
- Dzień dobry. - odpowiedziałam.
- Dzisiaj poprowadzę z wami zajęcia muzyczno - rytmiczne.
- oświadczam splatając palce obu rąk. - Proszę, aby każdy z was zajął sobie miejsce na kocu, a ja wam rozdam instrumenty. - poinstruowałam uczniów, którzy zrobili to o co prosiłam.

Włączam komputer, podłączam go do głośnika i nastawiam metronom na średnie tempo, metrum 4/4. Dzielę uczniów na grupy: grupa bębenków, grupa marakasów, grupa dzwoneczków i grupa tamburynów. Pokazuję każdej grupie z osobna jaki rytm wystukać i w jakim momencie go zastosować.
Dzieci przyglądają mi się uważnie, po czym starają się naśladować każdy mój ruch...

- I raz i dwa i trzy i cztery - liczę razem z rytmem metronomu.

Po 15 minutowym rytmizowaniu wyciągam z futerału moją gitarę elektryczno-akustyczną firmy Fender i zaczynam grać piosenki z repertuaru siedmiolatków. Zadaniem dzieci jest grać rytmicznie do granej przeze mnie piosenki...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

- Dziękuję wam bardzo za dzisiaj. Do widzenia! - wołam i macham na pożegnanie przedostatniej grupie dzisiaj.

Jeszcze ostatnia grupa - 11 latki.
Jest to wiek bardziej wymagający, więc dla mnich przygotowałam trudniejsze ćwiczenia rytmiczne oraz poważniejszy repertuar do grania.

- Słuchajcie uważnie jaki jest rytm: "1, 2, 3, 4" - tłumaczę dzieciakom grając na gitarze.
- A może chce ktoś wystukać rytm do jakiejś swojej ulubionej piosenki? Ja spróbuję wam ją zagrać na gitarze. - uśmiechając się zachęcam dzieci.

- My byśmy chciały! - wstaje pięcioosobowa grupa dziewcząt.

- Dobrze, a co wam zagrać? - zapytałam zadowolona.

- A czy mogłybyśmy podłączyć swój telefon i puścić piosenkę przez głośniki? - zapytały uczennice niepewnie.

- Oczywiście, że tak. - odparłam, kładąc gotarę do pokrowca i wstając, aby przygotować sprzęt.

What about the children?
Look at all the children we can change
What about a vision?
Be a visionary for a change
We're the generation
Who's gonna be the one to fight for it?
We're the inspiration
Do you believe enough to die for it?

Znam ten kawałek. To Justin Bieber.
I dlaczego nie dziwi mnie to, że puściły jego kawałek? Przecież to nastolatki. Powiem szczerze, że album Purpose całkiem mi się podobał...nie jestem fanką Justina, ale jestem fanką dobrej muzyki, a ta...była wyjątkowo dobrze zrobiona pod kątem synchronizacji brzmień, masteringu w nagraniu, głosu wokalisty oraz tekstów.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Skończyłam zajęcia, posprzątałam w sali i udałam się w drogę powrotną do domu.

- Hej młoda! - zawołałam do Vicky, kiedy weszłam do domu, a ta siedziała przed telewizorem. - już po lekcjach? - zapytałam nalewając wodę do szklanki.

- Tak już po. Dzisiaj miałam mniej lekcji, bo pani od matematyki się rozchorowała - tłumaczyła mi siostra wyłączając telewizor i podchodząc do aneksu kuchennego.

- Jadłaś coś? - zapytałam, ponieważ sama byłam okropnie głodna.

- Nie, jeszcze nie. Czekam aż mama wróci, bo w lodówce nic nie ma niestety - odpowiedziała zawiedziona.
- Pizza? - zapytałam patrząc na młodszą blondynkę, chwytając telefon.
- Jasne! - odpowiedziała podskakując w miejscu.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Siedziałśmy przy stole i jedząc rozmawiałyśmy. Opowiadałam młodej jak minął mój dzień...kiedy wspomniałam, że dziewczynki z jednej z grup włączyły piosenkę Justina, ta wstała od stołu i gestykulując rękoma:
- Przecież Justin jest najlepszy na świecie! Kocham go, kocham jego muzyke! Ale super, ide sobie właczyć jego piosenki na kompie. - Dzięki za pizze! - krzyknęła wbiagając schodami na górę.

Tyle ją widziałam do końca dnia...

Dzień minął mi bardzo szybko.
Wieczorem przeczytałam jeszcze kilka stron mojej pracy, a następnie udałam się do łazienki na długą, relaksującą kąpiel.

Kiedy po kąpieli leżałam na łóżku w mojej pudrowo-różowej, satynowej piżamie, wzięłam do ręki telefon i podłączyłam słuchawki.

Zasypiałam z włączonym spotify, z którego wybrzmiewały kawałki Justina Biebera...natchnęło mnie przed snem. Chłopak jest naprawdę dobrym muzykiem.

Czy chciałabym być dobrym muzykiem? W pewnym sensie już jestem. Czy chciałabym robić karierę? Chyba niebardzo...

Ciekawe co mi się jeszcze w życiu przydarzy...




------------------------------------------------------

Rozdział 3.

Mam nadzieję, że ktoś w końcu zacznie to czytać :)

You are my destination. |J.B| ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz