Rozdział 17

4K 319 59
                                    

Kiedy już uznałaś, że na sto procent idziesz w dobrym kierunku, do pojedynczego głosu dołączyły kolejne. Wydawać by się mogło, że należą one do bardzo młodych osób.

***

Kiedy uznałaś, że byłaś już wystarczająco blisko, ostrożnie wychyliłaś głowę zza krzaków, za którymi się ukryłaś. Widok przed Tobą spowodował, że sama nie wiedziałaś, jak masz się zachować. Śmiać się? Krzyczeć? Dołować?

Na samym środku leśnej polany znajdował się mężczyzna w zielonym, obcisłym kostiumie, z garnkowatą fryzurą na głowie. Nie stał jednak w miejscu. Skakał, wydając polecenia swoim podopiecznym, czyli drużynie 9 z Rockiem Lee na czele. Wspomniany chłopak starał się wykonywać wszystko jak najdokładniej, jednak miny pozostałej dwójki wyrażały więcej niż tysiąc słów. Wiedziałaś, że Gai zawsze "torturuje" swoją drużynę ciężkimi treningami, jednak ten zdawał się już wychodzić nawet ponad normy jego samego. Początkowo nieco rozbawiła Cię jego porywczość i determinacja, jednak po chwili zrobiło Ci się strasznie szkoda tych dzieciaków. Wydawać by się mogło, że trenują już od kilku dobrych godzin, a Gai wcale nie zamierza na tym poprzestać. I choć serce bolało Cię niemiłosiernie, nie miałaś prawa przerywać im tego "zabójczego" treningu.

***

Można powiedzieć, że wysiłek podopiecznych mężczyzny nieco zmotywował Cię do działania. Znalazłaś odpowiednie miejsce i również zaczęłaś ćwiczyć. Nie mogłaś się jednak do końca skupić. Owszem, wiedziałaś, że Drużyna 9 często bardzo ciężko trenuje pod okiem swojego senseja, jednak fakt, że Kakashi również chciał nieco podszkolić swoich podopiecznych, również wydawał Ci się być puzzlem w tej całej układance. Coś jednak podpowiadało Ci, że to wszystko wkrótce się wyjaśni.

***

Kiedy po kilku godzinach uznałaś, że jesteś już wystarczająco zmęczona, z uśmiechem na twarzy ruszyłaś w stronę swojego domu. Zdążyłaś już wyjść z lasu, gdy w oddali usłyszałaś głos, jakgdyby wołający Twoje imię, a zaraz potem poczułaś, jak czyjaś dłoń ściska Twoje ramię. Gwałtownie się odwróciłaś i ujrzałaś nikogo innego, jak uśmiechniętego od ucha do ucha Gai'a.

– O, cześć Gai, stało się coś? – spytałaś unosząc brew, jednak pomimo Twojego beztroskiego tonu głosu, w głębi duszy byłaś bardzo zaskoczona jego zachowaniem.

– Oczywiście, że się stało! Jak zwykle Kakashi nawalił i to ja muszę odwalać całą robotę! Chciałem cię spytać, czy nie zostałabyś sędzią w naszym młodzieńczym pojedynku wraz z naszymi drużynami. – powiedział, unosząc zaciśniętą pięść przed siebie.

Zamrugałaś kilka razy, nie do końca rozumiejąc, o co takiego chodzi mu tym razem.

– Słucham? Razem z Kakashim organizujecie pojedynek z drużynami? Czyście już do reszty zgłupieli? W swoje dziecinne rywalizacje mieszacie nawet dzieci? – gdy już sens jego słów do Ciebie dotarł, zaczęłaś wyrażać swoje zdanie lekko unosząc głos.

– Kakashi nic ci nie wspominał?! W dodatku jakie dzieci?! Właśnie teraz przypada najlepszy okres ich młodości i to właśnie teraz powinny poczuć smak prawdziwego pojedynku! – wykrzyczał dumnie w Twoją stronę.

Zmarszczyłaś brwi i udałaś, że poważnie się zastanawiasz. Wiedziałaś jednak, że nic z tego nie będzie, ponieważ nie miałaś najmniejszego zamiaru zgadzać się na branie udziału w ich dziecinnych i głupich jak oni sami pojedynkach.

– Przykro mi, ale nie. – powiedziałaś po chwili i jak gdyby nigdy nic, ponownie podążyłaś w kierunku domu.

– Zaczekaj! Dlaczego odmawiasz? Jesteś naszą jedyną nadzieją! Tobie możemy zaufać! Proszę, zgódź się! – chwilę później mężczyzna ponownie pojawił się przed Tobą, a w jego oczach można było dostrzec ogromną determinację.

– Przykro mi Gai, ale nie. Nie mam zamiaru brać udziału w waszych zabawach na poziomie akademii. – odrzekłaś kategorycznie, a następnie ponownie starałaś się wyminąć mężczyznę w zielonym kostiumie.

– [Imię] ! Błagam cię! Jesteś naszą ostatnią szansą! Zrobię wszystko, co zechcesz! Przysięgam! – Gai jednak ponownie pojawił się tuż przed Twoim nosem, jednak nadzieja w jego głosie malała z każdym wypowiedzianym słowem.

Nie mogłaś ukryć, że ostatnia część jego wypowiedzi trochę Cię zaintrygowała. Zatrzymałaś się i zmierzyłaś mężczyznę podejrzliwym spojrzeniem.

– Wszystko, co zechcę, mówisz? – uniosłaś brew, a na Twojej twarzy zagościł mały, trochę złośliwy uśmieszek.

– To znaczy... Tak! Ja i Kakashi zrobimy wszystko, o co nas poprosisz. Tylko proszę, bądź sędzią w naszym pojedynku! – wypowiadając pierwszą część zdania, trochę się zawahał, jednak już po chwili ponownie wrócił do pewnego tonu głosu.

Nie wiedziałaś do końca, czy dobrze robisz, ale koniec końców postanowiłaś się zgodzić. Pomimo tego, że nadal uważałaś ich pojedynek za bardzo kretyński, zrozumiałaś, że w pewnym stopniu musi on być dla obojga stron dość ważny. Przekonała Cię o tym determinacja, z jaką Gai namawiał Cię do wzięcia udziału w konkursie.

Nie miałaś również pojęcia, co takiego możesz sobie zażyczyć, jednak tę propozycję wolałaś zostawić sobie na kiedy indziej.

– Niech będzie. – rzekłaś krótko.

– Dziękuję! Dziękuję ci, [Imię] ! – wykrzyczał wyraźnie uszczęśliwiony mężczyzna, a po chwili z jego oczu zaczął wypływać tak typowy dla niego, potok łez. – Niech duch młodości zawsze będzie z tobą! – dodał, układając palce w symbol "Victorii".

Popatrzyłaś na niego, marszcząc brwi, a nim zdążyłaś coś powiedzieć, czarnowłosy zniknął z Twojego pola widzenia, biegnąc w podskokach w stronę lasu.

Twoja poranna intuicja nie zawiodła Cię w żadnym stopniu. Przeczuwałaś, że wszystko to, co skrywał zarówno Kakashi, jak i Gai w końcu ujrzy światło dzienne. Teraz wreszcie wszystko ułożyło się w logiczną całość. Mężczyźni starali się wyszkolić swoich podopiecznych jak najdokładniej, aby jak najlepiej wypaść w swoim "wielkim" pojedynku.

Nie miałaś pomysłu na to, jak skomentować całą sytuację, więc tylko zrezygnowana pokręciłaś głową i ponownie ruszyłaś przed siebie, aby resztę wolnego dnia przeznaczyć na odpoczynek i psychiczne przygotowanie do misji, która miała czekać Cię już niebawem.

                                   *****

Hejka!

Bardzo przepraszam Was za to, że rozdział pojawił się z opóźnieniem. W tym tygodniu miałam tyle na głowie, że po prostu nie miałam kiedy spokojnie usiąść i go napisać. Mam jednak nadzieję, że się Wam spodobał :)

Buziaki

Melody ;***

✔||Kakashi x Reader PL|| Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz