Rozdział 9

2.9K 123 9
                                    

Wpatrywałam się w niego przez chwilę, po czym usłyszałam szmer otwieranych drzwi. Odwróciłam głowę, żeby sprawdzić kto to. Oczywiście była to mama.

-Co robisz? - zapytała.

-Nic. - odpowiedziałam i z powrotem zwróciłam głowę w stronę okna. Chłopaka już nie było. Zdziwiona rozglądałam się dookoła w jego poszukiwaniu, ale nigdzie nie było "czarnej bluzy".

-Coś się stało? - rodzicielka nadal stała za mną.

-Nie. Chciałaś coś? - spojrzałam na nią w górę.

-Ktoś do ciebie dzwonił. 

-Kto?

-Jakiś chłopak. Powiedział, że jeszcze raz zadzwoni.

-Okay. - tym słowem zakończyłam naszą dość krótką rozmowę, a mama wyszła.

Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Co chwilę chodziłam po pokoju, otwierałam, a po chwili zamykałam różne książki, patrzyłam przez okno na ulicę, sprawdzałam, czy nikt nie dzwonił do mnie na komórkę. Byłam rozkojarzona i nie umiałam się na niczym skupić. Ta bezradność była wykańczająca.

Po paru godzinach, jednej, dwóch, a może trzech, sama nie wiem, usłyszałam dźwięk dzwoniącego telefonu. Momentalnie zerwałam się z fotela, na którym aktualnie siedziałam i podbiegłam do komórki. Spojrzałam na wyświetlacz. To tylko Rose. Z lekką rezygnacją odebrałam.

-Halo? - odezwałam się.

-Hej. Znalazłam kolejnego gościa, który był u mnie na imprezie. - powiedziała.

-Oh, super.

-Nazywa się David Craven. Ma siedemnaście lat. Jego hobby to koszykówka. Podobno jest w tym świetny...

-Rose, może byś opowiedziała mi o nim u mnie w domu? - przerwałam jej.

-Ehh... Ja... Teraz nie mogę. - zaczęła się jąkać, co oznaczało, że coś przede mną ukrywa. Strasznie chciałam wiedzieć o co chodzi, ale powstrzymałam się od tego pytania.

-No dobrze, to pa. Kiedy indziej mi o nim opowiesz okay?

-Okay. Pa.

Rozłączyłam się. Strasznie nie lubiłam rozmawiać przez telefon. Wolałam gdy widzę osobę, do której mówię. Niestety nie zawsze jest to możliwe.

Odwróciłam się w  stronę łóżka. Podeszłam do niego i opadłam na miękkie poduszki. Czy to możliwe, że to już będzie ostatni chłopak, do którego pojadę razem z moją przyjaciółką? Jeżeli nie, to ilu ich jeszcze będzie? Spojrzałam na swój brzuch. Nie dało się już go ukryć. Właśnie z tego powodu nie lubiłam już wychodzić z domu. Strasznie krępujące były spojrzenia typu "Jak ta dzisiejsza młodzież jest rozpuszczona", albo "Ciąża? W tym wieku?". W szczególności denerwujące były szepty wśród starszych kobiet, które myślały, że ja nie słyszę tego, co mówią na mój temat. O wiele bardziej wolałam pozostać w samotności w swoim pokoju. 

Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Na biurku leżał laptop. Wstałam i podeszłam do niego. Włączyłam komputer i usiadłam na krześle stojącym tuż obok. Przysunęłam się bliżej stolika czekając na zaaktualizowanie systemu. Parę minut później włączyłam internet i weszłam na pocztę. Było parę nowych wiadomości. Trzy reklamy, informacja z poczty i coś jeszcze. Sam e-mail nic mi nie mówił, z resztą był fałszywy, bo kto normalny miałby pocztę "nie.ukryjesz.się@gmail.com". Wywróciłam oczami widząc to. Otworzyłam treść:

W życiu są chwile radości

Najczęściej wtedy, kiedy miłość u Ciebie zagości.

Wtedy czujesz się jak w niebie

I cały świat jest kolorowy według Ciebie.

Myślisz, że wszystkie marzenia się po spełniają

A ludzie Tobie wszystko dają.

A gdy pryśnie miłości czar

I odbiorą Ci ten cenny dar

Nie będziesz miała ochoty dłużej żyć

I nie będziesz tego przed nikim kryć.

Nie wiedziałam kto to wysłał, ale się postarał. Kochałam poezję, a ten ktoś musiał to wiedzieć. Nie był to wesoły, ani wielce optymistyczny wiersz, a takie kochałam najbardziej. Z uśmiechem wymalowanym na twarzy zamknęłam komputer. Nadal nie wiedziałam co takiego mogę robić. Wtem ponownie zadzwoniła moja komórka. Podeszłam do telefonu i spojrzałam na wyświetlacz. Numer nieznany. Powoli lekko drżącą ręką podniosłam przedmiot i odblokowałam.

-Halo? - powiedziałam.

-No cześć. - usłyszałam lekko zachrypnięty męski głos.

-Z-z kim rozmawiam? - zapytałam drżąco.

-To jest nie ważne. Po prostu chciałem cię poinformować o jednej rzeczy. - odparł tajemniczo.

-Jakiej?

-Widziałem Cię kotku. - szepnął i się rozłączył.

Słyszałam jeszcze przez chwilę równomierny dźwięk zakończonego połączenia, po czym telefon upadł na ziemię...

_____________________________________________

Jeżeli spodobał ci się rozdział, to zostaw komentarz, albo chociażby zagłosuj. Dla ciebie to tylko kilka słów, albo jedno kliknięcie, a dla mnie to ogromna radość i chęć pisania następnej części.

Gdzie Jest TataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz