Rozdział 3

636 54 4
                                    

Tamtej nocy nie zmrużyłem już oka nawet na chwilę. Leżałem tylko patrząc się tępo w sufit. Nad ranem zwlokłem się z łóżka i ruszyłem do łazienki. Idąc jasnym korytarzem zajrzałem jeszcze do pokoju Sugu. Uśmiechnąłem się lekko na widok śpiącej siostry. Cicho zamykając za sobą drzwi ruszyłem do łazienki. Wchodząc do przestronnego pomieszczenia jak co dzień spojrzałem w lustro wiszące nad umywalką po mojej prawej i skrzywiłem się na swój widok. Szybko odwróciłem wzrok i zamiast tego rozejrzałem się po łazience, która nie zmieniła się ani trochę przez minione dwa lata. Ściany dalej pokrywały niebieskie kafelki a podłoga wyłożona była jasnymi, prawie białymi płytami. W kącie stał spory prysznic a tuż obok była średniej wielkości wanna. Oprócz wspomnianej już umywalki znalazło się jeszcze miejsce na pralkę a i tak nie było ciasno.

Szybko zrzuciłem z siebie wczorajsze ubrania i odkręciłem ciepłą wodę pod prysznicem. Już po chwili gorące strumienie uderzyły w moje ciało dając ukojenie. Z cichym westchnieniem odchyliłem głowę tył i zamknąłem oczy. Stałem tak przez kilka minut zanim szybkimi ruchami użyłem swoje ciało. Wychodząc z kabiny owinąłem się w pasie ręcznikiem i drugim zacząłem wycierać włosy. Po cichu opuściłem pomieszczenie i wróciłem do swojej sypialni. Rzuciłem ręcznik, którym suszyłem włosy na łóżko i podszedłem do szafy. Wyciągnąłem z niej koszulkę i bluzę w czarnym kolorze oraz dżinsy w tej samej barwie. Potem złapałem jeszcze parę czystych bokserek z komody i założyłem wszystko na siebie.

Ubrany w świeże ciuchy zszedłem na dół do kuchni. Tak właściwie nie miałem ochoty nic jeść, ale wiedziałem, że moje ciało tego potrzebuje. Niechętnie więc zrobiłem sobie tosty i usmażyłem jajko. Jedząc posiłek czułem się co najmniej jakbym miał w ustach tekturę. Jedzenie już nie smakowało mi tak jak dawniej. Za każdym razem przypominały mi się posiłki szykowane przez Asunę i w porównaniu z nimi wszystko inne wypadało nijako...

Odłożyłem brudne naczynia do zlewu i skierowałem się do przedpokoju. Zakładając buty usłyszałem kroki na schodach. Uniosłem głowę i ujrzałem ciemnowłosą dziewczynę wpatrującą się we mnie ze smutkiem.

- Znów tam idziesz?

- Przecież wiesz, że tak. - Spojrzałem na siostrę zastanawiając się dlaczego za każdym razem o to pyta.

- Braciszku... Ja rozumiem, że ty coś czujesz do tej dziewczyny. Nie uważasz jednak, że powinieneś pójść dalej? Proszę, zrozum gdyby ona... Gdyby oni mieliby się obudzić już by to zrobili...

- Cisza! - Nie mogłem słuchać jej słów, nie chciałem nawet o tym myśleć. Doskonale jednak zdawałem sobie sprawę, że im więcej czasu upływa tym mniejsze są szanse. - Nic nie wiesz! Nigdy nie zrozumiesz co czuję!

Nie zaszczycając Sugu nawet spojrzeniem złapałem kurtkę i wybiegłem na zewnątrz. Niestety z powodu opłakanego stanu mojego ciała już po kilkunastu metrach musiałem zwolnić i iść już powoli. Nawet nie skupiając się na drodze dotarłem do stacji a później do szpitala, w którym leżeli moi bliscy.

Jak co dzień odwiedziłem Agila, Kleina, Silicę i Lisbeth. Czułem się okropnie widząc ich wszystkich w takim stanie, jednak nie potrafiłem po prostu zapomnieć o nich i żyć dalej. Oni wszyscy byli moimi przyjaciółmi i nie zamierzałem ich porzucić.

Na koniec poszedłem do sali, w której leżała Asuna. To właśnie tam spędziłem kolejne kilka godzin. Budynek opuściłem dopiero pod wieczór, choć robiłem to niechętnie. Wracając do domu zastanawiałem się czy powinienem porozmawiać z Sugu o tym co działo się w Sword Art Online, czy powinienem wyznać jej prawdę.

Właśnie takie rozmyślenia towarzyszyły mi gdy przekroczyłem próg swojego domu.

- Wróciłem.

Szybko zdjąłem kurtkę i buty i bez ociągania ruszyłem do swojego pokoju.

- Kazuto! Zaczekaj! - Suguha wyszła z kuchni kopertą w dłoni. Bez słowa wyciągnęła ją w moim kierunku. Zdziwiony sięgnąłem po list i podziękowałem cicho.

Z jasną kopertą w dłoni wszedłem po schodach i zamknąłem się w swojej sypialni. Zaintrygowany spojrzałem na rzecz trzymaną w dłoni w poszukiwaniu nadawcy, ale nigdzie nie znalazłem informacji o nim, na białym papierze widniały tylko moje dane.

Nie chcąc dłużej zwlekać rozdarłem papier i wyjąłem list. Im bardziej zagłębiałem się w jego treść tym bardziej moje oczy rozszerzały się.

Drogi Kirito–kun

Gdy to czytasz, ja już nie żyję. Zapewne zostałem pokonany przez Ciebie na setnym piętrze Aincrad. Wiedz jednak, że nie żałuję tego co uczyniłem. Stworzyłem tamten świat w celu, którego już nie pamiętam... Wiem tylko, że zawsze pragnąłem aby łączył on ludzi. Zapewne nie rozumiesz mnie i gardzisz moją osobą. Nie dziwię się temu. Przez moje działania zginęli ludzie możliwe, że i osoby, które znałeś oraz ceniłeś. Wierzę jednak iż nie znienawidziłeś świata Aincrad. Jeśli mam rację to, to co powierzam w twoje ręce stanie się początkiem. Jeśli jednak chcesz zapomnieć i ruszyć dalej zniszcz to. Cokolwiek postanowisz wiedz, że ta historia jeszcze się nie skończyła. Są osoby, które nie zgadzają się z moimi działaniami i wkrótce po mojej śmierci dadzą o sobie znać.

Wierzę jednak w Ciebie Kirito-kun i powierzam Ci "Nasienie Światów"

Kayaba Akihiko

Wpatrywałem się w staranne pismo nie potrafiąc pojąć słów nim zapisanych. Drżącą ręką sięgnąłem do koperty i wyciągnąłem z niej przenośny dysk pamięci. Szybko podszedłem do komputera i podłączyłem je. Moje serce gwałtownie przyśpieszyło, gdy zrozumiałem co podarował mi twórca Sword Art. Online. 


Kolejny za nami. Mam nadzieję, że się spodobał i przepraszam za wszystkie ewentualne błędy. :) Nie jestem pewna kiedy pojawi się następny, ale na pewno przed niedzielą. Tylko tyle mogę obiecać.

Pozdrawiam 

AsunaQ1295

SAO: RothardOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz