Hejka!
Chciałabym Wam bardzo, ale to bardzo podziękować za to, co pozostawiliście w poprzednim rozdziale 😁❤💙💚💛
Zgodnie z obietnicą, dodaję kolejny :) Mam nadzieję, że Wam się spodoba :)
*****
Następnego dnia pełna szczęścia szłaś do marketu, aby wykonać zakupy. Dlaczego pełna szczęścia? Otóż Twoja mama od samego rana latała, żeby wszystko było perfekcyjnie przygotowane, bo tak bardzo chciała odwdzięczyć się Kakashi'emu. Ciebie wysłała po zakupy, więc z chęcią na to przystałaś, aby mieć święty spokój.
Aby dojść do marketu ze świerzymi warzywami, musiałaś przejść obok domu Kakashi'ego. Trochę zaciekawiło Cię to, że tuż przed budynkiem, w którym znajdowało się jego mieszkanie stał mężczyzna w dziwnym, zielonym kostiumie. Jednak to nie jego strój najbardziej Cię ciekawił. Najciekawszą rzeczą było to, że ów mężczyzna...płakał?
– Ee, przepraszam, wszystko w porządku? – spytałaś podchodząc do czarnowłosego i marszcząc przy tym brwi w geście zdziwienia.
– Nie! Nic nie jest w porządku! To moja wina! Przeze mnie teraz tam leży! – wykrzyczał w Twoją stronę, przez co nie dało się ukryć, że po prostu osłupiałaś.
– Kto leży? I gdzie? Czy może się pan uspokoić? – dodałaś spokojnie.
– Jak to kto?! Kakashi! Mój rywal! To wszystko przeze mnie i mą siłę młodości! To ona mu to zrobiła! – krzyknął ponownie, a kiedy sens słów dotarł i do Ciebie, serce podskoczyło Ci do gardła.
– Kakashi'emu? Ale gdzie on teraz jest? Co mu zrobiłeś? Czy może mi pan wszystko opowiedzieć na spokojnie? – powiedziałaś w lekkiej panice, jednak starałaś się zachować spokój, dopóki nie dowiesz się, o co tam naprawdę chodzi.
– Dobrze... Wczoraj, gdy na nasze ziemie zesłany został deszcz, wyzwałem Kakashi'ego do kolejnego pojedynku, aby udowodnić, że wiośnie naszej młodości nie straszna żadna pogoda. – zaczął bardzo szybko, jednak pod presją doskonale go rozumiałaś. – Mnie, jako mężnemu samcowi nic się nie stało, jednak Kakashi... – urwał na moment przygryzając pięść, przez co o mało co nie wybuchnęłaś z nadmiaru irytacji. – Kakashi dostał grypy. Nie jest zdolny do misji, a co gorsze...Nie jest zdolny do kolejnych pojedynków...– dokończył, a z jego oczu zaczęły skapywać pojedyncze łzy.
Przez moment stałaś w osłupieniu nie wiedząc co robić. Z jednej strony bardzo Ci ulżyło, ponieważ myślałaś, że stało się coś znacznie gorszego niż przeziębienie, jednak z drugiej strony...Chciało Ci się po prostu śmiać. Bez urazy, ale postać tego człowieka po prostu bardzo Cię rozbawiła, mimo że to nie było miejsce ani czas.
– Słucham? Czyli chce mi pan powiedzieć...Że Kakashi jest przeziębiony, tak? – spytałaś z lekkim uśmieszkiem, który powstrzymywał przed chichotem i z jedną brwią w górze. – A pan płacze z tego powodu?
– Przepraszam...Nie mogę o tym rozmawiać. Okryłem się hańbą...Wybacz mi młoda kobieto, proszę wybacz, ale nie mogę dłużej tu przebywać... – powiedział poważnie, stając przy tym na baczność, a z jego oczu nie przestawał płynąć potok łez.
Nim zamrugałaś kilkakrotnie aby dojść do tego, co tu się właśnie odpieprzyło, mężczyzny z gęstymi brwiami już nie było.
Jako że właśnie dowiedziałaś się o stanie srebrnowłosego i tak się złożyło, że akurat stałaś pod jego mieszkaniem, postanowiłaś do niego zajrzeć. Tak po prostu.
Będąc już przed jego drzwiami, z czystej grzeczności zapukałaś.
– Proszę. – usłyszałaś słaby, jednak wyraźnie zachrypnięty głos, a po chwili kaszlnięcie.
CZYTASZ
✔||Kakashi x Reader PL||
FanfictionZ Kakashi'm przyjaźniłaś się odkąd tylko pamiętasz. Jednak pewnego dnia, zmuszona jesteś wyprowadzić się z Konohy, tym samym opuszczając swojego najlepszego przyjaciela. Po kilku latach przywódca Twojej wioski przydziela Ci ważną misję, którą musisz...