Rozdział 17

347 34 1
                                    


Szybko schowałem się z boku budynku i z zapartym tchem czekałem aż osoby opuszczą budynek. Serce waliło mi z zawrotną prędkością a myśli przelatywały przez głowę jedna za drugą. Szok spowodowany myślą, że już za chwilę ujrzę dziewczynę, którą od pół roku odwiedzałem w szpitalu była czymś czego nie potrafiłem pojąć. Uczucia wezbrały we mnie niczym fala rosnąc z każdą sekundą i grożąc, że mnie pochłoną...

Dźwięk otwieranych drzwi przywrócił mnie do rzeczywistości. Ostrożnie wiedząc, że nie mogą mnie zobaczyć wychyliłem się zza rogu i spojrzałem w kierunku dwóch postaci.

Była tam...

Równie piękna jak ją zapamiętałem, nic się nie zmieniła. Te delikatne rysy twarzy, długie kasztanowe włosy i smukłe ciało... Poczułem jak zasycha mi w gardle. Niczym urzeczony wpatrywałem się w dziewczynę, która w swoich drobnych dłoniach moje serce. Im dłużej jej się przyglądałem tym bardziej uderzał we mnie fakt, że mimo braku fizycznych zmian coś się jednak zmieniło... Spojrzenie, które w moich wspomnienia było zawsze pełne radości teraz było przygaszone, wręcz puste. Na próżno mogłem szukać w nim dawnej radości a dostrzec mogłem smutek i rezygnację.

Serce ścisnęło mi się na ten widok. Miałem ochotę podbiec do niej objąć i zapewnić, że wszystko będzie dobrze. Zdawałem sobie jednak sprawę, że nie wolno mi tego zrobić. W tym świecie miałem odegrać rolę demona, który ma zniszczyć ich wszystkich. Nie mogłem pozwolić aby ktokolwiek dowiedział się kim byłem naprawdę i jakie otrzymałem zadanie. Nie ważne było jak bardzo pragnąłem po prostu przytulić ukochaną dziewczynę.

- Lis, dziękuję ci... Nie wiem jak bym sobie poradziła gdyby nie ty i reszta. - Cichy głos Asuny dotarł do moich uszu. - Po tym... Po tym jak... Jak Kirito...

- No, już nie musisz mi za nic dziękować, innym z resztą też. - Różowowłosa objęła moją ukochaną i uspokajająco pogłaskała po plecach. Ciałem kasztanowowłosej zaczął wstrząsać niekontrolowany szloch a ona sama mocniej wtuliła się w przyjaciółkę. - Nie płacz, on nie chciałby tego. Przecież wiesz, że kochał cię nad życie i pragnąłby abyś ułożyła sobie życie. Minęło pół roku odkąd zostaliśmy tutaj uwięzieni, ale nie wolno nam się poddać, Asuna.

- Tak, masz rację. - Nastolatka odsunęła się i wytarła łzy. Na jej ustach zamajaczył lekki, niepewny uśmiech. - Nie mogę pozwolić aby jego poświęcenie poszło na marne. Wydostaniemy się z tego miejsca!

Stałem nieruchomo czekając aż obie pójdą dalej. Ze smutkiem spoglądałem na kasztanowowłosą rozumiejąc, że ona uważa mnie za martwego. Przez chwilę jeszcze stałem w tym samym miejscu pragnąc aby to wszystko okazało się tylko snem. Chciałem obudzić się i zobaczyć Asunę obok mnie w prawdziwym świecie. Rzeczywistość była jednak brutalna i to w niej przyszyło mi żyć. Jeśli pragnąłem kiedyś usłyszeć głos mojej ukochanej musiałem stać się silny i zabić ją...

Dopiero gdy uzyskałem pewność, że nikt mnie nie zobaczy wślizgnąłem się do budynku. W środku było gorąco i parno. Dźwięk młota uderzającego w kowadło rozchodził się po pomieszczeniu a lśniące miecze i zbroje wystawione na widok klienta. Potężny mężczyzna z gęstą brodą stał za ladą i przyglądał mi się uważnie. Wiedziałem doskonale, że nic z jego strony mi nie zagraża był on bowiem NPC i nie miał własnej woli.

- Witam! W czym mogę służyć? - Przed moimi oczami pojawiło się okienko z możliwymi odpowiedziami. Szybko wybrałem opcję naprawy ekwipunku i wybrałem zniszczoną zbroję i jeszcze bardziej wyszczerbiony miecz. Uiściłem opłatę z pieniędzy, które dostałem na start po czym nie zwlekając ani chwili dłużej opuściłem kuźnię. Moje ubranie dalej było całe we krwi, ale nie zamierzałem tracić funduszy na jego czyszczeni.

Wracając do lasu sprzedałem jeszcze rzeczy, zdobyte tego dnia, nie uzyskałem może za nie zbyt wiele pieniędzy, ale w moim przypadku każdy grosz się liczył. Do swojej kryjówki dotarłem tuż przed zmrokiem. Wczołgałem się do niewielkiej jaskini i zasnąłem wiedząc, że jutro czeka mnie kolejny dzień pełen wysiłku i bólu. Do ostatniej chwili przed zaśnięciem w myślach nawiedzała mnie Asuna. Jej głos, spojrzenie i wreszcie ona cała. Z każdą chwilą byłem coraz bardziej zdeterminowany by uwolnić ją i całą resztę.

Spałem niespokojnym snem co chwilę budząc się czując, że coś jest nie tak. Wielokrotnie z trudem powstrzymywałem się przed odnalezieniem ukochanej dziewczyny i przytulnie jej. Tak właśnie minęła mi kolejna noc w Rothardzie.

To tyle na dziś. Przepraszam, że rozdziały są tak rzadko, ale na razie nie mogę inaczej...

Mam nadzieję, że ten się spodobał.

Wesołych świąt!!!

AsunaQ1295

SAO: RothardOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz