Rozdział 8

439 41 0
                                    

Stałem przed panelem rejestrującym i przyglądałem się mu. Z podaniem nicku czy płci nie miałem najmniejszego problemu, ale przy prośbie o prawdziwy adres zamieszkania zawahałem się. Miałem w końcu zwrócić na siebie uwagę potencjalnego zabójcy. Z cichym westchnieniem nie podałem informacji i wysłałem zgłoszenie dokładnie w tym samym momencie co Sinon. Spojrzałem na nią i ponownie westchnąłem na wspomnienie naszej drogi do ratusza. Szaleńcza jazda po autostradzie i gnanie na złamanie karku byle by tylko zdążyć.

- Wszystko gotowe?

- Tak, dzięki za pomoc Sinon. - Postarałem się by mój głos był jak najbardziej entuzjastyczny.

Kilka minut później byliśmy już w pomieszczeniu, w którym miał odbyć się pierwszy etap turnieju. Zamyślony szedłem za swoją towarzyszką nie zwracając zbytniej uwagi na otoczenie. Niebieskowłosa natomiast uważnie przyglądała się swoim przeciwnikom i z jej ust wydobywały się tylko prychnięcia pełne pogardy.

- Pokazują swoją broń tuż przed startem. Debile.

Nie komentując jej uwagi po prostu dalej podążałem za dziewczyną. W końcu doszliśmy do jakiegoś pomieszczenia a Sinon ustała w jednym z jego rogów i usiadła na skórzanej kanapie. Po chwili jednak wstała i ruchem ręki wywołała menu. Spojrzała na mnie z zdziwieniem i odezwała się:

- Dlaczego się nie przebierasz? - Zaraz potem wcisnęła coś w swoim menu i jej struj po prostu zniknął. Widziałem ją w samej bieliźnie... Speszony szybko odwróciłem się do niej tyłem starając zapomnieć o tym co widziałem. Może i Sinon nie interesowała mnie w ten sposób, w końcu dla mnie istniała tylko i wyłącznie moja Asuna. Nie chciałem jednak wprawiać dziewczyny w zakłopotanie i ranić jej uczuć. Wyrzucałem sobie w myślach, że nie domyśliłem się gdzie idziemy, albo tego, że nie powiedziałem jej wcześniej kim jestem.

- Przepraszam! Chyba jeszcze się nie przedstawiłem... - Szybko wywołałem swoje menu i ruchem ręki udostępniłem widok niebieskowłosej.

- Trochę późno, ale dobrze... Kirito? Ciekawe imię... - Jej głos zaciął się na chwilę. - Mężczyzna? Jesteś mężczyzną?! Z tym wyglądem?! - Jej policzki zrobiły się mocno czerwone gdy spojrzała w dół i uświadomiła sobie zaistniałą sytuację. Szybko zasłoniła się rękoma jednak po chwili z łzami w oczach rzuciła na mnie i z całej siły uderzyła w twarz.

Siedziałem z Sinon w jednym z boksów popijając jakiś nieznany mi napój. Po długich namowach i przeprosinach udało mi się namówić dziewczynę, aby chociaż jeszcze przez chwilę mi pomagała. Tłumaczyła mi w jaki sposób będzie odbywał się turniej. W jej spojrzeniu dostrzegłem determinacje i coś jeszcze...

- Tym razem... Tym razem na pewno zniszczę wszystkich silnych graczy. - Jej cichy głos przesiąknięty był silnymi emocjami.

Poczułem jak zimny dreszcz przebiega mi po kręgosłupie. Myśl, że dziewczyna siedząca przede mną może być tyk kogo uwagę próbuję zwrócić była co najmniej niepokojąca. Nagle do naszego stolika doszedł jakiś mężczyzna, który wnioskując po zachowaniu niebieskowłosej był jej dobrym znajomym. Na początku tak jak i ona wziął mnie za dziewczynę jednak Sinon z krzywym uśmiechem szybko wyjaśniła mu, że tak nie jest.

Nim się zorientowałem nadszedł czas na moją pierwszą bitwę. Błyskawicznie zostałem przeniesiony na wylosowaną przez komputer mapę, na której miało mi przyjść zmierzyć się z swoim pierwszym przeciwnikiem.

Serce zaczęło mi szybciej bić gdy rozglądałem się po otoczeniu. Nigdzie nie widziałem mojego rywala. Starając się wyciszyć zamknąłem oczy i odetchnąłem głęboko wysilając słuch. Na początku nie było nic niezwykłego, ale już po chwili usłyszałem cichy szmer dobiegający z zarośli nieopodal. Natychmiast zorientowałem się, że to właśnie gracz czołga się po ziemi starając się zbliżyć do mnie.

Szybkim ruchem wyciągnąłem swój pistolet i wystrzeliłem chcąc wypłoszyć go z kryjówki. Mężczyzna poderwał się z ziemi i otworzył ogień. Robiłem wszystko co mogłem aby uniknąć pocisków, jednak nie potrafiłem ominąć wszystkich. Zdyszany z walącym sercem schowałem się za jedną z kamiennych kolumn. Gorączkowo zastanawiałem się co powinienem zrobić.

- Gdybym tylko wiedział, gdzie polecą kule... - Szept opuścił moje usta. Całe moje ciało zamarło pod wpływem wiedzy, która nagle na mnie spłynęła.

PRZECIEŻ JA WIEM GDZIE POLECĄ POCISKI!

Schowałem swój pistolet i wyciągnąłem miecz. Z cichym sykiem z rękojeści wysunął się laserowy promień. Biorąc ostatni głęboki oddech wybiegłem zza swojej zasłony i ruszyłem wprost na przeciwnika. Kule leciały wprost na mnie jednak, tym razem doskonale wiedziałem co robić. Dzięki systemowi wspomagającemu wiedziałem jak ich uniknąć. W błyskawicznym tempie zbliżałem się do coraz bardziej zdenerwowanego gracza. Po drodze nie tylko omijając pociski a także wykorzystując miecz aby część z nich odbić tuż zanim miały trafić moje ciało.

Będąc niecałe trzy metry od przeciwnika zauważyłem, że skończyła mu się amunicja. Z ponurym uśmiechem wykorzystałem to i rzuciłem się do przodu jeszcze szybciej. Mężczyzna nie mógł nic zrobić gdy jednym płynnym cięciem przeciąłem jego ciało.

Osunąłem się na ziemię ciężko dysząc, moje serce waliło z zastraszającą prędkością. Odchyliłem głowę i spojrzałem na napis głoszący moją wygraną.

- Przedstawienie czas zacząć...


Na początku chcę powiedzieć, że nie jestem pewna czy od teraz rozdziały pojawiać będą się o wyznaczonym terminie. Niestety będę miała teraz mnóstwo nauki w związku z kilkoma czekającymi mnie poprawkami w szkole... ;( Postaram się jednak dodawać chociaż jeden rozdział tygodniowo.

Mam nadzieję, że ten się Wam spodobał.

Pozdrawiam

AsunaQ1295

SAO: RothardOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz