Rozdział 12

2.6K 110 11
                                    

Widziałam ją. Słyszałam jak krzyczy. Jak płacze. Rozbija szklane rzeczy. Od momentu, w którym wybrałam Andrew minęły dwa tygodnie. Ona jeszcze się nie pozbierała... ja też. To on powiedział, że będzie ze mną tylko i wyłącznie wtedy, gdy zerwę z nią kontakt. Zrobiłam to. Wtedy chłopak uznał, że lepiej będzie kiedy kompletnie o niej zapomnę... ale ja nie potrafię. Przecież to Lena była, gdy nikogo innego nie było, to ona zawsze mi pomagała i poprawiała humor. A ja? Ja ją zostawiłam na pastwę losu. Przechodziłam tortury słysząc jej szloch. Każdy krzyk sprawiał mi wewnętrzny ból. Najchętniej pobiegłabym teraz do jej pokoju i błagała o litość. Ale co pocznę, gdy mi nie przebaczy? Sama nie wiem co bym zrobiła na jej miejscu.

-Hej, Rose. - powiedział Andrew widząc mój nieobecny wzrok.

-Tak? - otrząsnęłam się z chwilowego otępienia.

-Coś się stało?

-Nie. - odpowiedziałam cicho.

-Spójrz na mnie. - Złapał mnie za ręce.

Zwróciłam wzrok prosto w jego ciemne oczy. Hipnotyzowały mnie swoim pięknem.

-Myślisz o niej? - mruknął.

Kiwnęłam potakująco głową. Czemu miałabym kłamać?

Przybliżył swoją twarz do mojej o te parę centymetrów, które nas dzieliły. Poczułam jak zatapiam się w jego ramionach. Wciągnęłam mocno powietrze przez nos czując jego zapach. Na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech.

-Zapomnij. - szepnął mi prosto do ucha.

-To nie takie łatwe.

Gwałtownie się odsunął. Poczułam szarpnięcie, gdy wyrwał się z mojego uścisku.

-Mogę ci pomóc. - odparł.

Widziałam jak traci zwykłe opanowanie. Szybkim krokiem podszedł do biurka. Z szuflady wyjął mój album, w którym są zdjęcia moje i Leny.

-Co ty robisz?! - krzyknęłam widząc jak chowa moje pamiątki, które zawsze kojarzyły mi się z dawną przyjaciółką: breloczek, który podarowała mi po wyjeździe w góry, długopis z naszymi inicjałami, mój pamiętnik. - Zostaw! - złapałam za zeszycik, w którym zapisywałam moje wszystkie myśli, które lepiej, żeby nigdy nie wyszły na światło dzienne.

-Nie! Nie rozumiesz, że musisz zostawić ją w spokoju?! - w jego oczach widziałam złość.

-D-dlaczego? - czułam jak po moim policzku przepłynęła łza, potem druga i następna.

-Wybrałaś mnie. - warknął.

Kocham tego drugiego Andrew, mniej wybuchowego, który szepcze mi do ucha miłe słówka, normalnie ze mną rozmawia i nie ma nic przeciwko moim przyjaźnią. Ty nim nie jesteś. - powiedziałam sama do siebie w myślach.

-Nie możesz zabrać mi mojego własnego pamiętnika. - powiedziałam patrząc mi prosto w oczy.

-Właśnie to robię. Dla naszego dobra. - czułam jak ręka zaczęła mnie świerzbić. Moje nogi bezwiednie zaczęły się poruszać w jego stronę. Moja dłoń boleśnie uderzyła w jego policzek. W tym momencie jego cierpliwość, jak i moja kompletnie się skończyła. - Cholerna suka! - krzyknął, ale na tyle cicho, żeby nie usłyszał tego nikt z domowników.

Cofnęłam się widząc jego nienaturalny gniew. Długimi krokami pokonał odległość między nami. Stałam już pod ścianą bez drogi ucieczki. Bałam się nie na żarty. Wtedy jego pięść spotkała się z moją twarzą. Moja głowa odskoczyła w drugą stronę. Upadłam na kolana trzymając bolący policzek. Jak on mógł to zrobić? Ten chłopak, który jeszcze parę minut temu zapewniał jak bardzo mnie kocha? To nie był on, a w każdym razie nie ten dobry Andrew, on nigdy by mnie nie uderzył.

Poczułam rozdzierający ból w lewym boku. Leżałam już na podłodze. Za każdym razem, gdy chciałam się podnieść czułam mocne kopnięcie w brzuch.

-Zo-zostaw mnie! - krzyknęłam. Na moje nieszczęście w domu był tylko mój starszy brat, który zapewne słuchał teraz muzyki ze swojej wierzy, więc nie usłyszałby mnie.

-Myślisz, że kiedykolwiek coś dla mnie znaczyłaś? - warknął patrząc na mnie z góry. - Serio wierzyłaś, że mi się podobasz? - zaśmiał się prosto w moją twarz. - A to sobie zatrzymam. - powiedział wskazując na mój pamiętnik. Nie miałam już nawet siły czegokolwiek powiedzieć.

Poczułam jeszcze jedno uderzenie i zapadła ciemność.

***

Spojrzałam w lustro. Czerwone i opuchnięte oczy od płaczu, potargane jasne włosy i ślady po słonych łzach, które przez długi czas nie chcą przestać lecieć. Ostatnio jest to mój zwyczajny image. Ostatnio, czyli od czasu, gdy Rose uznała, że nie chce już się ze mną przyjaźnić. Na wspomnienie tego momentu obraz przede mną zaczyna się zamazywać przez zbierającą się w moich oczach wodę. Po policzku leci jedna, samotna łza. Siadam przed oknem jak zwykle wpatrując się w dom dawnej przyjaciółki. Opieram się łokciami o parapet i kładę głowę na dłonie. Moje powieki same opadają. Po paru minutach zapadam się w nicość.

Siedzę pod drzewem razem z brunetką o imieniu Rose. Zrobiłyśmy sobie mini piknik. Cały czas się śmiejemy i rozmawiamy zajadając cukierki i pijąc sok jabłkowy.

-Przyjdziemy tutaj też jutro? - pytam.

-No jase! - odpowiada. - Jutro, pojutrze, po pojutrze i później też! Codziennie!

Uśmiecham się szeroko.

-Zawsze!

Kiwa głową z uznaniem. Zapada chwila ciszy, w której pijemy.

-Rose? - odzywam się.

-Tak?

-My jesteśmy przyjaciółkami?

-Oczywiście.

-Ale zawsze nimi będziemy, tak?

-Mhm.

-Obiecujesz?

-Obiecuję, - kładzie rękę na sercu - że będę twoją przyjaciółką do końca swoich dni.

Budzi mnie czyiś krzyk. To Rose. Zrywam się patrząc wokoło, ale jej nie ma. Spoglądam przez okno do jej pokoju. Nad moją dawną przyjaciółką stał Andrew i ją kopał! To niemożliwe. Przecieram oczy,  ale to prawda. Wybiegam  z pokoju najszybciej jak potrafię i po niespełna minucie stoję już w pokoju dziewczyny. Ona jest nieprzytomna.

-Co ty tutaj robisz? - Andrew ma głos zimny jak lód.

-Chciałam cię zapytać o to samo. - warczę.

-Mówiłem, że jeszcze pożałujesz? - pyta i wyskakuje przez otwarte okno.

Teraz już wiem, kto do mnie dzwonił i kto wysyłał do mnie te cholerne wiersze - Andrew.

_______________________________________________

Jeżeli spodobał ci się rozdział, to zostaw komentarz, albo chociaż zagłosuj. Dla ciebie to tylko kilka słów, albo jedno kliknięcie, a dla mnie wielka radość i chęć pisania kolejnej części.

PS  Wiem, że piszę dość krótkie i mało ciekawe części, ale mam zamiar napisać poprawioną wersję "Gdzie jest tata", która mam nadzieję będzie troszkę dłuższa ;)  Poza tym strasznie dziękuję wam za te wszystkie komentarze, gwiazdki i przeczytania (czy jakoś tak). Nie spodziewałam się takiego sukcesu! Kocham was za to, że jesteście i chcecie czytać moją marną pisaninę.

Gdzie Jest TataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz