Rozdział 10

2.8K 99 7
                                    

Kolejny dzień spędzony na samotnym siedzeniu we własnym pokoju. Jak ja dobrze znałam te ściany koloru piasku, jasne meble, biurko zawalone książkami i różnymi niepotrzebnymi rzeczami, łóżko z pościelą w kwiaty, której nigdy nie chce mi się układać, szafa pełna ubrań i meblościanka z równo ułożonymi książkami. Jeszcze laptop leżący na stoliku pod stosem kompletnie niepotrzebnych papierów.

Wzięłam komórkę spod poduszki, na której właśnie miałam położoną głowę. Żadnej nowej wiadomości, nikt nie dzwonił. Ostatnio straciłam kontakt nawet z Rose. Coś zaciekle przede mną ukrywała. Nie naciskałam na nią, chociaż strasznie chciałam wiedzieć o co chodzi. Czemu ona - moja przyjaciółka nie chce ze mną rozmawiać? Zdesperowana wybieram jej numer chyba już po raz piąty tego dnia. Odpowiada mi poczta głosowa. Od razu się rozłączam. Parę minut później dzwonię do niej ponownie, i jeszcze raz.

-Dlaczego nie odbierasz? - warczę do telefonu. Wiedziałam, że dziewczyna i tak mnie nie usłyszy, ale tak bardzo chciałam z kimś porozmawiać, że zaczęłam mówić do przedmiotów. Ostatnio przyłapałam się na wyżalaniu się do własnego odbicia w lustrze!

Wrzuciłam telefon z powrotem na łóżko. Zaczęłam chodzić w kółko nie wiedząc co ze sobą począć. Po cichu wyszłam z pokoju i na palcach przeszłam do salonu. Siadając na kanapie wzięłam do ręki pilot od telewizora. Włączyłam go i przerzucałam szybko kanały chcąc znaleźć coś dla siebie. Wreszcie pozostawiłam wiadomości. Jakaś kobieta mówiła właśnie bezbarwnym tonem o powodziach w Chicago. Mimowolnie zaczęłam ziewać słuchając jej monotonnego głosu opowiadającego o ludziach z zalanymi domami. Nie chciałam być obojętna na tych właśnie ludzi, ale co mogłam poradzić na to, że strasznie mnie to usypiało? Ponownie zaczęłam przełączać kanały. Zostawiłam włączone na jakimś filmie akcji. Już po pierwszej strzelaninie uznałam, że mnie to nudzi i wyłączyłam telewizor czerwonym guzikiem na pilocie. Niespiesznie i powłucząc nogami powędrowałam do swojego pokoju. I co ja mam teraz robić? Sprawdziłam na zegarek. Minęła dopiero godzina. Czemu czas musi lecieć tak wolno? Wzięłam do ręki komórkę. Żadnych nowych wiadomości. Znowu zadzwoniłam do przyjaciółki i ponownie ona nie odebrała. Moje już i tak złe samopoczucie pogorszyło się jeszcze bardziej. Wygrzebałam spod kartek i zeszytów laptopa. Włączyłam go. Po paru długich minutach ciągnących się w nieskończoność włączyłam przeglądarkę internetową. Najpierw otworzyłam pocztę. Pięć nowych wiadomości. Na mojej twarzy momentalnie pojawił się uśmiech. Wszystko to były wiersze o nieszczęśliwej miłości. Najbardziej spodobał mi się jeden z nich:

Nie sądzę abym wyglądał nadal tak samo,

Dziesiątki kłamstw zmieniły mnie,

Setki dni spędzonych bez Ciebie,

Tysiące mil przebytych samotnie

Miliony twarzy wydających się Tobą,

Zawsze chciałem powiedzieć tylko "cześć"

Ale za każdym razem byłaś tak daleko...

Kto mógł mi to cały czas wysyłać? Kto wtedy, kilka dni temu do mnie zadzwonił? Kim jest "czarna bluza" i "niebieska bluza"? Na te pytania nie potrafiłam odpowiedzieć, ale w mojej głowie pojawił się obraz ciemnych oczu patrzących na mnie z pożądaniem. Czy to mógł być on? Jeżeli tak, to czy właśnie ten chłopak jest ojcem mojego dziecka? Pytań jest tak wiele, a odpowiedzi żadnej.

Sfrustrowana całą tą sytuacją podparłam dłońmi skronie. Zamknęłam łokciem klapę komputera nie wyłączając go. Czułam dość silny ból głowy. Ostatnio dość często się to zdarzało gdy targały mną silne emocje.

Jak poczułam, że zawroty głowy zelżały, to wstałam z krzesła i przeszłam na łóżko. Już po chwili w mojej dłoni leżała komórka z wybranym numerem do Rose. Czemu chciałam znów usłyszeć jej pocztę głosową i pogrążyć się w smutku jeszcze bardziej? Sama nie wiem dlaczego to robię. Cały czas sobie wmawiam, że odbierze i na moje pytanie, czy możemy porozmawiać ona odpowie "No jasne, już idę do ciebie. Poczekaj parę minut." tak jak było to kiedyś. Coś się zmieniło. Nie mam pojęcia, czy to ja, czy może ona. Nie mogła przecież tak po prostu o mnie zapomnieć.

Słyszę sygnał.

Pierwszy.

Drugi.

Trzeci.

-Halo? - miałam ochotę krzyczeć z radości gdy w słuchawce rozbrzmiał głos przyjaciółki.

-Cześć. - mówię rozradowana. - Czemu nie odbierałaś?

-Ymm. Nie mogłam. Byłam... w... sklepie z mamą. - powiedziała z zakłopotaniem. Dlaczego kłamie? Myśli, że ja tego nie słyszę?

-A tak na prawdę? - pytam podejrzliwie.

-Ja... Wiesz co, ja teraz nie mogę rozmawiać. Zadzwonię później. Paa.

-Pa. - mruknęłam do powtarzającego się sygnału oznaczającego zakończone połączenie.

Nie wiedziałam dlaczego tak nagle nie może rozmawiać, ale na pewno się tego jeszcze dowiem i to już niedługo.

Wstałam z łóżka i schowałam komórkę do tylnej kieszeni jeansów. Szybkim krokiem wyszłam z pokoju. Dość mocno tupiąc nogami o podłogę przeszłam przez korytarz do drzwi frontowych. Narzuciłam na siebie luźną szarą bluzę.

-Gdzie idziesz? - usłyszałam lekko zaniepokojony głos mamy z kuchni.

-Do Rose. - mój głos był dziwnie szorstki i gorzki. Czułam urazę tylko do dziewczyny, ale przecież na kimś jeszcze trzeba się wyżyć. Niestety padło na moją matkę.

-Coś się stało? - zapytała ze smutkiem, który widziałam w jej oczach. Nie ostuciło to mojego gniewu.

-Nie. - odparłam zatrzaskując za sobą drzwi. Uderzyły one z głośnym hukiem o futrynę. Spojrzałam na nie z wyrzutem.

Trudno - pomyślałam i odwróciłam się na pięcie zmierzając do domu przyjaciółki.

Zatrzymałam się parę metrów dalej widząc, że w jej pokoju stoją dwie osoby i nie jest to żaden z jej rodziców, tylko Rose i jakiś chłopak. Blond włosy... czarna bluza... to nieprawdopodobne. Przed Rose stał Andrew! Ten Andrew, który jest synem biznesmena. Widziałam jak patrzą sobie w oczy. Dzielą ich milimetry. Dziewczyna oblizuje lekko dolną wargę i czeka na jego ruch. Chłopak pochyla głowę jeszcze niżej i przysuwa się w jej kierunku, a ona w jego. Uśmiechnęłam się widząc, że marzenie przyjaciółki staje się realne. Cały gniew nieodwracalnie zniknął. Nie zauważyłam nawet jak odsunęli się od siebie. Chłopak odwrócił się w stronę okna. Nie zdążyłam usunąć się z widoku. Niewątpliwie mnie widział. Przeklnęłam dość siarczyście mając nadzieję, że nie zauważyła mnie dziewczyna. Niestety moje modlitwy nie zostały wysłuchane. Ktoś nade mną otworzył okno. Na moje nieszczęście była to Rose.

-C-co ty tutaj robisz?!

__________________________________________________

Jeżeli spodobał ci się rozdział, to zostaw komentarz, albo chociażby zagłosuj. Dla ciebie to tylko kilka słów, albo jedno kliknięcie, a dla mnie to ogromna radość i chęć pisania następnej części.

Gdzie Jest TataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz