Rozdział 4

3.6K 151 9
                                    

Spadałam tak długi czas. Straciłam już jakąkolwek nadzieję na opuszczenie wszech otaczającej ciemności. Wtedy usłyszałam donośne łupnięcie, a po chwili poczułam ból w ramieniu. To ja upadłam na ziemię. Chciałam usiąść, wstać albo chociaż krzyknąć, ale nie potrafiłam zrobić ani jednej z tych rzeczy. W pewnym momencie poczułam, że ktoś potrząsnął mną.

-Hej, Lena. - usłyszałam czyjś głos nad sobą. Otworzyłam jedno oko, ale już po chwili je zamknęłam z powodu oślepienia przez światło sączące się przez okna.

-I co? - zapytała Rose moją mamę.

-Obudziła się. - odparła moja rodzicielka. - Jak się czujesz? - zwróciła się do mnie.

Otworzyłam lekko oczy próbując przyzwyczaić je do rozjaśnionego pokoju.

-Co się stało? - zapytałam podnosząc się na łokciach.

-Same nie wiemy. - odezwała się dziewczyna. - W pewnym momencie upadłaś i zemdlałaś.

-Nic cię nie boli? - przerwała jej kobieta.

-Nie, nic. - odpowiedziałam i rozejrzałam się po pokoju. Siedziałam obok łóżka, najwidoczniej spadłam z niego.

-To ja już pójdę. - zakomunikowała mama i wyszła z pomieszczenia.

-Lena, czy ty wiesz jak mnie wystraszyłaś?! - można by ująć, że wybuchła żalem i lekką złością.

-Ile byłam nieprzytomna? - zwróciłam się do niej.

Zawahała się przez chwilę, ale potem odpowiedziała cicho:

-Godzinę.

-Co? - wstałam gwałtownie słysząc odpowiedź. Przyjaciółka najwidoczniej stwierdziła, że to pytanie retoryczne i postanowiła mi na nie nie odpowiadać.

-Masz jakieś marzenie? - zapytała mnie znienacka. 

-Chyba nie. - odpowiedziałam po chwili zastanowienia.

-Tak też myślałam... - mi się wydaje, czy w jej głosie był zawód? - Nie zastanawiałaś się kiedyś, żeby coś koniecznie osiągnąć? No bo wiesz, ja mogę zawsze ci pomóc.

Jakiś czas myślałam nad jej słowami, po czym odezwałam się:

-Hmmm, mówisz, że pomożesz mi w spełnieniu marzenia? Mam jedno...

-No? - zachęciła mnie do zdradzenia jej mojej "tajemnicy".

-Zapoznasz mnie może z twoimi kolegami, którzy byli razem z nami na imprezie sylwestrowej u ciebie? - mówiąc to wskazałam znacząco na swój brzuch.

Dziewczyna zrobiła zdziwioną minę, ale jednak powiedziała, że mi pomoże, więc twierdząco pokiwała głową. W sumie zrobiłam już pierwszy krok, do odnalezienia tego cholernego idioty. Teraz pozostało tylko odwiedzić tych chłopaków i zagrać na ich sumieniu. Ten, który to zrobił powinien sam się ujawnić, a dalej już pójdzie z górki.

Uśmiechnęłam się promiennie do przyjaciółki. Po jakimś czasie Rose powiedziała, że musi już iść do domu i wyszła. W pokoju zostałam już tylko ja... i to coś we mnie. Wzięłam z półki tomik wierszy i położyłam się na łóżku. Już parę minut później szeptałam sama do siebie poezję nie zwracając uwagi na nic wokół, tak jak nikt nie zwracał uwagi na mnie.


Gdzie Jest TataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz