Siedziałem w sali Asuny ze smutkiem spoglądając na dziewczynę. Jej ciało było w opłakanym stanie i wiedziałem, że już długo nie wytrzyma. Myśl, że pewnego dnia mógłbym przyjść do szpitala tylko po to aby odkryć, że jej serce już nie bije była okropna. Z każdym dniem uświadamiałem sobie jednak, że jest to coraz bardziej prawdopodobny scenariusz.
- Wiesz, to już pół roku. - Ostrożnie jakby bojąc się ją skrzywdzić pogłaskałem delikatną skórę na jej policzku. Pod palcami wyczuwałem kruche kości. - Kiedy w końcu się obudzisz?
Jak za każdym razem na zadawane przeze mnie pytania odpowiadała cisza przerywana tylko monotonnym dźwiękiem wydawanym przez maszyny utrzymujące moją ukochaną przy życiu. Może zdawać się to dziwne ale po pewnym czasie polubiłem ten dźwięk, może nawet pokochałem. Był on jedyną rzeczą w tym świecie, która uświadamiała mi, że serce nastolatki wciąż bije. Mimo takiego czasu wciąż pompowało krew i niestrudzenie pracowało.
- Bardzo mi cię brakuje, wiesz? Ludzie myślą, że dla nas życie płynie dalej, ale to nieprawda. Każdy z nas, każda osoba, która się obudziła o was myśli. Zastanawiamy się czy jeszcze otworzycie oczy, powiecie chociaż słowo... - Łzy spłynęły po moich bladych policzkach, a ja nawet nie starałem się ich powstrzymywać.
- Przyszedłem tutaj bo muszę ci coś powiedzieć. Wracam tam, rozumiesz? Mimo, że obiecałem sobie, że już nigdy nie wejdę do wirtualnego świata to muszę to zrobić. - Uniosłem głowę i spojrzałem w biały sufit jakby był czymś niezwykłym. - Dowiedziałem się dzisiaj, że być może w grze giną kolejni ludzie. To powinno być niemożliwe, prawda? My jednak dobrze wiemy, że tak nie jest... Muszę to sprawdzić, muszę mieć pewność... Właśnie dlatego wejdę do tego świata.
Milczałem przez chwilę wsłuchując się w pracę maszyn. Dopiero po kilku minutach spojrzałem na nowo na nieprzytomną dziewczynę.
- Nie bądź na mnie zła, dobrze? Obiecuję, że to będzie ostatni raz. - Uśmiechnąłem się gorzko. - Bez ciebie to wszystko nie ma sensu. Nic się dla mnie nie liczy. Nie obchodzi mnie nawet to, że mogę tam zginąć... Bez ciebie nie mam powodu aby walczyć, ani by żyć.
Przez kolejne minuty siedziałem i po prostu patrzyłem na drobną nastolatkę. Chciałem zostać przy niej już na zawsze, ale wiedziałem, że muszę wracać do domu. Po godzinie z bólem opuszczałem salę chociaż wiedziałem, że przyjdę do niej następnego dnia od razu po lekcjach. Niestety nawet ta myśl nie poprawiała mi wtedy humoru.
Jadąc do domu zacząłem zastanawiać się nad tym co powiedział mi tego dnia Kikuoka-san. Wiedziałem, że czeka mnie niełatwe zadanie, ale nie zamierzałem się wycofywać. Chciałem zdobyć pewność, że gracze GGO są bezpieczni. Gdyby ktoś zginął tylko dlatego, że ja stchórzyłem nigdy bym sobie nie wybaczył.
- Wróciłem. - Szybko pozbyłem się kurtki i butów i wszedłem do kuchni, w której siedziały moja mama z siostrą. Obie uśmiechnęły się na mój widok, ale w głębi ich oczu widziałem zmartwienie. Był to bardzo częsty widok. Byłem świadomy, że to ja jestem powodem ich zmartwień i wcale mnie to nie cieszyło. To, że przez minione pół roku praktycznie nie przybrałem na wadze, i często opuszczałem zajęcia szkolne przysparzało im obu cierpienia.
- Witaj w domu, Kazuto. - Mama podeszła do mnie i uścisnęła mnie lekko. - Więc, czego chciał Kikuoka-san?
- Prosił mnie o radę w jednej sprawie. - Skłamałem gładko nie chcąc martwić swojej rodzicielki. Zresztą byłem pewny, że gdyby znała prawdę nigdy nie pozwoliłaby mi tego zrobić.
- O radę? A o jaką radę miałby prosić kogoś takiego jak ty? - Sugu spojrzała na mnie pochmurnie. Wciąż często gniewała się na mnie za to, że tyle czasu poświęcam Asunie. Jej zdaniem już dawno powinienem sobie odpuścić, ale ja po prostu nie mogłem. Za bardzo kochałem kasztanowowłosą.
- Chodziło o jedną z nowych gier VR... Nic specjalnego. - Odparłem na jej pytanie i ruszyłem po schodach do swojego pokoju.
- Kazuto, będziesz jadł kolację? - Cichy głos mamy dobiegł moich uszu gdy byłem już w połowie drogi.
Spojrzałem przez ramię na kobietę, która mnie wychowywała. Widziałem nadzieję na jej twarzy i wiedziałem, że nie mogę jej po prostu odmówić. Westchnąłem cicho i skinąłem głową.
- Zawołaj mnie jak będzie gotowa.
Zamknąłem za sobą drzwi i usiadłem na moim wąskim pojedynczym łóżku. Mój wzrok powędrował do NerveGeara, który w dalszym ciągu stał na moim biurku.
- Już niedługo...
Ech... Kolejny już za nami. Niedługo akcja trochę się rozkręci więc mam nadzieję, że wytrzymacie do tego czasu. :) Mam nadzieję, że ten rozdział choć trochę się Wam spodobał.
Przepraszam za wszystkie ewentualne błędy. Kolejny pojawi się jeszcze w tym tygodniu.
Pozdrawiam
AsunaQ1295
CZYTASZ
SAO: Rothard
FanfictionMinęły dwa miesiące od momętu zakończenia gry Sword Art Online. Niestety nie wszyscy gracze wrócili do swoich bliskich. Część z nich mimo iż przeżyła incydent SAO wciąż leży nieprzytomna w szpitalnych salach. Do osób, które nie zbudziły się po ukońc...