Rozdział 6

5.9K 403 135
                                    

- To na nic... Chodzimy w kółko, już trzy razy przechodzimy obok tej ściany. - wymamrotał Obito, patrząc z wyrzutem na niewinną ścianę.

- Ma racje. Coś tu musi być nie tak. - powiedziałaś, na chwilę się zatrzymując i mierząc wzrokiem mur przed Twoimi oczyma.

- Brawo. Długo to trwało, ale myślę, że się opłaciło. - do waszych uszu dobiegł męski głos, na co jak na zawołanie cała wasza trójka odwróciła wzrok w stronę, skąd dochodził. - Jak widać, cały budynek jest jedną, wielką fikcją. - dodał, wychodząc z cienia, w którym był ukryty.

- Akihiro. - powiedziałaś ledwo słyszalnie, wpatrując się w chłopaka.

- Brawo, [ Imię ] - rzekł patrząc na Ciebie z wyższością i "bijąc brawo", a na jego twarzy malował się wredny uśmiech.

- Po co to wszystko? Po co to zrobiłeś? A ci ludzie, po...

- Po co? Nie wiem, po co. Może dla zabawy? Może chciałem wszystkim udowodnić, że tamten mały chłopiec uważany za największe beztalencie w wiosce bardzo się zmienił? - powiedział, cały czas patrząc w Twoją stronę. - Ale co ty możesz wiedzieć... Przyszłaś któregoś dnia i stałaś się objawieniem [ nazwa wioski ], co możesz wiedzieć o...

- Dosyć tego. Nie chcę cię już słuchać. Brzydzę się tobą. - syknęłaś, po czym ruchem głowy dałaś sygnał do ataku.

- Jesteście zabawni. - mruknął chłopak, po czym na miejscu jego ciemnych tęczówek, pojawiły się czerwone tarcze.

Wiedziałaś, że pod żadnym pozorem nie możesz spojrzeć mu w oczy, toteż przeraziłaś się, kiedy zobaczyłaś jak zmienia się kolor jego tęczówek. Miałaś ogromną nadzieję, że Genjutsu jeszcze na Ciebie nie podziałało. Z wielką ulgą stwierdziłaś, że wszystko jest w porządku. Wlepiając wzrok w podłogę, biegłaś przed siebie, aby wraz z Obito otoczyć wroga, by Kakashi mógł spróbować sił swoim sharinganem.

Kiedy jednak nie podziałało i to, znaleźliście się w dość nieprzyjemnej sytuacji, tym bardziej, że zza ścian zaczęli wyłaniać się inni ninja, którzy wcale nie zamierzali przyjść wam z pomocą. Przez chwilę pomyślałaś, że Twój czas na tej planecie już za moment dobiegnie końca, jednak szybko odrzuciłaś tę myśl. Prawdziwa, szanowana kunoichi nie ma prawa tak myśleć. Musiało być jakieś wyjście.

Zawsze jest jakieś wyjście.

Poplecznicy Akihiro zaczęli was atakować ze wszystkich stron, jednak nie byli oni tak silni i tak niebezpieczni jak ich przywódca. Nadal starałaś się nie patrzeć w zabójcze oczy chłopaka, jednak mogłaś usłyszeć jego przeraźliwy śmiech.

W pewnym momencie zajęta obezwładnianiem jednego z wrogów, nie zauważyłaś, że tuż za Twoimi plecami czai się kolejny z nich. Nim zdążyłaś się zorientować, mężczyzna przyłożył Ci ostrze do gardła, uniemożliwiając Ci w tamtym momencie nawet najdelikatniejszy ruch. Ostrze znajdowało się tak blisko tętnicy, że nawet lekkie drgnięcie spowodowało by przekłucie i co za tym idzie, wykrwawienie się na śmierć w ciągu kilku sekund.

Byłaś na siebie cholernie wściekła, że dałaś się tak łatwo podejść od tyłu.

- Nie martw się złotko, nie zabiję cię. - tuż przy uchu usłyszałaś ochrypły szept, na dźwięk którego całe Twoje ciało pokryła gęsia skórka. - Zrobisz to sama... A raczej z pomocą mistrza Akihiro. - dodał, uśmiechając się obleśnie.

W tamtym momencie nie mogłaś liczyć na żadną pomoc. Kakashi wraz z Obito zajęci byli własnymi pojedynkami i nawet, jeśli któryś z nich pospieszył by Ci z pomocą, zostałby zaatakowany przez kolejnego. Owszem, zauważyli Cię i podejmowali wszelkie próby dostania się w Twoją stronę, jednak jak zostało wspomniane wcześniej, nie mieli szans, aby znaleźć się obok Ciebie.

Przełknęłaś ślinę i nawet nie podejmując marnej próby uwolnienia się z rąk mężczyzny, posłusznie dałaś się mu prowadzić, przeznaczając ten czas na obmyślenie jakiegoś planu. Nic jednak nie przychodziło Ci do głowy.

- O, w końcu... Już zaczynałem się trochę nudzić i widzę, że przyprowadziłeś mi moją najdroższą zdobycz... - kiedy usłyszałaś znajomy głos niestety, nadal Twojego kuzyna, pospiesznie odwróciłaś wzrok, przymykając przy tym oczy. - Kuzynko, co ty wyprawiasz? Boisz się mnie? Twojego przyjaciela?

- Nie jesteśmy przyjaciółmi. Nie chcę cię znać i zostaw mnie w spokoju. - syknęłaś, z nadal odwróconym wzrokiem i zamkniętymi oczami.

- Jak możesz tak mówić? To śmieszne. - prychnął chłopak - Słyszałeś ją? Jest doprawdy przezabawna. - dodał, zwracając się do mężczyzny, który skutecznie nadal Cię unieruchamiał. Jego głos był tak spokojny, ale przepełniony złymi zamiarami do granic możliwości. Poczułaś, jak Twoje nogi robią się miękkie ze strachu. - Spójrz na mnie! - ryknął, tym razem do Ciebie, na co drgnęłaś. Nie miałaś jednak zamiaru go słuchać, mimo że cholernie się go bałaś.- Dobrze, w takim razie co powiesz na to, żeby oprócz zabicia was, zrobił to samo również z twoją kochaną wioską? - na te słowa Twoje serce stanęło. Wolałabyś, aby to Tobie przytrafiła się bolesna śmierć, niż jeśli ktoś z Twojej wioski miałby ucierpieć. Nie mogłaś na to pozwolić.

- Nie ośmieliłbyś się. - syknęłaś, jednak nadal nie odwróciłaś wzroku, czym jeszcze bardziej zdenerwowałaś chłopaka.

- Zobaczymy. Ciekawe jakie będą ich miny, kiedy okaże się, że będą ginąć przez ich najwspanialszą kunoichi. - powiedział, a w Tobie coś się przełamało.

- Spróbuj dotknąć któregokolwiek z mieszkańców, a ostrzegam cię, że...- odruchowo odwracając wzrok, Twoje spojrzenia natrafiło wprost na jego krwisto czerwone tęczówki. Wiedziałaś, że to już koniec...

Znalazłaś się na pustyni. Dookoła nie było widać żywej duszy, a Ty po prostu czułaś, jak Twoje gardło płonie z suchości. Nie mogłaś się poruszyć. Jedyną rzeczą, jaką miałaś przy sobie, był kunai, który znajdował się w Twojej tylnej kieszeni. Sięgnęłaś po niego. Pomyślałaś, że lepiej będzie, jeśli skończysz ze sobą szybko, niż jeżeli byś miała cierpieć i umierać w męczarniach z powodu braku wody i śmiertelnej suszy. Obejrzałaś dokładnie broń, która aktualnie znajdowała się w Twojej prawej ręce.

Podciąć sobie gardło? A może wbić ostrze prosto w serce? Która opcja będzie szybsza i mniej bolesna? Postanowiłaś najpierw sprawdzić, jaki ból będzie temu towarzyszył. Tylko z ciekawości...

Przyłożyłaś kunaia do lewego przedramienia i przycisnęłaś. Poczułaś delikatne ukłucie, a z miejsca, gdzie spoczywało ostrze, zaczęła sączyć się krew, która powoli spływała wzdłuż dłoni, zatrzymując się na koniuszkach palców i skapując delikatnie na gorący piach.

Przejechałaś bronią w dół i tym razem poczułaś już mocniejsze pieczenie. Skrzywiłaś się lekko i zaczęłaś przypatrywać czerwonej cieczy, która teraz spływała już dość obfitym strumieniem. Zmarszczyłaś brwi. Wyciągnęłaś ostrze z ciała i postanowiłaś, że kolejnym Twoim ruchem będzie wbicie go sobie tuż pod lewą piersią.

Przyłożyłaś sztylet tuż przy skórze i już gotowa byłaś z całej siły wbić go w siebie, kiedy usłyszałaś głośne "nie", a chwilę potem kunai wylądował obok Ciebie.

Ty sama zaś upadłaś na podłogę, a na swoim boku poczułaś ciężar. Nim zdążyłaś otworzyć oczy, poczułaś, jak tracisz świadomość.

***

Pam, pam, paaaam!

Cóż za niesamowity zwrot akcji, prawda? xDD Po północy dostałam nagły przypływ weny twórczej i napisałam cały rozdział za jednym zamachem (。・ω・。)

Mam nadzieję, że przypadł wam do gusty :D Kolejny powinien pojawić się już niebawem :D

Byłabym bardzo wdzięczna za gwiazdkę bądź komentarz, jednak nie będę stosować tzw. szantaży, gdyż po prostu ich nie lubię. ( Tak, wiem, że kiedyś to robiłam i szczerze źle się z tym czuję -.- ) Jednak byłoby mi bardzo miło, gdybyś coś po sobie pozostawiła :) ee, bądź pozostawił xD

Pozdrawiam

Melody ;***

✔||Kakashi x Reader PL|| Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz