Przez całą noc spałaś jak zabita. Nie obudziłaś się ani razu, co zdarzało Ci się dość rzadko. Ze snu wytrąciły Cię dopiero pierwsze promienie porannego słońca, które podrażniły Twoje delikatne oczy, nawet przez zamknięte powieki. Omal nie spadłaś z łóżka, kiedy spojrzałaś na zegarek.
8:30 to zdecydowanie nie ta godzina, którą miałaś nadzieję zobaczyć. W pośpiechu popędziłaś do łazienki, wyciągając z plecaka pierwsze lepsze ubrania, które akurat wpadły Ci w ręce. Włosy, które aktualnie sterczały na wszystkie strony świata, skręciłaś w niedbałego koka, aby nie tracić czasu na rozczesywanie ich.
Błyskawicznie pościeliłaś łóżko, aby nikt nie uznał Cię za fleję. Przynajmniej pozory trzeba stwarzać... Oprócz łóżka, wszystko pozostało w nienaruszonym stanie, dlatego też nie tracąc więcej czasu, którego i tak już nie miałaś, wyszłaś zamykając drzwi, a klucz zostawiając w zamku, tak jak powinno się robić. To znaczy tak, jak robić Ciebie uczono.
Biegiem pognałaś w stronę bram Konohy i choć od dawna już tu nie mieszkałaś, kierunek ten był Ci doskonale znany. Już z daleka mogłaś dostrzec srebrną czuprynę, a pod nią oczy, a raczej oko z tlącym się ognikiem. Przełknęłaś ślinę, na szybko próbując wymyślić dobrą wymówkę.
- Hej Kakashi, ja... - wybełkotałaś znajdując się w bezpiecznej odległości od mężczyzny.
- Zaspałaś. - stwierdził stanowczo, jakby swoim sharinganem przejrzał wszystkie Twoje myśli, mimo że nawet go nie aktywował.
- Co? Nie...to znaczy... - chciałaś jakoś elegandzko wybrnąć z tej całej, dość niezręcznej sytuacji, lecz zamiast odpowiednich słów, na policzki wdarł się tylko bladoróżowy rumieniec.
- Przecież wiem, że zaspałaś...W sumie to i tak nic się nie stało ,bo sam przyszedłem dopiero przed chwilą. - dodał, drapiąc się niezręcznie po karku.- To co, ruszamy?
- Ruszamy. - przytaknęłaś, a w głębi duszy nawet Ci ulżyło. Kilka chwil później budzącą się do życia, a raczej już nim tętniąca Wioska Liścia powoli znikała za waszymi plecami.
***
- Słuchaj mam do Ciebie takie pytanie... - zaczęłaś, chociaż tak bardzo próbowałaś się od tego powstrzymać, że bardziej się chyba nie dało. - Znalazłeś sobie kogoś, hm? - uśmiechnęłaś się zadziornie, widząc delikatny róż na policzkach mężczyzny.- Skąd w ogóle to pytanie, co zazdrosna jesteś ?- a tym oto pytaniem sprawił, że teraz to na Twoich policzkach pojawił się delikatny rumieniec.
- Jasne...Pytam tak po prostu, co już zapytać się nawet nie można? - burknęłaś nieco urażona.
- Słyszałaś to? - wydawać by się mogło, że mężczyzna już miał otworzyć usta, aby odpowiedzieć na nurtujące Cię pytanie, jednak zamiast tego zatrzymał się gwałtownie , zatrzymując rękę centymetry przed Twoim brzuchem, aby uniemożliwić Ci dalsze kroki.
- Słyszałam, co? Kakashi proszę Cię przestań, przewrażliwiony jesteś i tyle...- rzekłaś z zamiarem postawienia kolejnego kroku. I to właśnie uczyniłaś, gdy nagle...
Poczułaś uścisk na prawej kostce, a zaraz potem wisiałaś już do góry nogami. W tamtym momencie myślałaś, że po prostu spalisz się ze wstydu. Skrzyżowałaś ręce na piersi i starałaś się nie zwracać uwagi na mężczyznę, który jeszcze trochę i turlałby się po ziemi ze śmiechu.
- Hm - prychnęłaś, aby przerwać jego zabawę i tym samym zwrócić uwagę na sytuacje w jakiej się znalazlaś - doprawdy przezabawne, lecz może zamiast zrywać boki z rzeczy i tak nie śmiesznej, może łaskawie raczyłbyś mi pomóc,co? - warknęłaś, na co shinobi trochę sie uspokoił.
CZYTASZ
✔||Kakashi x Reader PL||
FanfictionZ Kakashi'm przyjaźniłaś się odkąd tylko pamiętasz. Jednak pewnego dnia, zmuszona jesteś wyprowadzić się z Konohy, tym samym opuszczając swojego najlepszego przyjaciela. Po kilku latach przywódca Twojej wioski przydziela Ci ważną misję, którą musisz...