- Uważaj, jak chodzisz!
Pierwszy tydzień po kilkuletniej przerwie w tym mieście, a ja już miałam małe zderzenie z inną istotą ludzką. Szłam spokojnie po ulicy, trzymając książkę w jednej ręce, a w drugiej kawę. Uwielbiam chodzić tutaj do parku, ponieważ sprzedają w tutejszej kawiarence najlepszą kawę na całym świecie. Czego chcieć więcej! Przed ciężkimi zajęciami na uczelni tylko ja i kawa... No i oczywiście książka, drzewa, słońce oraz jedyne miejsce bez brudów, spalin oraz innych zanieczyszczeń. Spojrzałam na zegarek i z niechęcią stwierdziłam, że dobrze byłoby się już ruszyć z tego cudownego miejsca i iść do budynku przepełnionego nieznajomych i dziwnych ludzi, od których wolę trzymać się z daleka.
Usiadłam w piątym rzędzie. Dokładnie w samym środku sali. Wyjęłam notatnik.
Mam zamiar przebrnąć ten rok bez żadnych problemów, chłopaków i innych rzeczy, które robią laski na studiach.
Musiałam zacząć rozmyślać, gdzie mogłabym dorobić. Mam własne mieszkanie, które dzielę z moją przyjaciółką Hope, a moje pieniądze, znając mnie, szybko się ulotnią i nie będę miała jak zapłacić za czynsz.
Po chwili usiadł obok mnie nieznajomy chłopak. Tak jak ja wyjął tylko notatnik i czekał na rozpoczęcie wykładu. Doskonale wiedziałam, że się na mnie patrzy. Jego walenie długopisem o kolano miało na mnie zwrócić uwagę? Niedoczekanie.
Nie odwracając w jego stronę głowy, mogłam się dowiedzieć, że jego całe ciało przykrywają ciuchy koloru czarnego.
- Cześć - powiedział chłopak z bardzo niskim głosem, który ma beznadziejne taktyki zwracania na siebie uwagi. - Halo?
Odwróciłam się i spojrzałam. Patrzył się na mnie swoimi niebieskimi oczami, dokładnie tak, jak moja woda w kiblu. Czy ja właśnie porównałam kolor jego oczu do wody z sedesu?
- Do mnie mówisz? - zapytałam ze zdziwieniem i czekałam na jego reakcję. Kto to w ogóle jest. Pierwszy raz go widzę, a ma czelność się do mnie odzywać.
- A do kogo mam mówić? Nikogo innego nie ma na sali. - Rozejrzałam się po niej. Faktycznie, siedzę tylko ja... no i on. - Jestem Lucas, ale wszyscy mówią na mnie Luke. Miło mi cię poznać. - Uśmiechnął się bardzo szeroko i wystawił rękę w geście powitania w moją stronę. Popatrzyłam się na nią, ostrożnie dotknęłam jego palca wskazującego i delikatnie potrząsnęłam. Zrobiłam to z ogromnym dystansem psychicznym. Nie chciałam wiedzieć, czy ma ciepłe ręce. Mogłabym je jeszcze polubić.
- A ty jak masz na imię? - Czy kiedykolwiek przestanie się on uśmiechać?!
- Żeby poznać moje imię, trzeba na to zasłużyć. - Odwróciłam głowę i zaczęłam uważnie przypatrywać się zapiskom na tablicy.
Dlaczego on w ogóle obok mnie usiadł, miał jeszcze dziewięćdziesiąt dziewięć krzesełek do wyboru. Kątem okna spojrzałam na niego, lecz szybko wróciłam do ponownego obserwowania tablicy, gdyż nadal patrzył się na mnie, podpierając brodę o rękę. Nie bolą go policzki? Czy normalny człowiek uśmiecha się przez całe pięć minut i nawet na chwilę nie przestaje? No, chyba nie...
- Nadal nie wiem jak masz na imię. - Nawet nie próbowałam się na niego spojrzeć, bo wiedziałam bardzo dobrze, że siedzi w dokładnie w tej samej pozycji. Czy ja widziałam jak on mruga? O cholera, to jakiś kosmita, a nie człowiek. Uśmiecha się non stop, nie mruga... Ciekawe czy oddycha.
- I się nie dowiesz. - Odwróciłam się do niego i zmrużyłam oczy. - Oddychasz?
- No raczej - zachichotał. Faceci chichoczą?! W tym momencie to ja się poczułam jak kosmitka, która przyleciała na Ziemię i stara się poznać zachowania osobników płci męskiej.
- Chcesz sprawdzić?
- Nie, dzięki. Może innym razem. - Sztucznie podniosłam kącik ust do góry i się odwróciłam. A co, jak uzna moje słowa za pozwolenie na kolejny kontakt nie tylko wzrokowy, ale także słowny?
Wolnym tempem zaczęli wchodzić inni studenci, aż zajęli większość miejsc, a ja, żeby mieć spokój, postanowiłam się przesiąść kilka siedzeń dalej. No dobra, poszłam na sam koniec sali, tak dla bezpieczeństwa.
CZYTASZ
Nie zapomnij o mnie 1.0
Teen FictionCzęść 1. NIEZIEMSKI Te słowo idealnie opisuje Luke'a Fostera. Ma idealne blond włosy, niebieskie oczy, które zahipnotyzują każdą dziewczynę, posturę ciała...Przyciągnął Rosalie Richardson do siebie jak magnes. Ona mimo wielkiej i upartej walce, w ko...