Chapter 10

34 2 0
                                    

Justin:

Dzisiaj mam ostatni wywiad dla „Zach Sang & The Gang” Muszę załatwić wszystko trochę szybciej, bo za 3 dni jadę na obóz muzyczny, na którym obiecałem być. Nie chcę rozczarować mojej małej księżniczki, dlatego zrobię to na 100%. W sumie fajnie będzie odpocząć od tego całego rozgłosu, itp… liczę na to, że ludzie, instruktorzy pracujący na tym obozie będą w porządku i nie będą traktowali mnie jak gwiazdę..nie chcę tego, chcę luzu, chcę odpocząć.

O 10 mam wywiad, więc o 9’30 jestem już w radio. Ciesze się, że w takie miejsca nie muszą mnie ubierać, tylko zakładam co chcę. Nie narzekam, że wybierają mi ciuchy…za to im płacą, ale wolę robić to sam. Dziwnie to brzmi, dlatego na tym zakończę.

Po wywiadzie:

Lubię rozmawiać z takimi ludźmi jak dziś, ale nie lubię tylko jednego. Kiedy pytają mnie o Selenę.
Zamknąłem ten rozdział dawno temu. Kocham ją, ale nie w taki sposób jak kiedyś. Jest dla mnie ważna, ale jako przyjaciółka i takie też utrzymujemy kontakty. Ludzie wyobrażają sobie za dużo, kiedy zobaczą nas gdzieś razem, roznoszą plotki o naszym zejściu itp, ale tak się nie stanie. Nie ma już chemii między nami, nie ma miłości - romantycznej miłości dwojga kochanków.
Chciałbym mieć to już za sobą, ale wiem, że jako osoba popularna będę miał takie tematy cały czas na plecach i mogę iść za mną do końca…szkoda, że ludzie mnie nie rozumieją, ale muszę się z tym pogodzić.
Może wyjazd na pustkowie za kilka dni pozwoli mi się lekko wyciszyć, przynajmniej mam taką nadzieję.

Dojechałem do swojego domu w Los Angeles i pierwsze co zrobiłem po wejściu, to szybkie odgrzanie obiadu i zamknięcie się w moim studio. Uwielbiam tu być.

- Halo? - odebrałem dzwoniący przed chwilą telefon - Hej Hailey…tak, jestem u siebie…no pewnie, czekam. Do zobaczenia - rozłączyłem się.

Hailey to moja przyjaciółka, na pewno teraz nią jest, bo wcześniej…no cóż mieliśmy romans, tzw seks bez uczuć. To było samolubne z mojej strony, ale ona też tego chciała. Jednak…zmieniłem się, przerwałem to, bo nic do niej nie czułem i nie chciałem jej ranić. Zgodziła się, a teraz jest w szczęśliwym związku z Josh’em, na pewno tak mówi.

Po 30 min usłyszałem dzwonek do drzwi (moi ochroniarze znają Hailey, więc bez problemu wjechała przez bramę na posesję).

-Hej przystojniaku - Usłyszałem na wejściu i poczułem ramiona blondynki owinięte wokół mojej szyi.
- Cześć, Hailey - odpowiedziałem odsuwając lekko dziewczynę od siebie trzymając ją za biodra. - co Cię do mnie sprowadza? - zapytałem niepewnie.
- Czy muszę mieć jakiś powód, aby odwiedzić swojego przyjaciela? - zapytała wyraźnie podkreślając słowo „przyjaciel”
- Nie, oczywiście, że nie, ale nie spodziewałem się Ciebie tutaj - odpowiedziałem trochę zdezorientowany.
- Wiesz, że rozstałam się z Joshem? Pomyślałam, że skoro już nikogo nie mam i wiem, że Ty również nadal nikogo nie masz…-mówiła zbliżając się do mnie na niebezpiecznie bliską odległość - może wrócimy do naszego starego układu, hm? - zapytała ocierając nosem o moją szyję, po czym zaczęła składać na niej mokre pocałunki.
Przymknąłem oczy, bo było to niesamowicie przyjemne, tym bardziej, że dawno „tego” nie robiłem, więc to co robiła blondynka zaczęło mnie pobudzać, jednak starałem się zachować zdrowy rozsądek…
- Ej, ej, ej - odsunąłem od siebie przyjaciółkę - nie mogę, naprawdę nie mogę Hail, to nie jest dobry pomysł i dobrze o tym wiesz - spojrzałem w jej oczy.
- Potrzebuję Cię Justin - szepnęła mi do ucha ocierając ręką o moją męskość.

Przegrałem.

Chwyciłem blondynkę za biodra i podrzuciłem do góry, aby za chwile złapać ją za uda. Ta oplotła mnie nogami. Złączyłem nasze wargi w namiętnym pocałunku wsuwając swój język, aby za chwilę poczuć także jej. Całując ją namiętnie starałem się dotrzeć do sypialni. Rzuciłem dziewczynę na łóżko i mogłem dostrzec pragnienie w jej oczach. Cholera, nie mogłem się jej oprzeć, kiedy ściągnęła z siebie t-shirt i została w samych koronkowym staniku. Nie czekając dłużej pozbyliśmy się swoich ubrań, rozrzucając je po całej sypialni i daliśmy się ponieść chwili.

......

Gdy otworzyłem swoje oczy ujrzałem obok blondynkę, którą przykrywała tylko cienka, biała pościel. Wiedziałem, że to, co zrobiliśmy było złe, ale po tak długim celibacie, nie mogłem się jej oprzeć. Wstałem z łóżka próbując nie obudzić Hail, zebrałem ubrania i udałem się pod prysznic, ale nie w łazience w sypialni, ale w gościnnej, aby szum wody nie obudził dziewczyny.
Potem udałem się do Scootera, aby omówić z nim parę spraw.
Czułem się fatalnie, serio.
Zostawiłem blondynce kartkę na poduszce, z napisem:
„Będę za 2h, poczekaj na mnie. Musimy porozmawiać, J.”  i poprosiłem gosposię - Kristine, aby zrobiła mojej przyjaciółce śniadanie.

........

Omówiłem z moim managerem kilka spraw a propo mojej 3-dniowej nieobecności. Widział jednak, że coś jest nie tak..znał mnie za dobrze...

- J. Co jest? - zapytał kładąc mi rękę na ramieniu.
- Hailey - odpowiedziałem niepewnie, bojąc się jego reakcji.
- Żartujesz?! Tylko mi nie mów, że znowu pakujesz się w to gówno młody. - widziałem, że się zdenerwował i to bardzo.
- Cholera Scoot, w nic się nie pakuję, po prostu dawno nie byłem z kimś...- zawahałem się - blisko i sam rozumiesz...
- A i to oznacza, że trzeba było zanurzyć w dziewczynie, z którą do niedawna miałeś problem. Ledwo udało Ci się to przerwać. Pół roku temu dziewczyna związała się z chłopakiem i po pół roku wracacie do tego samego? A Josh?! Przyprawiacie mu rogi?! - krzyczał zdenerwowany mężczyzna. Dawno nie widziałem go tak wkurzonego, ale wiem, że ma racje.
- Zerwali - powiedziałem zerkając kątem oka na przyjaciela
- A no świetnie Bieber, tak, to dało Ci pełne prawo do seksu z nią, bardzo dojrzale. Brawo - cholera, nienawidze się za to.
- Dobra! Skończ! Spieprzyłem, wiem. Odkręcę to...ja naprawdę nie chce tego ciągnąć, nie chce jej krzywdzić - tłumaczyłem chowając twarz w dłoniach i pocierając nimi głowę.
- Posłuchaj J. - zaczął Scooter o wiele lżejszym tonem, niż 5 sekund temu - teraz wiem, że dobrze zrobi Ci wyjazd z dzieciakami...odpoczniesz, wyluzujesz, przemyślusz parę spraw. Jak chcesz możesz tam zostać nawet tydzień, ja wszystko załatwię.
- Nie mogę, 3 dni wystarczy, poza tym... - nagle mi przerwał...
-...skończ. Jak będzie taka potrzeba to zostaniesz tydzień, jak nie to wrócisz po trzech dniach, nie ma sprawy...ale przemyśl sobie wszystko. A teraz, rusz dupe i odkręcasz sprawę z Hailey, potem czekam na telefon, zrozumiano? - ten facet umie postawić sprawę jasno.

Pokiwałem twierdząco głową i wyszedłem z jego mieszkania.
Odpaliłem swój czarny Range Rover i ruszyłem w kierunku miejsca zamieszkania....

------------------------------------------------------

Zbliża się powoli spotkanie naszych bohaterów.

Ja już się nie mogę doczekać, a wy? 

Mam nadzieję, że dobrze wam się czyta to opowiadanie.

Liczę na komentarze i gwiazdki, bo  to mi pokaże czy dalsze pisanie ma sens ;)

Pozdrawiam!

Polcia.

You are my destination. |J.B| ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz