Stałem na linii startu i patrzyłem na rewolwerowca. Dokładnie pamiętałem próbę mojego poprzednika. Biorąc głęboki oddech przyłożyłem dłoń do stojącego obok czytnika i zatwierdziłem wpłatę pieniędzy. Teraz nie było już odwrotu.
Skupiłem się tylko na nadchodzącym zadaniu. W momencie, w którym rozległ się dźwięk ogłaszający start ruszyłem do przodu. Już po kilku sekundach w moją stronę wystrzeliły wiąski światła, które oznajmiały jak polecą pociski. Nie zatrzymałem się jednak nawet na chwilę i w momencie, gdy miałem już zostać trafiony wyskoczyłem do góry omijając je. Podobnie robiłem za każdym kolejnym razem, nie zwalniając unikałem ich w ostatniej chwili. Wiedząc, gdzie polecą mogłem ich uniknąć.
Niedaleko słyszałem pełne zdziwienia głosy, jednak starałem się nie zwracać na nie uwagi. Zauważyłem, że mojemu "przeciwnikowi" skończyły się naboje na co uśmiechnąłem się lekko. Nagle jednak wycelował we mnie i z błyskiem w swych metalowych oczach zaczął strzelać. W ostatniej chwili udało mi się wzbić w powietrze unikając lasera. Wylądowałem za nim przelotnie dotykając jego ramienia. Z ust robota wydobył się żałosny dźwięk i zaraz potem z domu zaczęły wysypywać się złote monety, całe mnóstwo złotych monet.
Spokojnie zatwierdziłem odbiór nagrody i spokojnym krokiem podszedłem do patrzącej na mnie szeroko rozwartymi oczami Sinon. W momencie gdy byłem wystarczająco blisko złapała mnie za ramiona i potrząsnęła energicznie.
- Jak udało ci się to zrobić? Nigdy nie widziałam czegoś takiego! Jesteś niesamowita! Jakim cudem udało ci się uniknąć tego ostatniego ataku? Byłaś za blisko aby linie wspomagające zdążyły się wyświetlić...
- Uhm... Ja, miałam farta ten ostatni atak był naprawdę niespodziewany i chyba zareagowałam instynktownie. - Starałem się aby mój głos zdradzał lekką niepewność. Wiedziałem, że dzięki temu łatwiej uwierzy w te słowa. Przez minione pół roku nauczyłem się niemało o kłamstwie, więcej niż bym chciał.
- Farta? Kurczę też chciałabym takiego mieć... No, ale skoro teraz wzbogaciłaś się o znaczną sumkę możemy zaopatrzyć cię w porządną giwerę.
Razem udaliśmy się w stronę wystaw różnego rodzaju broni. Spoglądałem na karabiny, strzelby, pistolety i kompletnie nie wiedziałem co wybrać. Mój wzrok przykuła nagle jedna rzecz. Dokłaniej mówiąc napis: "Miecz światła". Zatrzymałem się patrząc na prostą rękojeść, z której jak się domyślałem miało wysunąć się laserowe ostrze.
- Więc i w tym świecie są miecze. - Zamyślony przyglądałem się rękojeści.
- Tak, ale nikt ich nie używa. - Sinon spojrzała na mnie uważnie.
- Dlaczego?
- Głupia jesteś czy co? Przecież można ich użyć tylko z niewielkiej odległości. Zanim uda ci się zbliżyć zostaniesz podziurawiony jak ser.
- Więc wystarczy, że podejdę na tyle blisko aby zaatakować, tak? - Nie czekając na odpowiedź wcisnąłem przycisk zakupu i wybrałem swój ulubiony kolor – czarny. Już po sekundzie pojawił się przede mną robot z okienkiem potwierdzenia zakupu. W chwili, w której przyłożyłem dłoń do przycisku z otworu wysunął się mój miecz.
Machnąłem kilka razy na próbę wykonując świetnie sobie znane "Ostrza Horyzontu" i zdziwiłem się lekko lekkością swojej nowej broni. Spojrzałem na swoją towarzyszkę, która przyglądała mi się z mieszaniną podziwu i zdziwienia. Na mojej twarzy po raz pierwszy od miesięcy pojawił się prawdziwy uśmiech, nie był może jakiś wielki, ale był.
- Skoro jesteś tego pewny... - Sinon chyba wciąż nie była przekonana, ale nie spierała się ze mną. - To teraz musimy kupić ci tylko broń boczną. Ile ci zostało?
Otworzyłem menu i podałem pozostałą mi kwotę. Po chwili znaleźliśmy dla mnie pistolet i udaliśmy się na strzelnicę, na której miałem trochę potrenować. Stojąc z bronią w dłoni spoglądałem na ustawiony przede mną cel. Ująłem broń w jedną dłoń i zamykając lewe oko uniosłem ją i wycelowałem.
- Nie, nie tak. Musisz trzymać ją oburącz i nie zamykaj oczu. - Niebieskowłosa spojrzała na mnie z politowaniem.
Dostosowałem się do jej rad i na nowo wycelowałem w swój cel po czym pociągnąłem za spust. Wcześniej moja towarzyszka powiedziała mi o systemie wspomagającym celowani i o tym jak on działa. Mimo to gdy pociągnąłem za spust okręg, który wskazywał gdzie może polecieć kula rozszerzył się gwałtownie. Moje ręce poderwały się do góry za sprawą odrzutu. Zszokowany spoglądałem na swoje ręce i spoczywającą w nich broń.
Sinon ze śmiechem przybliżyła cel po to tylko abym zobaczył, że kompletnie nie trafiłem. Z moich ust wydobyło się ciche westchnięcie. Właśnie zrozumiałem, że sprawy znów się skomplikowały.
- Ech... To naprawdę nie takie łatwe jak się wydaje. - Zwróciłem się do stojącej obok dziewczyny.
Jeszcze przez chwilę zostaliśmy na strzelnicy po czym skierowaliśmy się do wyjścia z zamiarem udania się do ratusza i zarejestrowania do nadchodzącego turnieju.
Mam nadzieję, że rozdział przypadł Wam do gustu. Następny pojawi się dopiero w weekend... Przepraszam za wszystkie ewentualne błędy.
Pozdrawiam
AsunaQ1295
CZYTASZ
SAO: Rothard
FanfictionMinęły dwa miesiące od momętu zakończenia gry Sword Art Online. Niestety nie wszyscy gracze wrócili do swoich bliskich. Część z nich mimo iż przeżyła incydent SAO wciąż leży nieprzytomna w szpitalnych salach. Do osób, które nie zbudziły się po ukońc...