Popatrzyłam przez okno, gdzie od godziny pokropywał deszcz. Jęknęłam głośno, ponieważ nauka kompletnie mi dzisiaj nie wchodziła. Jedyne o czym potrafiłam myśleć to, gdzie jest Luke i czy bawi się lepiej niż ja. Mr. Walsh, czyli mój ukochany nauczyciel od wszystkie pomachał ręką przed moją twarzą, aby przykuć moją uwagę. Zamrugałam kilka razy zanim powróciłam do rzeczywistości.
- Hannah! Miałaś się skupić. - Burknął poprawiając swój krawat w kroki, który kompletnie nie pasował do koszuli w paski. Był łysy i miał brodę. Nie oceniam ludzi po wyglądzie, ale on wyglądał co najmniej jak jeden z tych gangsterów, którzy jeżdżą na Harley'ach.
- Um tak, przepraszam. - Mruknęłam w odpowiedzi, po czym założyłam kosmyk włosów za ucho.
- Nic się nie dzieje. Po prostu, następnym razem spróbuj się skupić, dobrze? - Powiedział, a ja pokiwałam głową. Na litość boską, nie mam dwunastu lat, żeby próbować mnie jakoś ogarnąć miłym tonem głosu. Jestem na studiach. Cokolwiek nie powie, w jakikolwiek sposób, i tak nie zwróci to mojej uwagi. – Na dzisiaj to koniec. Zrób zadania ze strony dwusetnej na jutro.
- Okay. – Mruknęłam w odpowiedzi, po czym zabrałam rzeczy i wyszłam z jego pokoju hotelowego. Szybko udałam się na swoje piętro, mając w duchu nadzieję, że zastanę w pokoju Luke'a. Lecz nie zastałam.
Było około siedemnastej dwadzieścia co oznaczało, iż muszę zacząć przygotowywać się do wyjścia. To był pierwszy raz, kiedy miałam okazję zobaczyć chłopaków na żywo przed tysiącami fanów. W sumie, sama byłam jedną, ale mniejsza. Złapałam za ubrania, które naszykowałam wcześniej. Były to czarne rurki z dziurami na kolanach oraz beżowy sweter. Ponieważ nie chciało mi się malować, zostawiłam twarz taką jaka jest. Poza tym, nie obchodzi mnie inne zdanie prócz Luke'a. Gdy byłam gotowa upadłam na łóżko, po czym weszłam na twitter'a sprawdzając nowe twetty chłopaków.
@Ashton5SOS
„Już się nie mogę doczekać! Pierwszy koncert naszej nowej trasy!"
Oczywiście polubiłam i zreblogowałam, po czym zaczęłam przeglądać inne posty. Odkąd stałam się 'dosyć sławna' ludzie non stop wypisywali. Prosili mnie o follow bo byli w 100%, że potem ja poproszę o to Hemmings'a. Zdarzyło się parę razy, ale niestety ani ja, ani on nie mamy czasu na odpowiadanie na ponad pięć tysięcy wiadomości dziennie.
- Hannah? – Z refleksji wyrwał mnie głos Calum'a, który stał w progu drzwi. Zeszłam z łóżka, po czym podeszłam do niego i przytuliłam się na powitanie. – Czas wyruszać.
- Wiem. Byłeś już przed hotelem? – Zapytałam będąc ciekawą czy są tutaj jacyś fani.
- Nie, ale Michael był i mówił, że napalone Azjatki wyglądają jednocześnie słodko i strasznie. – Parsknęłam śmiechem, po czym zeszłam z chłopakiem do lobby. Stali tam wszyscy, a nawet Jeff- czyli ich manager, który wyglądał jakby mnie nie trawił, ale starał się to ukryć. Miło. Podbiegłam do Luke'a składając przelotny pocałunek na jego ustach, po czym złapałam jego dłoń i opuściliśmy hotel. Faktycznie, te fanki były słodkie i straszne. Kilka rzuciło w nas maskotkami pikachu, a ja miałam wrażenie, że to dopiero początek. We Włoszech nas będą rzucać pizzą? A w Anglii herbatą?
Gdy w końcu dojechaliśmy czułam jakby mój tyłek zdrętwiał. Mimo, iż Luke non stop mnie jakoś rozpraszał i tak nie mogłam przestać myśleć o tym jakie te siedzenia były niewygodne. Złapałam chłopaka za dłoń, po czym delikatnie ją pocałowałam. Wiedziałam, że stresuje się dzisiejszym dniem. W końcu gra w Japonii przed tyloma ludźmi. Ja jestem aspołeczna, więc nie wyszłabym nawet do kawiarni bez przyjaciół, a on?
- Dobra chłopaki, idźcie się przygotować. Za półtorej godziny startujemy. – Mruknął Jeff i zniknął, gdzieś w tłumie plączących się tu ludzi. Nagle podeszła do mnie jakaś Japonka, która przełożyła mi przez szyję identyfikator i zniknęła. Boże, jakie to wszystko stresujące. Chciałam złapać Luke'a za dłoń, ale gdy się odwróciłam jego już nie było. Szybko zaczęłam patrzeć dookoła siebie jakby szukając, gdziekolwiek znajomej twarzy. Nic. Spanikowana zapytałam jedną z makijażystek czy wie, gdzie udały się chłopaki, lecz ona wzruszyła tylko ramionami pękając wielkiego balona z gumy. Sfrustrowana usiadłam na kanapie w kącie mając nadzieję, że może ktoś odbierze ode mnie telefon. Zgadnijmy co? Nikt nie odebrał! Odetchnęłam głęboko, po czym zwyczajnie zajęłam się sobą. To nic wielkiego, zostawili mnie tylko samą na parędziesiąt minut. SUPER.
Około dziewiętnastej pięćdziesiąt wreszcie ich ujrzałam. Wystrojonych, z wystylizowanymi fryzurami oraz roześmianymi. Ja im się pośmieje. Wstałam z kanapy pędząc w ich stronę niczym huragan.
- Zostawiliście mnie! – Burknęłam tupiąc nogą niczym małe dziecko. Nagle każdy z nich ucichł. Luke poprawił włosy i odchrząknął.
- Wybacz, księżniczko. Musieliśmy się naszykować. Poradziłaś sobie jakoś. – Odpowiedział przyciągając mnie do siebie za biodra, a ja nagle przestałam się złościć. Magia oczu Luke'a Hemmings'a.
- Poradziłam, ale nie zostawiaj mnie więcej samej. Wiesz, że nie lubię być w obcych miejscach sama. – Odpowiedziałam delikatnie gładząc jego policzek, po czym przyciągnęłam go do pocałunku. Kochałam całować się z Luke'iem. Jego wargi są miękkie, zawsze smakuje jak miętowa guma do żucia i pachnie jak żel pod prysznic z adidasa. Chłopak włożył swoją dużą dłoń w moje włosy i przyciągnął mnie bliżej o ile to możliwe. Nie chciałam, żeby ta chwila się skończyła.
- CHŁOPAKI! Wchodzicie za 20 sekund! Ruchy! – Krzyknął Jeff, a ja przeklęłam go w myślach za to, że nam przerwał. Lecz cóż, obowiązki wzywają.
- Powodzenia. – Szepnęłam i ponownie go pocałowałam. Luke tylko odbiegł i złapał gitarę, po czym zniknął.
Gdy chciałam wyjść na trybuny czyjaś dłoń zatrzymała mnie i pociągnęła do tyłu. Zdziwiona odwróciłam się napotykając znajomą dla mnie twarz. Dopiero po paru sekundach skojarzyłam kim była dziewczyna. Arzaleya.
~~*~~
Dzisiaj troszeczkę więcej :D Chyba 900 słów, ale nie jestem pewna. Mam nadzieję, że wam się podoba i tym razem nie zanudza na śmierc. Jak widać, szykuje się mała drama. Zostańcie ze mną :P Pozdrawiam wwwas xx
CZYTASZ
Infinity for us ||L.H|| [Zakończone]
Fanfiction(Sequel 14 days for you) Ostatnia część przygód Hannah i Luke'a . Dziewczyna decyduje się na wyruszenie w trasę koncertową z jej chłopakiem. Jest pewna, że po burzliwych chwilach w jej życiu wreszcie wyjdzie słońce, a jej smutki odejdą w niepamięć...