Rozdział 15

384 35 1
                                    


Wszystko wokół mnie pochłonęła ciemność a ja już po chwili znalazłem się na rozległej polanie. Moje włosy rozwiewał ciepły wiatr a ja sam poczułem dziwną nostalgię. W górnym prawym rogu ujrzałem swoje imię i pasek życia. Westchnąłem głęboko i odchyliłem lekko głowę pozwalając aby świadomość tego gdzie się teraz znajduję dotarła do mnie w pełnej krasie. Nagle do moich uszu dobiegł dźwięk a tuż przede mną pojawiło się niewielkie półprzezroczyste okienko informujące, że dostałem wiadomość. Lekko zdziwiony otworzyłem plik i moim oczom ukazał się niedługi tekst.

Kirito-kun!

W mojej ekscytacji zapomniałem powiedzieć ci o kilku ważnych zasadach. Po pierwsze NIKT nie może wiedzieć kim jesteś. Aby ułatwić ci to zadanie w twoim ekwipunku powinna znajdować się maska. Dla nich będziesz kolejnym demonem, którego muszą pokonać. Po drugie nie wolno ci nikomu powiedzieć dlaczego zabijasz. No i na koniec jeśli twoje HP spadnie do zera umrzesz, ale tego chyba nie musiałem wyjaśniać...

Zamknąłem oczy i westchnąłem ponownie. Przez chwilę stałem bez ruchu pozwalając aby wiatr targał moimi włosami. Moje ciało było wychudzone również w tym świecie, zapewne dlatego, że musiałem na nowo skonfigurować Nervegeara jakiś czas temu. Do uszu docierały śpiewy ptaków zamieszkujących las dookoła polany. Byłem pewien, że nie jest to standardowe miejsce spawnu nowych graczy, ale nie dziwiłem się temu zbytnio. W końcu nie mogłem po prostu zjawić się na środku jakiegoś miejskiego placu...

Po chwili postanowiłem przejrzeć podstawowy ekwipunek. Szybko przesunąłem palcami w powietrzu i kliknąłem odpowiednią ikonkę. Na liście przedmiotów oprócz obiecanej maski był jeszcze jednoręczny miecz dla początkujących. Nie chcąc tracić czasu wyposażyłem się w ekwipunek i na moich plecach pojawił się smukły miecz. Wyjąłem je i ujrzałem lekko wyszczerbione ostrze. Zamachnąłem się kilka razy na próbę i na mojej twarzy mimowolnie pojawił się niewielki uśmiech towarzyszący powracającemu uczuciu, które towarzyszyło mi za każdym razem gdy trzymałem miecz w dłoni.

Wiedząc, że każda sekunda jest dla mnie i dla uwięzionych w tym świecie ludzi bezcenna od razu zabrałem się za czytanie małego informatora, który był jednym z elementów wyposażenia początkowego. Szybko odkryłem, że i w tym świecie istnieją "Techniki miecza" tylko były trochę zmienione. Zrozumiałem jakie tło fabularne wymyślił sobie tajemniczy mężczyzna tworząc ten świat.

Kraina, w której się znajdowałem miała być targana wojną pomiędzy ludźmi a demonami. Domniemanym zadaniem graczy było wygrać wojnę z tymi istotami. Ja jednak wiedziałem, że to jest niemożliwe. Stale odradzające się moby które wraz z upływem czasu stawały się silniejsze były tak naprawdę niepokonane. Wiedziałem, że to celowy zabieg twórcy i jeszcze bardziej mnie to zdenerwowało. Myśl, że gdybym się nie zgodził wejść do tego świata ci wszyscy ludzie zginęliby do ostatniej chwili mając nadzieję, że uda im się stąd uwolnić była okropna.

Z informatora dowiedziałem się również, że ekwipunek ulega zniszczeniu i każda rana, którą otrzymam będzie krwawić jak prawdziwa. Na to ostatnie skrzywiłem się wyobrażając sobie jak mój miecz spływa krwią innych graczy. Mój wzrok zatrzymał się w pewnym momencie widząc coś co sprawiło, że serce zamarło mi w piersi.

"Każda rana, którą otrzyma gracz będzie miała swoje skutki. Jeśli gracz zostanie poważnie ranny podczas starcia będzie osłabiony przez dłuższy okres czasu a jego parametry znacząco zmaleją."

Pojąłem, że nie tylko będę musiał uważać aby nie dać się zabić a na dodatek nie pozwolić się poważnie zranić. Każde opóźnienie mogło równać się śmierci kolejnego gracza a na to nie mogłem sobie pozwolić.

- Uwolnię was... Przysięgam, że wyciągnę stąd wszystkich.

Przez chwilę stałem jeszcze w tym samym miejscu zanim z westchnieniem ruszyłem w głąb lasu. Byłem pewien, że właśnie tam znajdę jakieś słabsze potwory. Miałem mało czasu a całe sześć miesięcy do nadrobienia zanim będę mógł stanąć oko w oko z pierwszym graczem. Sprawy na pewno nie miał ułatwić mi niszczący się ekwipunek.

Mijałem kolejne drzewa a do moich uszu docierał śpiew ptaków. Ja jednak nie zwracałem już na to uwagi w pełni skupiony na szukaniu moba. W końcu znalazłem solidnego jelenia z czerwonym znaczkiem nad głową. Wiedziałem, że nie zdobędę z niego zbyt dużo expa, ale na początek musiało wystarczyć.

Bezszelestnie wysunąłem miecz ze skurzanej pochwy i przyjąłem swoją postawę bojową. Na ugiętych nogach powoli zbliżałem się do przeciwnika starając się pozostać niezauważonym. Wyczekując na odpowiedni moment ułożyłem rękę w odpowiedniej pozycji aktywując tym samym "Wypad" jedną z podstawowych w tym świecie "technik miecza" dla broni jednoręcznej.

Mimo słabych statystyk moja postać poruszyła się wystarczająco szybko aby zaskoczyć niczego niespodziewające się stworzenie. Ostrze miecza dosięgło jego ciała pozostawiając długą, obwicie krwawiącą ranę. Nie wystarczyła ona jednak aby wykończyć mojego przeciwnika. Pasek życia skurczył się zaledwie o połowę.

Zwierzę rozjuszone odwróciło się w moją stronę i nim się zorientowałem zaatakowało swoimi rogami. Silny cios trafił prosto w mój nieosłonięty po ataku brzuch a poroże z łatwością przebiło się przez materiał i moje ciało. Krzyk bólu opuścił moje usta a ja sam czułem ból jakiego nie doświadczyłem nigdy wcześniej. Osunąłem się na kolana nie potrafiąc dłużej utrzymać się na nogach.

Z trudem uniosłem głowę i ujrzałem jelenia szykującego się aby zadać mi kolejny cios...



To tyle na dziś mam nadzieję, że rozdział się spodobał i wyczekacie do następnego. :)

Pozdrawiam

AsunaQ1295

SAO: RothardOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz