Rozdział 30

473 35 0
                                    

Siedziałem przed chwilę nieruchomo niezdolny kiwnąć nawet palcem. Moje oczy utkwione były w nogach, na których miałem już nigdy nie stanąć. Nie jestem pewien, ile czasu trwałem w tym zawieszeniu, ale w pewnym momencie poczułem dłoń chwytającą mnie za ramię. Zaskoczony drgnąłem lekko i spojrzałem na Asunę. Jej oczy ze zmartwieniem przyglądały się mojej twarzy. Do moich oczu wbrew woli napłynęły mi łzy.

- Moje nogi... Nie czuję ich... - Mój głos nie był donośny, ale natychmiast zwrócił uwagę wszystkich obecnych. Na twarzach otaczających mnie osób odmalował się szok, a zaraz potem zmartwienie.

Lekarz błyskawicznie znalazł się obok mnie i zaczął zadawać mi dziesiątki pytań, których prawie nie słyszałem. Zdezorientowany i przerażony patrzyłem na niego błagając w duchu, aby to nie było prawdą. Mężczyzna po chwili zrozumiał, że nie słyszę praktycznie nic z tego co do mnie mówił i przybliżył się do mnie wymawiając każde słowo powoli i starannie. Jednocześnie widziałem jak jego ręce sięgają moich nóg i zaczynają je uciskać w różnych miejscach.

- Czy czujesz cokolwiek? Możesz spróbować poruszyć palcami u stóp? - Te i podobne pytania zadawał mi przez jakiś czas, ale ja na każde musiałem odpowiedzieć przecząco. Nie czułem zupełnie nic poniżej pasa i nie mogłem poruszyć nogami z żaden sposób.

W końcu lekarz odsunął się ode mnie a jego mina nie wróżyła nic dobrego. Odwrócił się do mnie plecami i zaczął rozmawiać z pozostałą trójką, która przez cały czas patrzyła na mnie z lękiem i zmartwieniem. Im dłużej rozmawiali tym bardziej się denerwowałem. W pewnym momencie po twarzach kobiety i jej córki zaczęły płynąć łzy, Asuna za to spojrzała na mnie i po prostu podbiegła do mnie przytulając się. Odruchowo owinąłem ręce wokół niej i mocniej do siebie przycisnąłem.

Potem lekarz zaczął zadawać mi kolejne pytania dotyczące tym razem wydarzeń poprzedzających moje przebudzenie. Z niechęcią opowiadałem o walce z ostatnimi ocalałymi. Nagle jednak zamarłem a przed oczami ujrzałem wielki topór pędzący prosto na mnie... Zrozumiałem dlaczego nie mogę ruszać nogami. Gdy tylko powiedziałem o tym mężczyźnie przede mną na jego twarzy pojawiło się zrozumienie. Kiwnął tylko kilka razy głową i powiedział, że musi skonsultować się z jakimś specjalistą po czym wyszedł. Po chwili to samo uczyniły ciemnowłosa kobieta i jej córka.

Zostałem sam z Asuną, która wciąż tkwiła w moich objęciach. Czując się niesamowicie przytłoczony ukryłem twarz w jej włosach i pozwoliłem sobie zapłakać. Łzy spływały mi po policzkach a ja po prostu tuliłem do siebie ukochaną dziewczynę wydającą mi się w tamtym momencie jedyną trwałą rzeczą w tym świecie...

*Trzy dni później*

Po tym jak zacząłem na nowo dobrze słyszeć Asuna opowiedziała mi co tak naprawdę się wydarzyło. Mówiła o naszym pobycie w SAO i o tym co się stało po tym jak pokonałem Heathcliffa. Wyjaśniła mi również, co ja zrobiłem po tym jak poznałem prawdę o losie jej i całej reszty. Twierdziła, że nie zabiłem nikogo a wręcz przeciwnie - uratowałem mnóstwo osób w co ciężko było mi wierzyć. Ze smutkiem też przekazała mi zdanie lekarza odnośnie moich nóg.

Otóż po tym jak w Rothardzie zostałem ich pozbawiony mój umysł, który pozbawiony został ochrony przed bólem i innymi odczuciami zachowywał się tak jakby to moje realne ciało straciło nogi... Lekarz nie był pewien czy z czasem nie odzyskam w nich czucia, ale twierdził iż jest to mało prawdopodobne i nie powinienem robić sobie nadziei. Słuchając tych słów z ust ukochanej zastanawiałem się co powinienem zrobić. Myśl, że już nigdy nie stanę na nogi towarzyszyła mi nieustannie.

Siedząc w swojej sali wyglądałem przed okno na miasto będące moim domem. Przez minione trzy dni powoli oswajałem się z tą myślą jak i również z mnóstwem informacji. Ciężko mi było przyjąć do wiadomości to, że mam rodzinę, której nie pamiętałem jak i to, że moi przyjaciele nie mają do mnie żalu za to co zrobiłem w Rothardzie. Mimowolnie przypomniałem sobie ich pełne radości twarze gdy przyszli mnie odwiedzić i to jak przepraszali mnie za to, że chcieli mnie zabić... Słuchając ich szczerych słów czułem się jeszcze gorzej bo ja ich zabiłem. Nie liczyło się dla mnie to, że nie zrobiłem tego w rzeczywistości skoro gdy ich mordowałem myślałem, że robię to naprawdę...

Drgnąłem słysząc pukanie do drzwi. Odwróciłem się dokładnie w momencie, gdy Asuna zamykała je za sobą. Na jej lekko wciąż wychudzonej twarzy malował się szczery uśmiech. Z każdym jej krokiem przybliżającym ją do mnie czułem jak moje serce przyśpiesza. Gdy w końcu usiadła obok mnie byłem pewien, że zaraz wyskoczy mi z piersi. Dziewczyna spojrzała na mnie kątem oka po czym pochyliła się i oparła głowę na moim ramieniu.

- Jak się czujesz? - Jej ciepły głos przerwał panującą dotąd ciszę.

- Lepiej. Doktor twierdzi, że za kilka dni mnie wypiszą... - Spojrzałem kątem oka w jej stronę. Poczułem jak w okolicach mojego serca rozlewa się ciepło na widok jej delikatnego uśmiechu.

- Cieszę się. Nie mogę się doczekać, aż razem będziemy mogli dowiedzieć się jak wiele się tu pozmieniało. - Uniosła twarz patrząc mi prosto w oczy.

- Tak... - Uniosłem rękę i pogładziłem ją po policzku. Ostrożnie zbliżyłem się do niej i złączyłem nasze usta w pocałunku, którego oboje od dawna pragnęliśmy i potrzebowaliśmy.

W tamtym momencie nie obchodziło mnie czy będę mógł kiedykolwiek jeszcze chodzić ani czy odzyskam pamięć. Nie obchodził mnie świat ani to jak bardzo się zmienił...

Liczyła się tylko ONA...

Asuna. 



To już ostatni rozdział. Został mi tylko epilog, który powinien pojawić się jeszcze dzisiaj.

Przepraszam za ewentualne błędy.

Pozdrawiam 

AsunaQ1295

SAO: RothardOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz