Rozdział 4

7.1K 419 159
                                    

Twoje nogi z kroku na krok odmawiały posłuszeństwa. Nie... zaraz, zaraz, Ty w ogóle ich nie czułaś.

– Nie możemy odpocząć chociaż przez chwilę? Zaraz padnę i nie wstanę, a wtedy... – jęknęłaś.

– Masz rację. Przyda nam się odpoczynek, myślę, że tu powinniśmy być bezpieczni. – standardowo przerwał Ci mężczyzna, ale pomimo tego wyraźnie ucieszyłaś się na jego słowa.

Padłaś plackiem na ziemię i do końca postoju postanowiłaś się z niej nie ruszać.

Kiedy ognisko paliło się już wysokim płomieniem, nadal leżałaś, lecz tym razem wpatrując się w rozgwieżdżone niebo. Zawsze zatanawiałaś się nad tym, jak to możliwe, aby kosmos mógł pomieścić tyle gwiazd, planet oraz galaktyk. To wszystko wydawało się niepojęte.

W pewnym momencie do waszych uszu dotarł szmer, na co odruchowo zerwałaś się z miejsca. Podobnie uczynił czytający jedną z serii swoich książek koloru zielonego, Kakashi.

Popatrzyłaś na niego znacząco, a on przytaknął dając tym samym Ci do zrozumienia, że w każdej chwili masz być gotowa. Sięgnęłaś do tylnej kieszeni w poszukiwaniu broni.

Szmer stawał się coraz to wyraźniejszy, a Ty czułaś coraz to większy niepokój. W pewnym momencie krzaki przed wami gwałtownie się poruszyły, a zza nich wyłoniła się wysoka postać. Zrobiła to z takim impetem, że z Twoich ust wydobył się mimowolny krzyk.

– Hej, spokojnie! To tylko ja! – krzyknęła osoba, która okazała się być mężczyzną.

– Obito? A co ty tu robisz? Jak nas tu znalazłeś? – dopiero po słowach wypowiedzianych przez serebrnowłosego shinobi'ego, rysy twarzy przybysza zaczęły się wyostrzać w blasku księżyca. Rzeczywiście, tuż przed wami stał sam Obito.

– Dostałem rozkaz od Tsunade - sama, aby wam pomóc. Nie zdradziła mi nic więcej prócz tego, że jest to o wiele groźniejsza misja, niż wydawało jej się na początku. Co do tego, jak was tu znalazłem...Cóż, po prostu szedłem w wyznaczonym przez Hokage kierunku. – wzruszył ramionami, po czym zaczął iść w waszą stronę. - Chyba niczego wam nie przerwałem, co? – spojrzał z małym, kpiącym uśmieszkiem w stronę Kakashi'ego, a po chwili przeniósł wzrok na Twoją osobę, zmieniając przy tym swój uśmiech na szerszy i bardziej szczery. Uznałaś to za miły gest, dlatego odwzajemniłaś uśmiech.

***

Następnego dnia wyruszyliście już z samego rana. Co prawda Tsunade - sama podała lokalizację kryjówki wroga, jednak był to tylko obszar, na którym mogą się znajdować. Wcale nie było powiedziane, że są dokładnie tam.

– Co taka zamyślona, hm ? – z zamyśleń wyrwał Cię wesoły jak zawsze głos Obito, który wyrósł tuż obok Twojego prawego boku i zaczął wiernie dotrzymywać kroku. – Nie martw się, nie dołaczyłem do was, bo sytuacja była jakaś strasznie krytyczna, jestem tu tylko w ramach drobnej pomocy, więc nie masz się czym przejmować. – powiedział obdarzając Cię przyjaznym, pełnym ciepła uśmiechem.

Odwzajemniłaś uśmiech i już miałaś odpowiedzieć, że trapi Cię zupełnie coś innego, kiedy idący kilka kroków przed wami Kakashi nagle gwałtownie się zatrzymał i gestem dłoni nakazał, abyście uczynili to samo.

Odruchowo już swoim zwyczajem, sięgnęłaś dłonią do tylnej kieszeni, w poszukiwaniu broni. W nieskazitelnej ciszy cała wasza trójka zaczęła bacznie rozglądać się dookoła w poszukiwaniu choć najmniejszej rzeczy, która budziłaby jakiekolwiek podejrzenia.

I nagle stała się rzecz, której najbardziej się obawialiście, a w głębi Twojej duszy poczułaś lekkie podekscytowanie, zaś poziom adrenaliny znacznie wzrósł. Z zarośli dookoła was zaczęli wyłaniać się zamaskowani ninja, trzymający w rękach najróżniejsze rodzaje nieznanych Ci do tej pory broni.

Miałaś złe przeczucia, ale nie dałaś po sobie tego poznać i od razu ruszyłaś do ataku. Mimo tego, że atakujących było coraz to więcej, wasza trójka spisywała się na medal. Do czasu...

Z jednym z mężczyzn walczyłaś już od dłuższego czasu. W pewnym momencie wykonałaś ruch, dzięki któremu maska zasłaniająca jego twarz, opadła bezwładnie na ziemię, a Twoje serce zamarło...

– A-Akihiro? – wydukałaś, stojąc jak wryta i nie mogąc uwierzyć w to, co, a raczej kogo właśnie zobaczyłaś.

– Miło, że mnie pamiętasz, [imię] – syknął, a Ty poczułaś, jak Twoje kolana miękną ze strachu spowodowanym tonem jego głosu.

– A-Ale co to ma znaczyć? – powiedziałaś, wpatrując się w chłopaka z przerażeniem.

On tylko się uśmiechnął. Jednak nie był to uśmiech, jaki pamiętałaś. Ten był złośliwy, wręcz ociekający złymi zamiarami. Wtedy byłaś pewna na 100%, ten Akihiro, nie był tym, którego zapamiętałaś.

Właśnie ten uśmiech, był ostatnią rzeczą, jaką widziałaś. Później udało Ci się usłyszeć tylko głosy, wołające Twoje imię, a po chwili poczuć jak Twoje ciało mierzy się ze skalistym podłożem.

***

Czeeeść ! :D

Dawno nie było rozdziału, ale właśnie zaczynam ferie i teraz postaram się dodawać je częściej :D

Jak myślicie, kim jest tajemniczy Akihiro? xD

Przyznam się szczerze, że nie mam pełnego planu na to opowiadanie i rozdziały piszę spontanicznie xd

Mam jednak nadzieję, że rozdział się spodobał i zostaniecie ze mną dłużej :D

Pozdrawiam

Melody ;***

✔||Kakashi x Reader PL|| Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz