Rozdział 5

3.6K 145 10
                                    

Ktoś zapukał do drzwi pokoju. Odwróciłam się od okna, przez które właśnie spoglądałam i opadłam na łóżko. Do pomieszczenia weszła Rose. Dawno jej nie widziałam, dlatego ucieszyłam się z jej wizyty.

-Cześć. - powiedziała wyjątkowo radośnie.

-Hej - odparłam śledząc wzrokiem każdy jej ruch.

Usiadła obok mnie. Była cicho, ale widziałam, że bardzo chce coś mi powiedzieć.

-No? - zapytałam krzyżując nogi i opierając głowę o dłonie.

-Znalazłam. - odpowiedziała tylko tym jednym słowem, które i tak nic mi nie dało.

-Co znalazłaś?

-Tego chłopaka z imprezy.

No tak, sylwester, pięciu chłopaków, dziewczyna obiecała mi pomóc w poszukiwaniu. Uśmiechnęłam się do niej promiennie. Złapałam ją za rękę i ściągnęłam z  łóżka. Dziewczyna najwidoczniej nie spodziewała się tego z mojej strony i upadła na podłogę. Wyglądało to tak komicznie, że nie udało mi się ukryć uśmiechu.

-Co?! - wydała się oburzona całą tą sytuacją, ale już po chwili oby dwie śmiałyśmy się z tego. - Co robisz? - zapytała widząc, że wychodzę z pokoju.

-Jak to co? Musimy iść do tego gościa i porządnie go sprać. - odparłam odwracając się do niej w drzwiach. Ucieszyła mnie jej reakcja, bo z szerokim uśmiechem wymalowanym na twarzy poszła za mną

-To ja ci chętnie pomogę. - usłyszałam jej odpowiedź.

***

-Nazywa się David White. Ma 17 lat. Jego hobby to siatkówka. Jest blogerem...- mówiła Rose.

-Czy mi się to w jakiś sposób przyda? - zapytałam szczerze znudzona jej kazaniem.

Zawachała się chwilę, po czym pokręciła przecząco głową. Spojrzałam przez okno na budynki, które mijaliśmy przejeżdżając samochodem. W pewnym momencie śmignęła mi przed oczami dziwnie znajoma ciemna czupryna. Gdzieś już widziałam chłopaka w czarnej bluzie z kapturem i jeansach. Był wysoki. Najwidoczniej po prostu wydawało mi się dziwne podobieństwo. Odwróciłam się w stronę dziewczyny.

-No to powiedz coś mi o tym Davidzie. - powiedziałam.

***

Stałyśmy już przed domem chłopaka. Możliwe, że za chwilę skopię tyłek tego pieprzonego gościa. Spojrzałam na swój brzuch. Jeszcze jakoś dało się go ukryć. Mam nadzieję, że koleś nie będzie zbyt spostrzegawczy. Rose ruszyła przodem. Ja nadal nie ruszyłam się z miejsca. Dziewczyna odwróciła się w moją stronę i przywołała do siebie ręką. Chciałam iść dalej. Podniosłam prawą nogę, była wyjątkowo ciężka... Powoli, ale dotarłam z pomocą przyjaciółki do drzwi. Wyciągnęłam dłoń do dzwonka. Parę milimetrów przed przyciskiem moja ręka się zatrzymała. Czemu byłam taka zestresowana? Towarzyszka widząc moje nagłe spowolnione ruchy przez strach sama zadzwoniła. Już po chwili przed nami stała niska kobieta o pulchnych policzkac i słomkowych włosach. Jej szare oczy spoglądały to na mnie, to na Rose. 

-Dzień dobry. - powiedziała delikatnym głosem. 

-Witam, jestem Rose. - odparła przyjaciółka - A to jest Lena. - wskazała na mnie. - Przyszłyśmy spotkać się z pani synem.

Wzrok blondwłosej padł na mój brzuch. 

-Proszę. - powiedziała to z nutką niedowierzania i współczucia w głosie. - David jest w swoim pokoju już go wołam.

Usiadłyśmy na ciemnej kanapie w salonie. Usłuszałałam kroki po schodach i cichą rozmowę. Potem najwidoczniej kłutnię, której nie miałyśmy być świadkami, ale mimowolnie zapamiętałam jej urywki:

-Gdzieś ty był w sylwestra?! Widziałam brzuch tej dziewczyny, nie jestem taka głupia!

-Ohh, mamo nie denerwuj się, byłem z kolegami.

-Serio? Ale pewnie parę koleżanek też się tam znalazło!

-Nie przesadzaj, ja nic nie zrobiłem.

Wtedy zrobyło się trochę ciszej, a po chwili ktoś schodził już po schodach. Odwróciłam się, aby zobaczyć kto to. Szedł tamtendy chłopak o czarnych włosach i lekko skośnych oczach. Zdziwił mnie ten widok, bo nie był w żadnym stopniu podobny do matki. Usiadł na fotelu naprzeciwko nas. Był spięty, z resztą tak jak ja.

-Yhymm, cześć. - powiedział. Znałam ten głos. Wtedy zaczęło kręcić mi się w głowie. Zapadła ciemność. Rozglądałam się w około poszukując światła. Nagle jakby przez mgłę zaczął pokazywać się obraz.

Lekko stłumiona muzyka leciała z radia stojącego na podłodze. Słyszałam wolny utwór. Ktoś do mnie podszedł i podał rękę. Nawet nie wiedziałam, że siedzę na zielonej kanapie.

-Zatańczysz ze mną? - zapytał mnie czarnowłosy chłopak.

-Oczywiście. - odparłam uśmiechając się lekko.

Kołysaliśmy się powoli w rytm piosenki. 

-Mam na imię David, a ty? - zamruczał mi do ucha.

-Lena. - szepnęłam.

-Ładnie. - poczułam jego uśmiech.

Byliśmy prawie równej wysokości, dlatego bez problemu opadłam głowę o jego ramię. Byłam już lekko zmęczona. Wszelkie dźwięki ucichły, ale my dalej tańczyliśmy do własnego rytmu. Co chwilę on coś do mnie mówił, a ja odpowiadałam. Było miło.

Wszystko zniknęło. Po chwili znów siedziałam na ciemnej kanapie razem z Rose, a przed nami na fotelu był rozłożony chłopak. Już wiedziałam, że to nie on, nie wiem skąd, ale miałam tą pewność. Szepnęłam to do dziewczyny moją wiadomość. Ona tylko pokiwała głową, ale zadała Davidowi parę pytań. On oczywiście spokojnie na nie odpowiedział. Ja siedziałam obok kompletnie nieobecna. Nie słuchałam ich rozmowy. Patrzyłam w ścianę nieobecnym wzrokiem. Analizowałam to wspomnienie, które niespodziewanie pojawiło się w mojej głowie.

Wyszłyśmy z domu i zamówiłyśmy taksówkę. Ona przyjachała po nas kilka minut później. Ani ja, ani ona nie odzywałyśmy się. W spokoju dojechałyśmy do mojego mieszkania. Tam wyszłam z taksówki rzucając do dziewszyny zdawkowe "Pa" i poszłam do swojego pokoju. Była już prawie osiemnasta i nie miałam co robić. Podeszłam do półki i wyjęłam jeden z moich ulubionych tomików. Czytałam już go chyba ze cztery razy, ale co mi szkodzi ten jeszcze jeden? Opadłam na łóżko i pogrążyłam się w lekturze. Po jakimś czasie powieki już mi same opadały. Odłożyłam wiersze i poszłam się umyć i ubrać. Nie patrząc już na zegarek położyłam się, zgasiłam światło i zasnęłam niedługi czas później.

W nocy cały czas śnił mi się chłopak w niebieskiej bluzie i jeansach wołający mnie po imieniu, lecz gdy byłam już blisko niego on nagle się rozpływał i pojawiał kilka metrów za mną. Było to wyjątkowo wykańczające, w szczegulności, że nie chciało się skończyć. Obudziłam się w środku nocy. Spojrzałam na budzik. Była godzina trzecia w nocy. Odwróciłam się na drugi bok, ale i tak nie mogłam zasnąć ponownie, więc patrzyłam uparcie w ścianę. Nagle usłyszałam uderzanie w okno, brzmiało to tak, jakby ktoś rzucał w nie kamieniami...

___________________________________________________

Jeżeli spodobał ci się rozdział, to zostaw komentarz, albo chociażby zagłosuj. Dla ciebie to tylko kilka słów, albo jedno kliknięcie, a dla mnie to ogromna radość i chęć pisania następnej części. ;)

Gdzie Jest TataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz