Rozdział 29

423 34 4
                                    

Na twarzy Asuny odmalował się szok. Patrzyła na mnie nic nie rozumiejąc a ja sam zachodziłem w głowę jak to możliwe, że oboje żyjemy. Doskonale przecież pamiętałem moment, w którym ciało mojej ukochanej rozpadło się na tysiące fragmentów. Trzymałem ją przecież wówczas w ramionach... Nie wiedząc co mam zrobić odwróciłem wzrok od dziewczyny i ponownie rozejrzałem się po pomieszczeniu.

Nagle poczułem jak drobne dłonie ujmują moją twarz i odwracają na powrót w kierunku nastolatki. Patrzyłem prosto w te wypełnione ciepłem oczy z całego serca pragnąc objąć jej ciało i już nigdy nie puszczać.

- Kazuto, czy ty pamiętasz co się stało w Rothardzie? Czy ty WIESZ co tam się stało? - Pochyliła się lekko i wypowiedziała te słowa tuż przy moim uchu tak abym mógł je usłyszeć. Zaraz potem odsunęła się i na powrót skupiła swoje spojrzenie na moich oczach.

Przełknąłem ślinę gdy obrazy jeden po drugim zaczęły bombardować mój umysł. Zacisnąłem oczy starając się od nich uciec, ale z marnym skutkiem.

Śmierć.

To właśnie widziałem. Moment, w którym odebrałem życie Asunie. Walka z moimi przyjaciółmi... Niezliczone twarze wykrzywione w przerażeniu i nienawiści.

Śmierć.

Tylko to widziałem gdy pomyślałem o ostatnich zdarzeniach. Niechętnie otworzyłem oczy i spojrzałem na zmartwioną twarz ukochanej.

- Ja... pamiętam... śmierć. - Uczucia, których nie doświadczałem od miesięcy zalały mnie niczym fala. Wstyd, wyrzuty sumienia, pogarda do samego siebie, samotność... - Zabijałem... Jestem mordercą.

Widziałem jak oczy kasztanowowłosej rozszerzają się ze zdumienia. Widziałem jak jej usta poruszają się, ale nie mogłem dosłyszeć jej słów. Zaczęła gwałtownie kręcić głową i szybko pochyliła się do mnie tak, że nasze czoła zetknęły się.

- To nie prawda, rozumiesz?! Nie rozumiem skąd wziąłeś taki pomysł, ale to bzdura. TY nas URATOWAŁEŚ! Przecież, to TY ruszyłeś nam na ratunek, gdy ten potwór nas uwięził. To TY ryzykowałeś życiem każdego dnia walcząc aby nas uwolnić... Całkiem sam... - Łzy zaczęły płynąć po jej policzkach a ja na ich widok poczułem jak coś ściska mnie za serce.

- Uwięził? Kto... kto was uwięził? - Nie rozumiałem ani słowa z tego co powiedziała Asuna. Nie pamiętałem praktycznie niczego sprzed jej jak się okazało rzekomej śmierci. - Ja... Nie pamiętam nic takiego.

- Nie pamiętasz...

W następnej chwili lekarz złapał ją za ramię i odciągnął ode mnie coś do niej mówiąc. Widziałem jak dziewczyna przykłada dłoń do ust a później patrzy na mnie z przerażeniem w swoich oczach. Nie powiem widok jej strachu ranił mnie, ale w tamtym momencie starałem się tego nie okazać. Po prostu leżałem na łóżku nie odrywając oczu od jedynej osoby w tym pomieszczeniu, o której cokolwiek wiedziałem. Uważnie obserwowałem jak lekarz na powrót zwraca na siebie jej uwagę i kontynuują rozmowę. Po chwili przyłączyły się do niej kobieta z nastolatką wyraźnie czymś poruszone. Co i rusz któraś z nich spoglądała na mnie bacznie.

Nie wiem ile czasu tak stali, ale w pewnym momencie poczułem, że mam dość tego bezczynnego leżenia. Ostrożnie nie chcąc sprawić sobie zbędnego bólu uniosłem się na rękach do pozycji siedzącej. Dopiero wtedy uświadomiłem sobie, że na mojej głowie znajduje się coś na kształt hełmu. Powoli sięgnąłem do niego i zdjąłem. Moim oczom ukazał się szary hełm w wielu miejscach obdarty z farby. Uważnie przyjrzałem się urządzeniu czując gdzieś w głębi, że odegrał w moim życiu ważną rolę.

Z westchnieniem odłożyłem go na materac. Moje zachowanie chyba w końcu zwróciło na mnie uwagę osób obecnych w sali, ponieważ już po chwili wszyscy zebrali się przy moim łóżku. Lekarz powiedział coś do Asuny a ta skinęła głową i pochyliła się do mojego ucha.

- Kiri... Kazuto-kun... Powiedz jak wiele pamiętasz? - Odsunęła się lekko ode mnie i usiadła obok ujmując moją rękę za co jej w duchu podziękowałem.

Niepewnie spojrzałem na otaczających mnie ludzi. Nie wiedziałem czy chcę im opowiadać o tym co się ostatnio ze mną działo o tym co robiłem. Widząc jednak ciepły wzrok ukochanej zacząłem swoją opowieść. Mówiłem o tym co się stało po tym jak "zabiłem" Asunę. Opowiadałem o tym jak pewnego dnia obudziłem się i odkryłem, że nie pamiętam praktycznie nic ze swojej przeszłości. Z niechęcią mówiłem o swoich polowaniach i graczach, których zabiłem wspominając przy okazji o silnym poczuciu obowiązku by to robić.

Wraz z postępem opowieści zauważałem ledwie dostrzegalne zmiany w twarzach moich słuchaczy. Ciemnowłosa kobieta i jak się domyślałem jej córka z trudem hamowały łzy, a lekarz wydawał się coraz bardziej ponury. Asuna za to tylko patrzyła na mnie z miłością, na którą w moim mniemaniu nie zasługiwałem.

Zanim skończyłem byłem już bardzo zmęczony, ale nie chciałem odpocząć. Pragnąłem spędzić jak najwięcej czasu z ukochaną, nawet jeśli tylko na nią patrząc. Niestety nie było dane mi nawet to, gdy tylko skończyłem opowieść kobieta i jej córka zbliżyły się do mnie i upewniając się, że je usłyszę zadały pytanie, które chyba od dłuższej chwili krążyło im po głowach.

- Kazuto, czy pamiętasz nas? Wiesz kim jesteśmy? - Elegancko ubrana kobieta patrzyła na mnie ze łzami w czarnych oczach. Ja sam przyglądałem się jej uważnie pragnąc z całego serca przypomnieć sobie jej twarz, ale na darmo. Z rezygnacją pokręciłem przecząco głową i bezradnie obserwowałem jak łzy spływają jej po policzkach.

Lekarz ujął ją za ramię i odprowadził kawałek dalej a razem z nimi poszła jej córka. Widziałem jak z ponurą miną mężczyzna stara się im coś wytłumaczyć, a te zrezygnowane kiwają głowami. Przez chwilę obserwowałem tą trójkę zanim skupiłem się na Asunie.

Dziewczyna siedziała przy mnie wciąż trzymając mnie za rękę. Widząc, że na nią patrzę uśmiechnęła się delikatnie i pochyliła w moją stronę.

- Nie martw się. Jestem pewna, że niedługo wszystko sobie przypomnisz... - Właśnie chciała się ode mnie odsunąć, gdy straciła równowagę i upadłaby na mnie gdyby w ostatniej chwili nie oparła się ręką o moje nogi...

Kątem oka widziałem jak zaczerwieniona szybko się prostuje, ale ja już nie zwracałem na nią uwagi. Moje oczy skupione były na miejscu, na którym jeszcze przed chwilą spoczywała jej dłoń. Krew zdawał się zamarzać w moich żyłach. Patrzyłem na moje nogi powoli zdając sobie sprawę z tego co przed chwilą zaszło. Mianowicie Asuna oparła się o nie, a ja nie poczułem dosłownie nic. Byłem pewien, że gdyby nie fakt, że doskonale widziałem jej dłoń na nich nawet nie zauważyłbym tego co zrobiła...

Z lękiem spróbowałem poruszyć nogami, ale te nawet nie drgnęły. Mało tego, ja ich nawet nie czułem... Z mocno bijącym sercem zacząłem uświadamiać sobie przerażającą prawdę.

Prawdę, której nie chciałem do siebie dopuszczać...

Prawdę o tym, że nie będę mógł chodzić.

Prawdę o tym, że zostałem kaleką.   


Kolejny za nami. Powstał tak szybko dla WerkaPanienka . Mam nadzieję, że rozdział Ci się spodobał? :D

Oczywiście mam nadzieję, że spodobał się on WSZYSTKIM. Przepraszam, za ewentualne błędy, ale nie mam zbytnio już czasu go sprawdzać gdyż śpieszę się do pracy...

Do następnego!!

AsunaQ1295

SAO: RothardOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz