Rozdział 4

587 46 5
                                    


*Cztery miesiące później*

Siedziałem w jednej z wielu kawiarenek w naszym mieście. Rozglądałem się po jasnym pomieszczeniu samemu zapewne wyglądając w nim co najmniej dziwnie. Oto wychudzony, wyraźnie niedożywiony nastolatek siedzi pośród znakomicie odzianych i dobrze wyglądających dorosłych ludzi. Z cichym westchnieniem upiłem kolejny łyk herbaty i spojrzałem w kierunku drzwi. Zastanawiałem się dlaczego Kikuoka-san się spóźnia skoro to on mnie zaprosił.

Właśnie w tamtym momencie drzwi otworzyły się a do środka wszedł ciemnowłosy mężczyzna odziany w szary garnitur. Jego spojrzenie niemal natychmiast spoczęło na mnie a na twarzy pojawił się uśmiech. Szybkim krokiem zbliżył się do stolika i zajął wolne miejsce.

- Wybacz, Kirigaya-kun. Miałem lekkie problemy z dotarciem tutaj. Dziękuję, że zaczekałeś.

- Zrobiłem to ponieważ jestem ciekaw dlaczego mnie tutaj zaproszono. - Odparłem spokojnie obserwując mężczyznę.

- Och, tak rozumiem pozwól, że przejdę do rzeczy. - Jego twarz momentalnie spoważniała. - Jak wiesz kilka miesięcy temu do sieci trafiło kompletne oprogramowanie pozwalające na tworzenie własnych gier VR.

- Tak, wiem coś o tym. - Starałem się aby mój głos i twarz nie zdradzały absolutnie niczego co mogłoby sugerować iż to ja za to odpowiadam. Dokładnie cztery miesiące wcześniej wypuściłem "Nasienie Światów", które to właśnie powierzył mi twórca SAO. Dokładnie zatarłem za sobą ślady nie chcąc aby ktokolwiek dowiedział się, że to ja za to odpowiadam.

- Więc, po tym zdarzeniu zaczęły pojawiać się nowe gry wykorzystujące technologię VR. Jedną z nich jest Gun Gale Online, o którym już zapewne słyszałeś. - Uśmiechnął się lekko gdy skinąłem głową. - Widzisz jakiś czas temu doszło tam do niepokojących incydentów.

- Co ma pan na myśli? - Poczułem jak strach zaczyna ogarniać moje ciało.

- Chodzi o to, że dwa tygodnie temu pojawił się gracz nazywający się Death Gun. Mamy świadków na to, że podczas transmisji w jednym z lokali strzelił w ekran prosto w udzielającego wywiadu czołowego gracza GGO. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie to, że już po chwili owy gracz został wylogowany z gry przez system. Później dowiedzieliśmy się, że on nie żyje. To nie był jedyny taki przypadek. Zdarzyło się, że jeszcze kilku świetnych graczy zaginęło w podobnych okolicznościach. Świadkowie twierdzą, że w jednej chwili byli oni wyrzucani z gdy i już do niej nie wracali.

Milczałem nie wiedząc co powiedzieć. Myśl, że przez gry VRMMO mogą ginąć kolejni ludzie była okropna. Czułem gniew i żal do samego siebie za to, że udostępniłem "Nasienie Światów". Czułem się winny tym wszystkim zdarzeniom. Zaraz jednak przypomniało mi się coś, co dodało mi nadziei.

- Dlaczego mi pan o tym mówi? Przecież odkąd wprowadzono Amusphere zabicie kogoś z poziomu gry jest niemożliwe... Jest pan pewien, że te osoby zginęły z powodu postrzału w GGO?

- Widzisz, Kirigaya-kun ja również uważam to za niemożliwe, jednak te przypadki były do siebie niezwykle podobne, a po incydencie SAO podchodzę do takich spraw bardzo poważnie. Wszystkie te osoby zmarły na zawał serca. Wiem, że to wydaje się całkiem możliwe iż to zwykły przypadek, ale muszę mieć absolutną pewność. Właśnie dlatego zwróciłem się do ciebie. Może i nie byłeś jednym z czołowych graczy SAO, ale jesteś niezwykle inteligentny, proszę cię zatem abyś zbadał tą sprawę.

Milczałem nie wiedząc co mam odpowiedzieć. Z jednej strony nie chciałem wierzyć w to, że ktoś może zabijać ludzi z poziomu gry, ale miałem wątpliwości. Dawniej nie pomyślałbym, że śmierć w grze może równać się śmierci w realnym świecie, ale gra Sword Art Online brutalnie mi to uświadomiła. Przez gry VR odebrano mi bardzo wiele, niemalże wszystko.

Przez minione cztery miesiące nieraz zastanawiałem się dlaczego wypuściłem do sieci to co pozostawił mi Kayaba. Przecież tak wiele straciłem przez SAO, a mimo to nie potrafiłem znienawidzić tamtego świata. W końcu uświadomiłem sobie, że jakaś część mnie na zawsze będzie z nim związana...

- Co dokładnie miałbym zrobić?

- Chodzi o to, abyś wszedł do GGO i postarał się zwrócić na siebie uwagę tego całego Death Guna. Musimy dowiedzieć się o nim jak najwięcej.

- Więc, chodzi o to abym dał się postrzelić... - Spojrzałem na mężczyznę, który poruszył się niespokojnie. - Zgoda.

- Co? Naprawdę? Nie będziesz się spierał, że to niebezpieczne oraz, że powinniśmy zająć się tym sami? Przecież zgadzając się ryzykujesz swoim życiem, wszystkim co masz! - Kikuoka wyraźnie nie wiedział co myśleć o moim zachowaniu.

- Nie, to byłaby tylko strata czasu. Pytasz dlaczego ryzykuję wszystkim, ale prawda jest taka, że nie ryzykuję absolutnie niczym. - Podniosłem się z krzesła i ruszyłem do drzwi kawiarni. W pewnym momencie zerknąłem przez ramię na wpatrującego się we mnie mężczyznę. - Nie mam już nic czym mógłbym ryzykować...



Kolejny rozdział gotowy! :) Teraz będę miała więcej czasu więc postaram się szybciej dodać nexta. Mam nadzieję, że ten rozdział  Wam się spodobał.

Pozdrawiam

AsunaQ1295

SAO: RothardOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz