Chapter 23

23 2 0
                                    

Chloe:

Prawie całą noc nie mogłam zmrużyć oka.
Nie mogłam dopuścić do siebie jakichkolwiek emocji, czy uczuć do osoby Justina.

Po prostu nie mogłam, nie po tym, co się stało.

Zresztą, obóz powoli się kończy, a on wróci do swojego idealnego życia, w którym pewnie roi się od pięknych, zgrabnych kobiet które tylko czekają, aby wskoczyć mu do łóżka.
Jeśli myśli, że stanę się jedną z nich, to się grubo myli.

Z drugiej jednak strony nie mogę zrozumieć, dlaczego moje ciało reaguje na niego w ten sposób, chociaż mózg wyraźnie mówi, aby trzymać się od tego mężczyzny z daleka.

Jestem osobą bardzo wrażliwą i nie chcę cierpieć tak, jak cierpiałam przez Brian’a.

On też o mnie zabiegał, starał się, rozśmieszał i wspierał…wiem, że mnie kochał. A kiedy przyszło co, do czego - zostawił dla kariery.

Tym bardziej Justin.
Wydaje mi się, że jestem dla niego wyzwaniem, ponieważ nie pcham mu się w ramiona, jak inne, więc gdyby tylko mnie dostał, zostawiłby szybciej niż Brian.

I co ja mam robić?

Nie chcę iść z nim na ten spacer, ale obiecałam, a Chloe dotrzymuje słowa, choćby nie wiem co…

***

Kończyłam jeść kolację, nerwowo ruszając nogami.

- Przestań telepać tymi nogami, bo zaraz ze stołu coś spadnie - do porządku przywołała mnie Em.

- Wybacz, już przestaję - napiłam się wody i wstałam od stołu, kiedy przy moim uchu usłyszałam:

- Do zobaczenia przed budynkiem za 5 minut, księżniczko - powiedział Justin tak, że tylko ja mogłam to usłyszeć.
Nawet nie zdążyłam odwrócić się w jego stronę, bo zniknął szybciej, niż się pojawił. Niestety od razu poczułam na sobie wzrok przyjaciółki, oraz usłyszałam jak tupie nogą o podłogę.

- Nie ma co opowiadać Em, nie szukaj sensacji tam, gdzie jej nie ma - zaczęła przedrzeźniać mnie brunetka, cytując moje słowa z wczorajszego wieczoru.

Jej wzrok wręcz wypalał dziurę we mnie.

Usiadłam z powrotem na krześle, przy stole, bo wiedziałam, że dziewczyna nie da mi tak szybko wyjść. Zauważyłam, że usiadła na swoim miejscu zaraz po mnie.

- Moje zdanie na ten temat się nie zmieniło - stwierdziłam wzruszając ramionami i chwytając w ręce serwetkę. - Umówiłam się z Justinem na 2-godzinny spacer, po kolacji, bo przegrałam zakład - tyle.

Dziewczyna chciała coś powiedzieć, ale szybko dodałam:

- Znasz mnie i wiesz, że zawsze dotrzymuje danego słowa. - oparłam łokcie o stół, nadal trzymając serwetkę w ręce.

- Znam i wiem, ale w końcu mi świta, czemu przez całą kolację byłaś tak bardzo zdenerwowana i dlaczego właśnie podarłaś wszystkie serwetki na malutkie kawałeczki. - wskazała palcem na pozostałości serwetek w moich rękach i na stole.

- Po prostu się denerwuje Em…proszę Cię. Pójdę na ten spacer i jak wrócę, to pogadamy, dobra? - Wstałam od stołu, odłożywszy papierki na talerzyk.

- I tym razem się nie wykręcisz - wstała i mnie przytuliła.

Chyba właśnie tego potrzebowałam teraz - uścisku kogoś bliskiego.

Jestem pewna, że nie chcę się otwierać przed Justinem, ani nie chcę nabrać się na jego gierki.

***

You are my destination. |J.B| ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz