Rozdział 2

748 63 6
                                    


Jechałem zatłoczonym pociągiem bezmyślnie spoglądając na mijany świat. Po dwóch latach spędzonych w grze to właśnie tamto miejsce wydawało mi się bardziej rzeczywiste niż to co widziałem po odzyskaniu przytomności. Czasami wciąż przyłapywałem się na tym, iż wzrokiem szukałem paska życia w lewym górnym rogu swojego pola widzenia. Dopiero po chwili udawało mi się wtedy oprzytomnieć i na nowo docierało do mnie, że już nie jestem w SAO... Wróciłem do realnego świata, ale wciąż w to nie wierzyłem. Czasami pragnąłem wrócić do Aincradu i na nowo zaszyć się z Asuną w naszej małej chatce na dwudziestym drugim piętrze latającego zamku.
Być może było to głupie i szalone ja jednak tak własnie się czułem...

Zauważając, że dojeżdżam na swoją stację nieśpiesznie opuściłem pociąg i udałem do domu. Mijałem rodziny z dziećmi i zakochane pary całkowicie obojętny. Nie istniał dla mnie nikt z nich, cały świat przestawał dla mnie mieć jakiekolwiek znaczenie. Duszą wciąż byłem poza nim... Razem z ukochaną i przyjaciółmi znajdowałem się w świecie stworzonym przez Kayabę Akihiko.

Dostrzegłem w oddali zarys budynku, w którym się wychowałem i lekko przyśpieszyłem kroku. Pragnąłem znaleźć się w swoim niewielkim pokoju i odciąć od tego dziwnego dla mnie miejsca. Otwierając drzwi usłyszałem odgłosy krzątaniny dochodzące z kuchni dzięki czemu domyśliłem się, że Sugu właśnie przygotowuje dla nas kolację.

- Wróciłem. - Zdjąłem czarną kurtkę i powiesiłem na wieszaku zaraz potem ściągając buty. Wchodząc w głąb domu zerknąłem w stronę kuchni i tak jak się spodziewałem zobaczyłem tam ciemnowłosą nastolatkę szykującą posiłek. Na mój widok uśmiechnęła się lekko.

- Witaj w domu, braciszku. Kolacja będzie gotowa za kilka minut... Zostaniesz tutaj czy przynieść ci na górę?

- Nie trzeba, nie jestem głodny. - Po tych słowach skierowałem się prosto na piętro do swojego pokoju. Nie miałem ochoty ani na jedzenie ani na niczyje towarzystwo. Pragnąłem być sam... Chociaż może i to nie do końca prawda, pragnąłem być z Asuną...

Mijając nastolatkę dostrzegłem ból na jej twarzy i sam poczułem drobne ukłucie w sercu. Nie chciałem krzywdzić swojej rodziny, po prostu nie potrafiłem żyć tak jakby nic się nie stało. To było dla mnie niemożliwe. Wbiegłem szybko po schodach i wpadłem do swojej sypialni zatrzaskując za sobą drzwi. Usiadłem na łóżku spoglądając przez okno na płatki śniegu powolnie opadające na ziemię. Nawet nie wiedziałem kiedy zaczęło padać i zrobiło się całkiem ciemno. Powoli podszedłem do okna i nie zważając na niską temperaturę otworzyłem je na oścież. Zimne powietrze owiało moją twarz i potargało włosy. Już po krótkiej chwili gęsia skórka pokryła moje ramiona. Moje wątłe ciało zaczęło trząść się z zimna a z każdym oddechem wypuszczałem obłoczek pary... 

Spojrzałem na kilka gwiazd widocznych na niebie czując jak słone łzy spływają po moich policzkach. Dużo płakałem ostatnimi czasy co bardzo mnie złościło. Świadomość, że stałem się tak słaby działała mi na nerwy. Zastanawiałem się co powiedziałaby ona na mój widok. Niewątpliwie byłaby na mnie strasznie wściekła za żałosny stan w jakim się znajdowałem. Histeryczny śmiech opuścił moje usta.

Odsunąłem się od okna nawet nie kłopocząc się jego zamknięciem i położyłem na łóżku. Ostatnim co pamiętam zanim zasnąłem była twarz ukochanej, która jak co wieczór pojawiała się mi przed oczami zanim zasnąłem.


Miecz Kayaby miał właśnie opaść na moje ciało pozbawiając mnie reszty HP. Chciałem już z rezygnacją zamknąć oczy gdy nagle przede mną pojawiła się dziewczęca sylwetka. Szok i niedowierzanie wezbrały we mnie gdy zrozumiałem kim jest owa dziewczyna. 

Asuna rzuciła się przede mnie chcąc ocalić moje tak niewiele warte życie. Z rozpaczą patrzyłem jak ostrze dosięga jej delikatnego ciała. Wypuszczając dwa miecze ze swoich dłoni złapałem osuwające się ciało ukochanej. Niesamowity ból i rozpacz wypełniła moje serce gdy zobaczyłem jak pasek wskazujący poziom jej życia spada aż do zera... Był to bezwzględnie zapadający wyrok... 

Nie potrafiłem wykrztusić z siebie nic po za imieniem nastolatki. Łzy wezbrały w moich oczach, ale nie spłynęły po policzkach. 

- Kirito-kun... Przepraszam. - Jej delikatny uśmiech był ostatnim co zobaczyłem zanim jej ciało rozpadło się na miliony drobnych świecących kawałków by po chwili zniknąć całkowicie. Nie pozostawiając po sobie żadnego śladu, tak jakby nigdy nie istniała...

- ASUNA!

Gwałtownie usiadłem na łóżku z sercem bijącym z zawrotną prędkością. Wspomnienie tak wyraźne wciąż na nowo odtwarzało się w mojej głowie. Moje ciało trzęsło zarówno z emocji jak i niebywale niskiej temperatury panującej w pomieszczeniu. Spojrzałem na wciąż otwarte okno i na sporą ilość śniegu, który napadał przez nie do środka. Szybko wstałem z materaca i zamknąłem okno, nie przejmując się już śniegiem. 

Siadając na powrót na posłaniu starałem się uspokoić oddech i serce, które wcale nie chciało ochłonąć. Mimowolnie skierowałem swój wzrok na urządzenie znajdujące się na moim biurku. NerveGear leżał tam od momentu, w którym udało mi się go odzyskać. Patrzyłem na konsole, która odebrała mi dwa lata dając jednocześnie tak wiele. 

- Dlaczego? Dlaczego oni się nie budzą? Przecież ja się obudziłem, a to ja zginąłem w tamtym świecie... Błagam... Jeśli już ktoś miałby nigdy nie otworzyć oczu, dlaczego to nie byłem ja? Przecież oni... ONA niczym nie zawiniła...

W ciemnościach nocy nikt nie odpowiedział na moje słowa.



No... Kolejny za nami. Mam nadzieję, że się podobał. Przepraszam za wszystkie błędy... :P Kolejny postaram dodać się w ten weekend.

Pozdrawiam

AsunaQ1295

SAO: RothardOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz