Po tym, jak okazało się, że Bieber zostaje do końca obozu wiedziałam, że będę skazana na ciągłą pracę z nim na zajęciach. Rozmawiałam o tym ze Steve’m i powiedział, że to jest najwspanialsze, co nam się przytrafiło, że ktoś taki jak Justin pomoże nam przy przygotowaniu koncertu.
Po obiedzie do wieczora mieliśmy wyjątkowo czas wolny, ponieważ od jutra zaczynamy próby i przygotowania do finału. Ja z moimi dzieciakami dzielimy repertuar itp i ćwiczymy piosenki (oczywiście z pomocą Justina).
Steve kazał wszystkim wychowawcom przyjść do głównej sali o 14’30, czyli od razu po obiedzie, aby przekazać nam informacje dotyczące reszty dnia.
- Dzisiaj, jak wiecie robimy sobie i dzieciakom trochę luzu, bo od jutra zaczynamy solidne próby - zaczął kierownik - myśleliśmy, aby dać młodzieży wolną rękę na to, co będą robić, ale wpadliśmy na lepszy pomysł - kontynuował opierając się o scenę, przed którą stał.
- Wszyscy idziemy na plażę nad jezioro i bawimy się razem z dzieciakami. Do wyboru macie siatkówkę plażową, balonową, kąpiel w jeziorze, kajaki, rowery wodne, możecie się nawet opalać, a wieczorem zrobimy sobie ognisko - kiedy to mówił wszyscy niemal wyskakiwali z foteli na myśl o tym, a ja?
Na myśl o tym, że muszę założyć bikini, bo w 30 stopniach inaczej się nie da, to tak mi trochę nie do śmiechu…
- Emma, ja chyba nie idę. Justin zajmie się naszą grupą - powiedziałam do przyjaciółki, gdy znalazłyśmy się przed drzwiami do naszego pokoju.
- Zwariowałaś?! - krzyknęła, wpychając mnie do pokoju i sadzając w fotelu - Cały pobyt na obozie musimy tu biegać za tymi dzieciakami, dzisiaj mamy wyjątkowo czas, aby się zrelaksować na plaży, a Ty mi pieprzysz, że nie idziesz?! Dobrej jaja! - siedziałam w tym fotelu jak na skazaniu, a Emma chodziła po moim pokoju i wymachiwała rękami.
- Dobra, założę to zasrane bikini, ale na wierzch koronkową, białą sukienkę i nie myśl, że ją z siebie ściągnę! - wstałam zirytowana tymi wyrzutami ze strony brunetki kierując się w stronę swojej szafy w celu znalezienia potrzebnych ciuchów. - Ty też już sobie idź i się przebierz, co? - zwróciłam się do przyjaciółki.
- Dobrze, już idę, widzimy się za 15min przed budynkiem, bo za tyle minut ogłosiłam zbiórkę naszych grup - poinformowała mnie podchodząc do drzwi - Acha…nie poinformowałam Justina, możesz to zrobić - mrugnęła do mnie na odchodne, zamykając za sobą szybko drzwi. I miała szczęście, że to zrobiła, bo dostałaby poduszką w łeb, która jednak odbiła się tylko o drzwi i spadła na podłogę.
- No genialnie…- pomyślałam.
Przebrałam się w odpowiedni strój, spakowałam do torby koc, krem do opalania, wodę do picia, telefon, słuchawki i wyszłam z pokoju ze świadomością, że muszę jeszcze coś załatwić.
Stanęłam przed drzwiami do pokoju szatyna i już miałam pukać, kiedy osoba, do której przyszłam wyparowała nagle z pokoju, wręcz wpadając na mnie, mając na sobie tylko krótkie, plażowe spodenki, więc miałam widok na jego idealnie wyrzeźbiony brzuch i ręce, na których widniały tatuaże.
- O hej, przepraszam - rzucił Jay zauważając mnie…Jay? Czy ja właśnie zdrobniłam jego imię? Nieważne.
- Coś się stało? szukałaś mnie? - zapytał, po czym uśmiechnął się do mnie opierając się ramieniem o framugę drzwi.
- N-nie, to znaczy tak - zająknęłam się, nawet nie wiem czemu i zauważyłam, że szatyn patrzy na mnie, jakby chciał coś wyczytać z moich oczu, a ja złapałam się na tym, że nie mogłam oderwać wzroku od jego karmelowych tęczówek. - oj przyszłam Ci powiedzieć, że mamy zbiórkę przed budynkiem chyba, że wolisz iść sobie sam - dokończyłam to co miałam do przekazania odrywając wzrok od niego i odwracając się w stronę wyjścia, gdy nagle poczułam silną rękę, która łapie mnie za nadgarstek i przyciąga do siebie, co powoduje, że wpadam na jego twardy tors
Automatycznie mój wzrok skierował się najpierw na to umięśnione miejsce, potem na usta szatyna a na koniec na oczy.
- Podoba Ci się to co widzisz? - zapytał, a ja czułam jak moja twarz przybiera kolor buraka, co pewnie też zauważył. Co on sobie wyobrażał?! Może i to co widziałam rzeczywiście działało na moje zmysły (oj tak!), ale takie zachowanie jest po prostu bezczelne, od razu wyrwałam się z jego uścisku.
- Co Ty sobie myślisz?! Nie po to wyciągałam do Ciebie rękę na zgodę, żebyś sobie teraz na za dużo pozwalał! - wyrzuciłam z siebie stając blisko chłopaka…chyba aż za blisko, bo nasze usta dzieliły dosłownie milimetry. Czułam przyjemne uczucie, ale chciałam się go jak najszybciej pozbyć. Czułam jego oddech na swoich wargach, co naprawdę utrudniało mi odwrócenie się od niego. Jeszcze jak na złość oblizał swoje usta…i ja też to zrobiłam! Co? Jak możesz Chloe?!
Ocknęłam się dopiero, gdy poczułam ciepłe palce chłopaka muskające moje nagie ramie i jego głowę pochylającą się w moją stronę.
Nie mówiąc nic odwróciłam się najszybciej jak mogłam i wyszłam z budynku. Nie zwracając uwagi na to, czy ten bezczelny koleś za mną idzie, czy nie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~Justin:
O mój Boże! Czuję jak mój mały, a w zasadzie duży Jay rośnie mi w spodniach….Jak ta kobieta na mnie działa?! Cholera jasna!
To jak przyszła do mnie w tej idealnej, koronkowej sukience, przez którą widać było jej seksowne ciało zakryte tylko bikini…Wszyscy święci dopomóżcie, bo sam nie dam sobie rady!
Tak mało brakowało, abym poczuł jej pełne usta na swoich. Może do niczego nie doszło, ale przecież widzę, jak na nią działam, widzę, że tak samo, jak ona na mnie.Pragnę jej tak bardzo, tak bardzo jak nikogo innego przedtem. Chcę jej dotykać, pieścić, wielbić! Justin ocknij się i wyjdź już przed ten cholerny budynek!
Wychodzę przed budynek i widzę JĄ stojącą z naszą grupą. Widzę, że unika kontaktu ze mną.Nie kochanie, nie zostawię tego tak. Pokażę Ci, jak bardzo mnie pragniesz.
Zbyt długa przerwa od seksu przy tej kobiecie sprawia, że myślę jak dawny Justin. Ale co ja poradzę? Chcę tylko jej! Nie chcę panienek na jedną noc. CHCĘ CHLOE!
Po przeliczeniu osób, całym „obozem” udajemy się na plażę. Każdy znajduje swoje miejsce do rozłożenia, a ja zajmuje takie miejsce, aby mieć idealny widok na moją panią od muzyki.
Pieprzony Will, musiał się rozłożyć zaraz obok niej. Dobrze, że jest z nią Emma, bo zaraz smarowałby jej plecy kremem do opalania. Ile ja bym dał, by móc to zrobić…
Słyszę dzwonek swojego iphone’a.
- Halo? - odchodzę na bok i odbieram telefon.
- No siema J.! - zaczyna mój przyjaciel Ryan. - słyszałem, że wyjechałeś. Gdzie jesteś? Przyjechać do Ciebie?
- No cześć stary. Jestem na obozie muzycznym dla młodzieży - w tym momencie słyszę, jak Ryan wybucha śmiechem, na co przewracam oczami. - i zrobiłem to bo prosiła mnie o to Jazzy - kontynuuje chodząc po ciepłym piasku z dala od obozowiczów, ciągle obserwując pewną piękną blondynkę.
- Mógłbyś w sumie do mnie przyjechać, ale nikt nie może o tym wiedzieć. Żadne paparazzi tu jeszcze nie dotarło i nie może się to zmienić, rozumiesz?
- No jasne, J. Wyślij mi adres, pakuje się i za 3h jestem. - oznajmia blondyn.
-Ok, już wysyłam. Już nie mogę się doczekać, mam Ci tyle do opowiedzenia.
- No nie wątpię, stary. Czekam na adres. Baj!
- Nara! - żegnam się z przyjacielem, rozłączam połączenie i udaję się w stronę swoich rzeczy.Zauważam, że zaraz bok mnie rozłożyła się Meredith. Ugh ta kobieta nie daje mi żyć. Kątem oka widzę, jak ten błazen od perkusji znowu sypie jakimiś żartami, na co Chloe reaguje śmiechem.
Zdenerwowany wstaję z koca i udaję się w stronę jeziora, aby trochę popływać.
- Hej braciszku! Poczekaj idę z Tobą! - słyszę jak woła za mną moja siostra. - coś się stało? bo wyglądasz na zdenerwowanego? - pyta spoglądając na mnie, gdy już jesteśmy bliżej wody.
- Nie mała, wszystko spoko - odpowiadam starając się nie brnąć w temat, ale ta mała jest zbyt bystra .
- Jesteś zazdrosny o Chloe? - nie no, zabijcie mnie. Skąd ona to wszystko wie?!
- Nie! Skąd..-zaprzeczam natychmiast, starając się nie dać po sobie znać, że kłamię jak z nut. - Nie znam te dziewczyny zbyt dobrze i ogólnie nic do niej nie mam, więc nie ma powodu do zazdrości. - rzucam w odpowiedzi nawet nie patrząc na dziewczynę, tylko wchodząc powoli do wody.
- Dobra, dobra, ale nie martw się, nic jej nie powiem - cmoka w powietrzu i wbiega do wody. A to smarkula…jest zbyt mądra, żeby coś takiego przed nią ukryć.
Również wskakuję do wody, nie zwracając uwagi na to co dzieje się na brzegu. Chloe woli żarty pana od garów? Ok. Ja będę teraz obojętny. Chociaż wiem, że może być to bardzo trudne, ale dam radę. Sama do mnie przyjdzie ta najpiękniejsza istota krocząca po ziemi.------------------------------------------------------
Nudny trochę, alw taka jak pogoda na majówkę, taka wena :/
I tak mam małą nadzieję, że się spodoba :)
P
ozderki!

CZYTASZ
You are my destination. |J.B| ZAWIESZONE
RomantikHistoria o młodej dziewczynie, która chce być szczęśliwa, chce poukładanego życia: chce się zakochać, mieć dobrą pracę, założyć rodzinę. Historia młodego chłopaka, która ma wszystko, o czym każdy mógłby pomarzyć, jednak nie jest do końca szczęśliwy...