Dzień 46 Part I

52 6 1
                                    

  *Proszę puśćcie piosenkę! *

Poczułam jak ktoś szturcha moje ramię przez co głośno jęknęłam. Podróż z Sheffield do Londynu miała trwać około dwóch godzin. Ja zasnęłam może dwadzieścia minut temu, ponieważ bycie z Luke'iem w jednym autokarze było niekomfortowe. Ciągle wracałam myślami o tym co powiedział mi Austin. I nadal nie rozgryzłam co powinnam zrobić w związku z tą całą sytuacją.

- Hannah, wysiadamy. - Powiedział Ashton, po czym złapał swój plecak i opuścił autokar. Następny był Mike, a później Calum. Zostałam sama, z Luke'iem. Z niewiadomych powodów drzwi zaczęły się zamykać. Szybko podbiegłam do nich, lecz było za późno. Kopałam i krzyczałam, aż w końcu dotarł do mnie głos Ash'a .

- MACIE SIĘ ZACHOWAĆ, JAK DOROŚLI I POROZMAWIAĆ!

- Ashton, nie żyjesz. - Warknęłam, aby następnie napotkać błękitne tęczówki Luke'a. Wszystkie wspomnienia związane z tym chłopakiem uderzyły we mnie tak nagle, że omal nie upadłam. Zabolało mnie to, że dopiero w takiej sytuacji jesteśmy w stanie spojrzeć sobie w oczy.

- Hannah...

- Dawaj Luke, jaką tym razem masz wymówkę? Dwa tygodnie huh? Historia lubi się powtarzać. - Burknęłam, po czym przewróciłam oczami. Chłopak zajął miejsce na schodkach, a ja osunęłam się po drzwiach w dół. Przez moment zapanowała między nami niezręczna cisza. Przymknęłam powieki i odtworzyłam w myślach jedno z moich ulubionych wspomnień związanych z blondynem.

- Naprawdę jesteś inna i wyjątkowa- powiedział, gdy zgasiłam światło i przyciągnął mnie do swojego ciepłego torsu.

- Dlatego mnie tak lubisz?

- Ja cię nie lubię, ja cię uwielbiam. I to nie jest ten powód. Po prostu- zatrzymał się jakby nie wiedział, czy może to powiedzieć.

- Co?

- Kocham Cię.

- Ja ciebie też Luke.

Gdy otworzyłam powieki z powrotem mogłam poczuć, że były wilgotne. Tęskniłam za tamtymi czasami. Za kąpielą w morzu, za wycieczkami, za oglądaniem filmów i innych bzdur. Tęskniłam za jego kolczykiem, za tym, że jego włosy był zawsze postawione do góry, za jazdą na desce, za głupimi żartami i za samym Hemmings'em. To naprawdę boli, gdy przyzwyczaisz się do kogoś, jego zachowania, a ta osoba nagle zmienia się nie do poznania.

- Nie odzywałem się dwa tygodnie, bo musiałem sobie wszystko poukładać. Po prostu, staliśmy się teraz tacy sławni, wszystko jest na mojej głowie. Nie sądziłem, że życie w trasie będzie takie trudne. Hannah, to nie tak że cię już nie kocham. Kocham Cię tak mocno, że to aż boli. I kocham cię na tyle mocno, że nie mogę znieść widoku ciebie smutnej. Zwłaszcza, gdy ja jestem powodem twoich łez. - Powiedział, po czym schował twarz w dłoniach. Ja natomiast nie powstrzymywałam się od płaczu. Nic nie boli tak bardzo jak fakt, że twój ukochany/ ukochana cierpi.

- Co... co masz więc zamiar zrobić?

- Szczerze? Nie mam kurwa pojęcia. Dzisiaj po prostu chcę cię zabrać do centrum Londynu, spędzić najlepszy dzień w życiu, a pod koniec dnia zdecydujesz, czy chcesz czy nie to ciągnąć.

- Luke chyba nie mówisz...

- Tak, zdecydujesz, czy chcesz ze mną zerwać i wrócić, czy chcesz tutaj zostać i być razem. Cóż, niedosłownie razem, ponieważ często mnie nie ma i jestem dupkiem.

- Haha, prawda. - Zachichotałam, po czym obserwowałam, jak Luke wstaje i ociera moje łzy, a następnie przyciąga mnie do uścisku. Moje serce waliło tak mocno, że nie mogłam oddychać. Nie kontrolowałam również swoich łez ani tego jak mocno ściskam czarną bluzę Hemmings'a. Cała ta sytuacja była okropnie smutna i stresująca. Wiedziałam, że muszę podjąć jakąś decyzję.

Dwie minuty później opuściliśmy autokar. Nikt nas nie pytał co tam zaszło, ale widząc splecione dłonie chyba założyli, iż już jest w porządku. Szkoda, że jeszcze daleko nam do w porządku.

Jutro Part II! Jezu, nie wiem czemu, ale się popłakałam pisząc ten rozdział :/ To było trochę smutne, prawda? Wspomnienia wróciły i do mnie. Tak czy siak, mam nadzieję, że u was wszystko okay. Ja idę poleniuchować, a wam przesyłam buziaki xx



Infinity for us ||L.H|| [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz