Dzień 6

62 6 2
                                    

 Krople deszczu odbijały się od brudnego parapetu, a te na szybie ciągnęły brud z okien razem ze sobą w dół. Poczułam się podobnie to tego brudu, też byłam ciągnięta w dół, przez swoje uczucia. Mimo, iż to dopiero kilkanaście dni w trasie, ja serdecznie podziękuję. Wiedziałam, że bycie tutaj nie będzie łatwe, ale też nie sądziłam, iż będzie tak zagmatwane. We wszystkich opowieściach, które zdążyłam przeczytać było wspomniane o tym JAK FAJNIE JEST BYĆ W TRASIE. Chyba powinnam zabrać się do napisania listu. Autorzy tych opowieści gówno wiedzą o byciu w trasie. Skoro mi jest tak ciężko, nawet nie chcę myśleć jak ciężko jest piosenkarzom. Fani, koncert, wywiady, próby i do tego dochodzi tysiące twittów, w których fani piszą, że nie mogą znieść swojego życia i chcą się zabić. To jak trzymanie ponad miliona żyć w swojej dłoni i świadomość tego, że nic z tym nie można zrobić.  

  Z refleksji wyrwała mnie ręka Mr. Walsh'a przed moją twarzą. Szybko potrząsnęłam głową i wróciłam do świata żywych.

- Hannah dziecko, co się z tobą dzieje? Jesteś taka nieuważna od paru dni. – Mruknął, po czym odchylił się na siedzeniu i poprawił swój krawat. Jakoś nie widziało mi się rozmawiać z nauczycielem o moich problemach życiowych. Zwłaszcza, że tym problemem jest jego pracodawca.

- Przepraszam, zagapiłam się.

- Zrobiłaś ostatnio zadaną przeze mnie pracę?

- Mhym. – Mruknęłam i podałam ją mężczyźnie, a on pokiwał delikatnie głową, po czym się uśmiechnął.

- Mam nadzieję, że te twoje zagapienia i rozmyślania nad życiem są powodem, dla którego twoje pracę są takie dobre. – Zarechotał i zaczął się pakować, a ja siliłam się, aby nie powiedzieć „Nie, po prostu siedzę w hotelu prawie cały czas i znudziło mi się przeglądanie twettów mówiących jaka to jestem gruba i płaska (o ile to kurna możliwe)."

Po zakończonej lekcji zaczęłam kierować się w stronę pokoju. Byłam nie w humorze. Miałam wrażenie jakby cały wszechświat obracał się przeciwko mnie. Kto zgadnie co wczoraj robiłam? NIC! Bo Luke wrócił tak późno, że nawet nie chciało mi się na niego krzyczeć. Gdy rano miałam  go zaczepić i zapytać co robił, jego już nie było w łóżku. To naprawdę irytujące. Mieć kogoś przez tyle czasu dla siebie, a potem patrzyć, jak oddala się z dnia na dzień.

Gdy przekroczyłam próg pokoju, z niemałym zaskoczeniem mogłam stwierdzić, że ktoś w nim był. Światła były zapalone, a telewizor wyświetlał mecz piłki nożnej. Cała złość z wczoraj skumulowała się we mnie jakbym była jakimś zbiornikiem. I chociaż bardzo nie chciałam wychodzić na dziewczynę, która koniecznie musi wiedzieć co robi jej cholerny chłopak, właśnie miałam zamiar nią zostać. Po przejściu paru metrów dojrzałam Luke'a. Leżał na łóżku jedząc popcorn oraz pijąc piwo. Szybko rzuciłam książkami, przykuwając tym jego uwagę. Oh, i można mi wierzyć lub nie, ale jego twarz z czerwonej od krzyków, stała się blada jak kartka papieru.

- Wygodnie ci się leży Luke? – Warknęłam zakładając ręce pod biustem. Chłopak przyciszył telewizor i spojrzał na mnie niepewnie.

- Hannah, już wróciłaś?

- Wiesz, zwykle wracam o tej o której się umawiam! – Krzyknęłam, a chłopak wywrócił oczami. Momencik, wywrócił na mnie pieprzonymi oczami? Czy on naprawdę sądzi, że tutaj nie ma nic o co by nie trzeba było się złościć?

- Chryste, wybacz, że wczoraj tak wyszło. Przeciągnęło się...

- Przeciągnęło? Przeciągnęło? Ty sobie chyba żartujesz w tej chwili! Miało być do trzynastej, nie do północy! Chyba nie powiesz mi, że ktokolwiek chciał żebyś udzielał mu wywiadu o tej godzinie?

- Jakoś tak wyszło, wypadło mi z głowy. – Jego odpowiedzi sprawiały, że stawałam się coraz bardziej poirytowana. Dawno nie odbyliśmy tak poważnej kłótni, o ile takowa miała kiedykolwiek miejsce.

- Nie żartuj sobie ze mnie! Wiedziałeś o tym bardzo dobrze! To to chciał mi powiedzieć Mike w samolocie, prawda? Zatrzymałeś go, bo bałeś się powiedzieć mi prawdę? Naprawdę Luke, co jest z tobą nie tak, ile ty masz lat?!

- Więcej niż ty, bo zachowuję się doroślej. Jakbyś widziała mam ważniejsze sprawy na głowie.

- Oh widzę, tylko pytam się czemu mnie o nich nie powiadomiłeś wcześniej! Spędzasz na swoim telefonie tak dużo czasu, nie umiesz pisać sms'ów czy co?

- Hannah, uspokój się. Szukasz problemów tam, gdzie ich nie ma. – Mruknął i upił łyk piwa z puszki. Ja tylko zacisnęłam dłonie w pięści i się roześmiałam. Mogę go uderzyć w twarz?

- Nie ma? Austin mówił, że wasz ostatni wywiad zaczyna się o SZESNASTEJ! Zgubiłeś się w drodze powrotnej? Mogliśmy wyjść później, wiedziałeś, ile to dla mnie znaczyło!

- Jezu, coś mi wypadło! – Odkrzyknął.

- Coś? Możesz sprecyzować swoją odpowiedź? – Zapytałam unosząc jedną brew do góry. Ta kłótnia wydawała się nie mieć końca. Luke w geście frustracji pociągnął za końcówki swoich włosów, głośno przy tym wzdychając. Następnie odłożył piwo i wyłączył telewizor. Zaczął zbierać swoje rzeczy, a ja zdałam sobie sprawę, że ma zamiary wyjść. – Co robisz?

- Wychodzę? Denerwujesz mnie swoimi głupimi pytaniami i oskarżeniami. – Auć.

- Nie odpowiedziałeś na moje pytanie Luke, co ci wczoraj wypadło? – Postanowiłam nie zostawiać samej siebie pod znakiem zapytania. Przynajmniej część pytań zniknie.

- Poszedłem z Arz do baru, bo mi zaproponowała wyjście. Przynajmniej ona mi nie robi wywodu o wszystko. – Burknął stojąc przy drzwiach. Poczułam jak moje serce mocno się zaciska. Jakbym w środku zaczęła już płakać. Wiedziałam, wiedziałam od początku, że z nią był. Jak wiele rzeczy dzieje się przed moimi oczami, których nie mogę dostrzec?

- Ona nie jest twoją dziewczyną, więc nie musi się o ciebie martwić ani nic z tych rzeczy. Czy to nie logiczne? To nie jest jej sprawa.

- Tak samo jak twoja. – Kolejne ukłucie. – Słuchaj, jeżeli to cię uspokoi to nic z nią nie robiłem. Zrozum też, że trasa to dla mnie wszystko.

- Ostatnio mi mówiłeś, że jestem dla ciebie wszystkim. – Wyszeptałam, gdy zatrzasnęły się za nim drzwi.

 Cała złość, którą trzymałam w sobie wybuchła w jednej chwili zamieniając się w morze smutku. Upadłam na łóżko płacząc tak głośno, iż obawiałam się, że zaraz ktoś tutaj przyjdzie. Albo po prostu chciałam by Luke to usłyszał. By wrócił i przeprosił za swoje słowa. By obiecał, że nigdy się to już nie powtórzy. Lecz nie wrócił, a ja leżałam na łóżku, zalana łzami. Wiedziałam, że dla Luke'a nie jestem już tak bardzo ważna, jak on jest dla mnie.

~~*~~ 

Ayy, ale drama co nie? Mam nadzieję, że ktoś tutaj zagląda. Mile widziane komentarze xdd A tak serio, wow co myślicie o tym wszystkim. Osobiście, jestem zadowolona z tego rozdziału, zważajac, że pisałam go ponad dwie godziny xd Następny rozdział będzie przeskoczeniem w czasie o jakieś dwa tygodnie. Tak, dodam go jutro, a teraz idę coś poczytać. POZDRAWIAM WAS xx 

Infinity for us ||L.H|| [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz